Choć Franciszek Pieczka urodził się z miłością do filmu, jego droga do aktorstwa nie była prosta. Po wojnie przez pewien czas pracował jako górnik, a potem za namową ojca rozpoczął studia techniczne. Dopiero później zrozumiał, że jego powołaniem jest scena. Skończył warszawską PWST i zadebiutował w "Pokoleniu” Andrzeja Wajdy.
Przez kolejne dekady zagrał w ponad 400 produkcjach. Wystąpił m.in. w "Perle w koronie”, "Ziemi obiecanej”, "Potopie”, ale też kultowych serialach takich jak "Czterej pancerni i pies” oraz "Ranczo”. Choć odnosił ogromne sukcesy zawodowe, nigdy nie dał się porwać blaskowi fleszy. Najważniejsze były dla niego relacje, zwłaszcza z żoną Henryką, którą poznał przypadkiem w studenckim akademiku. Ich małżeństwo trwało 50 lat i zaowocowało dwójką dzieci oraz wnukami.
Na starość zamieszkał z synem w Falenicy, gdzie żył otoczony miłością najbliższych i, jak sam mówił, dzięki wnukom czuł się wciąż potrzebny. To właśnie jedna z nich, Alicja, sprawiła, że Franciszek Pieczka po raz ostatni stanął przed kamerą. Jednak tym razem już jako ukochany dziadek, nie aktorska ikona.
Zobacz też: Pamiętacie ks. Macieja z "Rancza"? Aktor zmienił się nie do poznania!
Franciszek Pieczka - wnuczka
Dziś 23-letnia Alicja Pieczka kontynuuje filmową tradycję, ale nie poszła śladami dziadka. Jako dziecko próbowała swoich sił w teatrze i na castingach, jednak szybko poczuła, że bardziej niż aktorstwo pociąga ją kulisy produkcji. Zrezygnowała z gry przed kamerą. Studiowała produkcję filmową i telewizyjną w Warszawskiej Szkole Filmowej, a obecnie rozwija się dalej na PWSTviT w Łodzi, specjalizując się w zarządzaniu cyfrową postprodukcją.
Pracowała już przy kilku projektach, m.in. "Słoniu”, "Pilotce”, "W moich rękach” czy "Domek na szczęście”. Jednak to "Hańba”, krótkometrażowy film realizowany w ramach studiów, był dla niej wyjątkowy. Do udziału w nim udało jej się zaprosić samego Franciszka Pieczkę. Jak wspominała, dziadka nie trzeba było długo przekonywać. Sam jednak żartował, że tylko wnuczka była w stanie namówić go na ten wysiłek. To właśnie ten 27-minutowy film stał się jego ostatnią rolą. Było to wręcz ciche pożegnanie z kamerą i wyraz rodzinnej więzi.
Alicja wspomina go z czułością i dumą, mówiąc, że choć dziadek był wielką postacią polskiego kina, w domu był po prostu ciepłym, troskliwym człowiekiem, który rano parzył herbatę i zostawiał słodycze.