Czarownice z Głuchołaz mogą się doczekać rehabilitacji. Jeśli tylko zgodzą się na to tamtejsi radni. Opolskie aktywistki domagają się upamiętnienia tych, którzy w XVII wieku zostali na Szubienicznej Górze powieszeni, a później spaleni.
Na Szubienicznej Górze, gdzie odbywały się egzekucje, mamy teraz turystyczną wiatę i punkt widokowy. Nekrologu jednak brak.
To tematy związane z nieszczęściami naturalnymi, jak gradobicia, susze, pomory, dżuma itd. Gniew ludzi powoduje, że trzeba kogoś o to obwinić, szukać kozła ofiarnego. Znamy 20 nazwisk i imion tych kobiet (oraz dwóch mężczyzn), którzy stali się ofiarami tego myślenia magicznego. To była realna tortura w makabrycznych, bestialskich warunkach, procedowana przez państwo. I dzisiejsi radni Głuchołaz nie postarali się nawet o prosty nekrolog?
- mówi Aleksandra Czarnecka, opolska aktywistka
Szubieniczna Góra jest częścią Szlaku Czarownic. Ten zaczyna się w Paczkowie przy Domu Kata i ma około 100 kilometrów. Drugie tyle jest już po stronie czeskiej w okolicach Zlatych Hor.
Dokładnie wiemy, w którym roku i jakie osoby zostały tam najpierw powieszone, a później spalone. I te kości nadal tam są. To jest miejsce upustu gniewu ludzi.
- dodaje Aleksandra Czarnecka
Na Górze Szubienicznej nie ma już śladów po drewnianej szubienicy, ani po cmentarzu dla wisielców tzw. fałszywym cmentarzu, na którym ich chowano. Bo w opinii innych nie byli godni, żeby być pochowanym w poświęconej ziemi. Głuchołaska szubienica była prawdopodobnie drewniana. Spalili ją żołnierze napoleońscy.
Nie tylko Głuchołazy...
Swoją historię dotyczącą posądzania o czary ma również Jarnołtówek. To tam znajduje się tzw. Grób Czarownicy, który jest prawdopodobnie najwyżej położonym grobem na Opolszczyźnie. Według podań, w Jarnołtówku mieszkała kiedyś stara kobieta, ale ponieważ trzymała się z daleka od innych mieszkańców, ci posądzili ją o czary i doprowadzili do tego, że się powiesiła. Myśliwy, który ją znalazł, pochował ją niedaleko drzewa pod dużym, białym kamieniem, żeby potępiona dusza nie mogła się wydostać.
Swoją niechlubną historię ma też Nysa. Niedaleko Domu Wagi Miejskiej w XVII wieku postawiono wielki piec, a następnie spalono w nim kilkadziesiąt osób podejrzewanych o czary. Według dokumentów tylko 6 września 1639 roku życie w nim straciło 26 osób.