Julia Fox Kanye West

i

Autor: J.M. HAEDRICH/SIPA/SIPA/East News

tylko u nas

Tak Julia Fox wspomina związek z Kanye Westem. Raper zasugerował jej operację piersi! [FRAGMENTY KSIĄŻKI]

2024-02-06 13:30

Już 14 lutego na rynku ukaże się polska wersja autobiografii Julii Fox. W mającej swoją światową premierę w październiku ubiegłego roku książce aktorka sporo miejsca poświęciła krótkiej, ale intensywnej relacji z Kanye Westem. Publikujemy przedpremierowe fragmenty pozycji "Po drugiej stronie".

2023 rok upłynął nam pod znakiem przełomowych autobiografii. Na wydanie swoich wspomnień zdecydowała się między innymi Britney Spears, której książka "Kobieta, którą jestem" szybko zyskała miano globalnego bestsellera, sprzedając się w ponad milionie egzemplarzy w zaledwie tydzień od premiery w samych Stanach Zjednoczonych. W podobnym czasie, co księżniczka popu, swoją historią ze światem podzieliła się też włosko-amerykańska aktorka i modelka Julia Fox. Opisująca szokujące życie i determinację, by nie tylko przetrwać, ale również spełnić wszystkie swoje marzenia autobiografia Fox zatytułowana "Down the Drain", ukazała się na rynku 10 października 2023 roku i narobiła niemałego zamieszania. Ikona popkultury opowiedziała w niej o swoim krótkim, ale głośnym związku z Kanye Westem, z którym spotykała się w styczniu 2022 roku. Na kilka dni przed premierą polskiej wersji książki (polski tytuł: "Po drugiej stronie") publikujemy fragment poświęcony relacji aktorki z kontrowersyjnym raperem.

Kim tak naprawdę jest Britney Spears? Jej autobiografia odkrywa wszystkie tajemnice!

Muzyka znika z TikToka ! Naga Taylor Swift, Friz i Sobel razem | Maks on air

Julia Fox o Kanye Weście

Pokaz mody w Paryżu, ekskluzywne zdjęcia dla "Interview Magazine", spotkanie z Madonną... Tym związkiem żył cały świat. Julia Fox i Kanye West spotykali się zaledwie kilka tygodni w styczniu 2022 roku, jednak tyle wystarczyło, by mówili o nich wszyscy. Wielu komentujących twierdziło wówczas, że romans aktorki z raperem był jedynie wizerunkową zagrywką, która miała wywołać zazdrość u jego byłej żony, najpopularniejszej celebrytki na świecie Kim Kardashian. Jak relację z artystą wspomina natomiast sama Fox? Prezentujemy przedpremierowy fragment książki "Po drugiej stronie", która ukaże się na rynku pod szyldem Wydawnictwa W.A.B. już 14 lutego. To naprawdę mocna lektura.

Jadę w samochodzie z artystą i kilkoma jego znajomymi, a moje przyjaciółki podążają za nami. Gdy dojeżdżamy do rezydencji, widzę, że zostały zatrzymane przez ochronę. Próbuję zwrócić ich uwagę z tylnego siedzenia, ale przyjaciel artysty mówi ze śmiechem:

– Nie możemy ich po prostu zostawić?

Piorunuję go wzrokiem. Artysta zauważa moją frustrację i każe ochroniarzowi je wpuścić. Wyskakuję z samochodu i biegnę do moich przyjaciółek, które nie wydają się zbyt zadowolone.

– Traktowali nas, jakbyśmy były nikim – mówią, ale w końcu śmieją się z tego.

Gdy wchodzimy do rezydencji, rozbrzmiewa muzyka. Artysta zostaje otoczony przez ludzi, którzy wyglądają jak jego starzy przyjaciele. Kiedy kończy się z nimi witać, odwraca się do mnie i szepcze:

– Nie mam pojęcia, kim oni są.

Idziemy za nim i jego świtą prosto do baru. Kiedy śmiejemy się i tańczymy, czuję na sobie ciekawskie spojrzenia innych imprezowiczów. Ignoruję je i tańczę dla moich przyjaciółek, które mnie dopingują. Nagle czuję klepnięcie w ramię. Irytujący przyjaciel artysty z samochodu odciąga mnie na bok i szepcze mi do ucha:

– Przesadzasz. Musisz wyluzować.

