Inflacja szaleje. Coraz więcej osób decyduje się na… wynajem połowy łóżka
Dla wielu osób nastały trudne czasy. Szalejąca inflacja, drożejące paliwa, prąd czy gaz sprawiły, że coraz więcej osób szuka sposób na dorobienie pieniędzy. Niektóre z nich są bardzo pomysłowe, a wręcz zaskakujące. Część osób decyduje się na wynajem mieszkania lub jednego pokoju, a ci bardziej kreatywni oferują… wynajem łóżka. Trend ten staje się coraz bardziej popularny na całym świecie.
Mowa o tzw. hot beddingu, czyli wynajęciu połowy swojego łóżka innej osobie. Taka oferta nie ma nic wspólnego z usługami seksualnymi. Chodzi wyłącznie o pieniądze. Najemca płaci, a właściciel posłania zarabia. Strony zazwyczaj wcześniej ustalają granice takiego układu.
Z takiego rozwiązania postanowiła skorzystać Monique Jeremiah, która postanowiła wynająć swojemu byłemu chłopakowi połowę łóżka, jednak zaznaczyła, że powrót do dawnej miłości oraz seks z nim nie wchodzą w grę.
Ile kosztuje wynajęcie łóżka? Cena zaskakuje
Ceny wynajęcia połowy łóżka u obcej osoby mogą przyprawiać o ból głowy. Tego typu ogłoszenia pojawiają się coraz częściej w internecie. Hitem stała się oferta z Toronto, którą umieszczono za pośrednictwem Marketplace Facebook. Tiktokerka Anya Ettinger znalazła szokujące ogłoszenie, które mimo że zostało skasowane, zdążyła uwiecznić.
- Poszukuję wyluzowanej kobiety, która dzieliłaby główną sypialnię i jedno łóżko typu queen-size. Wcześniej dzieliłem sypialnię z tylko jednym łóżkiem typu queen-size ze współlokatorką, którą znalazłem na Facebooku i wszystko działało doskonale! - brzmiała treść oferty.
Zaskakująca była również sama cena. Właściciel łóżka zażądał kwoty w wysokości 900 dolarów kanadyjskich, co w przeliczeniu na złotówki daje aż 2,6 tys. zł.
Choć cena wydaje się wygórowana, w wielu krajach taka praktyka jest coraz popularniejsza. Wciąż taka opcja jest znacznie tańsza niż wynajem pokoju czy małego mieszkania.