Pożar w bloku w Stalowej Woli. Mężczyzna wyskoczył na balkon piętro niżej

2022-11-18 9:27

Wczoraj około północy doszło do pożaru bloku w Stalowej Woli. W momencie, gdy strażacy dojechali na miejsce z mieszkania ewakuowały się dwie osoby, które przekazały, że w mieszkaniu nadal przebywa mężczyzna. Jak się później okazało, wyskoczył on na balkon położony piętro niżej. To uratowało mu życie. Z budynku ewakuowano 35 osób.

Informacje o płonącym mieszkaniu w bloku wielorodzinnym w Stalowej Woli otrzymaliśmy dziś po północy. W momencie, gdy przyjechali na miejsce strażacy ogniem objęte było całe mieszkanie. Na drugim piętrze pięciokondygnacyjnego bloku. Przez okna wydobywały się już płomienie. Z mieszkania udało się uciec dwóm osobom, które poinformowały strażaków, że w płonącym lokalu znajduje się mężczyzna – informuje bryg. Marcin Betleja, rzecznik podkarpackich strażaków. Strażacy natychmiast weszli do płonącego mieszkania i równocześnie z gaszeniem ognia, przeszukali je. Jak się okazało, mężczyźnie udało się ewakuować.

- Wyskoczył z płonącego mieszkania na balkon piętro niżej, co najprawdopodobniej uratowało mu życie – ocenił bryg. Marcin Betleja.

Kierował autem mimo posiadanego zakazu

Pożar bloku w Stalowej Woli. Mieszkańcy ewakuowani

Ze względu na ogromne zadymienie z klatki, w której płonęło mieszkanie ewakuowano 35 lokatorów. Do szpitali na badania i obserwacje trafiły cztery osoby, w tym mężczyzna, który uciekł z płonącego mieszkania.

- W akcję gaśniczą zaangażowanych było dziewięć zastępów straży pożarnej, 28 strażaków. Przyczyny pojawienia się ognia nie są znane i zostaną ustalone – przekazał rzecznik.

I dodał, że od 1 października, czyli od umownej daty rozpoczęcia sezonu grzewczego podkarpaccy strażacy wyjeżdżali już do blisko 170 pożarów w domach i w mieszkaniach. 15 osób zostało rannych, na szczęście nikt jeszcze nie zginął.

- Najczęstszymi przyczynami pojawienia się ognia w domach jest nieostrożność w rozpalaniu ognia w kotłach i piecach, zaprószenie ognia, uszkodzone i zabrudzone sadzami kominy – mówi bryg. Marcin Betleja.