Jego słowa odbijają się echem w mojej głowie i czuję, jak moja pewność siebie znika. Próbuję otrząsnąć się z poczucia niepewności i zażenowania, ale nie udaje mi się to. Dlaczego obchodzi mnie, co myśli sobie o mnie ten pasożyt? Dlaczego pozwalam, by jego słowa miały na mnie wpływ?

Kiedy patrzę na inne dziewczyny, zdaję sobie sprawę, że nie jestem taka jak one. Są piękne, ale chętnie schodzą na dalszy plan, czekając na swoją kolej. Są dekoracjami, ozdobami, które można podziwiać. Ja już taka nie jestem. Nie zamierzam znów być uprzedmiotawiana i wykorzystywana jako paliwo dla ego niepewnych siebie mężczyzn.

Przebiegam wzrokiem przez morze błyszczących sukienek imprezowych i zliftingowanych pośladków, szukając artysty, ale nigdzie go nie ma. Mój telefon milczy, więc znajduję moje przyjaciółki, a one chętnie wychodzą ze mną z imprezy. Kiedy wracam do hotelu, czuję, że spieprzyłam sprawę. Zdecydowanie przesadziłam. Piszę do artysty, dziękuję mu za niesamowitą noc, a potem odpływam.

Następnego ranka budzę się, myśląc, że wrócę do domu, ale zmieniam zdanie, gdy znajduję na komórce dziesiątki nieodebranych połączeń i esemesów od artysty. Oddzwaniam do niego, a on odbiera po pierwszym dzwonku.

– Przyjdź do mojego pokoju – proponuje.

Tym razem nie zastanawiam się, w co się ubrać. Wkładam parę spodni dresowych i trampki i schodzę na dół, by się z nim spotkać. Gdy docieram do jego pokoju, czuję ulgę, że nie ma tam jego przyjaciela. Zastaję go na tarasie podczas masażu. Siadam przy stole do masażu, a on odwraca głowę i spogląda na mnie.

– Masz ładną szminkę. Podoba mi się, pasuje do koloru twoich ust – mówi.

Czuję, że się rumienię.

Spędzamy dzień, grając w UNO i grę, która polega na podkreślaniu pozytywnych słów w słowniku. Uświadamiam sobie, że nie ma ich zbyt wielu.

Tego wieczoru zaprasza mnie na kolację. Z przekory postanawiam włożyć własne ubrania, a nie te, które mi kupił. Gdy docieramy do Carbone, prosi o więcej świec i przestawia je, tworząc półksiężyc przy krawędzi stołu. Usuwa dodatkowe kieliszki i sztućce i przesuwa nasz stół o metr w prawo, abyśmy mieli lepszy widok na betonową płytę z boku budynku.

Po godzinie podobnych poprawek pyta mnie prosto z mostu:

– Chciałabyś zostać moją dziewczyną?

Wybucham śmiechem. Nie może mówić poważnie. Fotograf krąży wokół stołu, robiąc nam zdjęcia. Artysta ciągnie dalej:

– Co byś powiedziała na upublicznienie naszego związku?

Odrzucam ten pomysł.

– Myślę, że powinniśmy zaczekać kilka tygodni. To naprawdę szybki krok.

Wpatruje się we mnie pustym wzrokiem, kiwając głową, ale nie wydaje się, żeby naprawdę mnie słuchał.

– Jeśli się boisz, że narobię ci wstydu, zapewniam, że nigdy tego nie zrobię. Masz syna, a moja mama była samotną matką. Dziwne, myślę. Czy zaoferowałby mi to, gdybym miała córkę? Zachowuję swoje spostrzeżenia dla siebie i słucham, jak omawia swoje wzniosłe plany dotyczące naszej przyszłości. Chce powołać zespół do pracy nad moją garderobą. Od razu przychodzi mi na myśl ten odcinek Z kamerą u Kardashianów, w którym zaproponował to samo swojej przyszłej żonie, kiedy jeszcze randkowali. To wszystko jest takie surrealistyczne. Nie mogę uwierzyć, że to moje życie. Pokazuję mu Instagram mojej przyjaciółki Tammy, a jemu bardzo podoba się jej styl i od razu zatrudnia ją i Lianę jako moje stylistki. Wyjaśniam, że próbowałam to zrobić w przeszłości, ale mój menedżer przekonał mnie, że są „zbyt zielone”. Czuję się utwierdzona w przekonaniu, że przez cały czas miałam rację. Gdy artysta informuje mój zespół, że dziewczyny będą robić mi stylizacje, nie ma dyskusji na ten temat. Mam nadzieję, że pewnego dnia mnie też tak wszyscy będą słuchać.

