Poszedł w Bieszczady w dresie i butach na budowę. Wrócił z odmrożeniami [ZDJĘCIA]

2021-02-14 14:24

Podróż grupy turystów w Bieszczady zakończyła się fatalnie. Ratownicy z bieszczadzkiej Grupy GOPR opublikowali w mediach społecznościowych zdjęcia odmrożonych rąk i nóg jednego z uczestników wyprawy.

Jak tłumaczą ratownicy GOPR w Bieszczadach, to była kolejna trudna akcja. W sobotę, 13 lutego, o godzinie 15 wpłynęło do nich zgłoszenie od dwóch zaniepokojonych osób, że nie mają kontaktu z trzecim towarzyszem. Początkowo razem szli z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy, po czym jeden z nich zadecydował, że nie chce iść dalej i wraca z Szerokiego Wierchu do samochodu. Po jakimś czasie mężczyzna, który się odłączył, zadzwonił do swoich współtowarzyszy, że jednak zmienił zdanie i szedł dalej Szerokim Wierchem na Tarnicę, ale pogubił szlak i nie wie gdzie jest.

- Po kilku próbach nawiązania połączenia z tą osobą udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio i tam też wysłano ratownika na skuterze - relacjonuje GOPR Bieszczady. - W międzyczasie poszukiwany wrócił na szlak i został znaleziony przez dwie niezależne osoby, poruszające się na skiturach. To oni jako pierwsi zaczęli w miarę możliwości zabezpieczać poszkodowanego. Po dotarciu naszego ratownika okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu.

"Bieszczady na ratunek". Powstaje nowy serial dokumentalny!

Niedługo po tym na miejsce dotarli kolejni ratownicy z niezbędnym sprzętem. Po zabezpieczeniu termicznym rozpoczął się transport poszkodowanego do Ustrzyk Górnych. Na szczęście w szybkim czasie na górze pojawiło się około 10 ratowników, którzy w tym czasie znajdowali się w pobliżu, ponieważ startowali w zawodach skiturowych "Puchar Połonin".

W Ustrzykach na dyżurce ratownicy przekazali pacjenta załodze karetki z Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego SP ZOZ w Sanoku. Niestety mężczyzna doznał poważnych odmrożen rąk i stóp. Jak tłumaczy GOPR, był kompletnie nieprzygotowany na wycieczkę w tych warunkach. Miał na sobie buty budowlane, dres i cienkie rękawice. Nie posiadał natomiast zapasowego ubioru w plecaku. Co więcej, był pod wplywem alkoholu.

Ratownicy przypominają, że w bieszczadzkich górach panują bardzo trudne warunki: obfite opady śniegu, bardzo niska odczuwalna temperatura, silny wiatr i ograniczona widoczność.