Wracamy do jego pokoju hotelowego. Czuję się zrelaksowana i swobodna. Rozbieram się i kładę do łóżka. Włączam film Zola, który widziałam już trzy razy. Artysta jest nim zachwycony. Gdy zasypia, wymykam się z pokoju i wracam do przyjaciółek. Nie mogę się doczekać, by opowiedzieć im o dopiero co rozpoczętym związku.

 Romans i wymarzona praca, którą właśnie im zapewniłam.

Następnego ranka dostaję esemes od reportera „Page Six”, który w jakiś sposób zdobył mój numer. Serce zaczyna mi szybciej bić. Wpisuję w wyszukiwarkę swoje imię i nazwisko i przed oczami pojawia mi się kilka zdjęć z kolacji w Carbone poprzedniej nocy. Co gorsza, dziennikarze wykopali historię o Andrew sprzed kilku tygodni i jest ona rozsyłana po wszystkich serwisach plotkarskich z tysiącami komentarzy pod spodem. Czuję się jak idiotka.

Myślałam, że będę szczęśliwa, gdy w końcu będę mogła pochwalić się nowym związkiem przed Andrew, ale zamiast tego jest mi go żal. Tłumię w sobie poczucie winy i przechodzę do oceny szkód. Przyjaciółki zapewniają mnie, że wszystko będzie dobrze, że to nie moja wina.

– Czy te zdjęcia specjalnie wyciekły? – pytam Tammy. – Czy naprawdę by to zrobił?

Nie jestem pewna i nie chcę go oskarżać, ale gdy przyglądam się im bliżej, wydają się zrobione z bliskiej odległości. Postanawiam nie robić z tego wielkiej sprawy i poddać się temu doświadczeniu. Tak to już jest i nie powinno mnie to dziwić.

Po kilku dniach postanawiam to przerwać i wrócić do domu, do synka. Nigdy nie byłam tak długo bez niego i zaczynam czuć się winna. Gdy już mam wyjeżdżać, artysta zaskakuje mnie, mówiąc, że też przyjedzie. Podekscytowanie i nerwy zalewają mnie, gdy wracam do Nowego Jorku, mentalnie przygotowując się do kolejnej fazy tej niesamowitej podróży.

Z lotniska jadę prosto do domu rodziców. Ponowne spotkanie z synem po pięciu dniach jest pełne emocji. Chciałabym spędzić z nim resztę wieczoru, ale artysta przylatuje tylko na noc i załatwił nam bilety na głośną sztukę Slave Play, napisaną przez mojego przyjaciela Jeremy’ego O. Harrisa, którego przedstawiłam mu esemesem po obejrzeniu Zoli, ponieważ Jeremy napisał scenariusz tego filmu. Kiedy zjawiam się w teatrze, nie kryję rozczarowania, widząc, że artysta przyprowadził ze sobą swojego irytującego przyjaciela. Gdy kurtyna się unosi i zaczyna się przedstawienie, artysta jest wyraźnie zafascynowany tym, co dzieje się na scenie. Natomiast jego przyjaciel spędza cały czas na telefonie.

Po przedstawieniu sugeruję, byśmy udali się do nowojorskiego lokalu Carbone, gdzie otrzymuję od Tammy esemesa o treści: „Chodź do łazienki”. Ku mojemu zaskoczeniu znajduję ją tam z górą ubrań i wieloma opcjami stroju. Cieszę się, że ją widzę, ale to trochę dziwne, że artysta nie powiedział mi po prostu, że nie podoba mu się mój strój. Bez protestu wkładam ubranie. Artysta nie może z siebie wydobyć słowa, gdy wychodzę z łazienki, bez wysiłku wcielając się w moją nową rolę modnej dziewczyny. Dzięki temu noc staje się ekscytująca na zupełnie nowym poziomie. Fotograf artysty za jego namową robi mi zdjęcia przez cały wieczór. Czuję się trochę jak małpa w cyrku, ale w sumie występuję przez całe życie, więc co w tym wielkiego?

Po kolacji wracamy do luksusowego apartamentu hotelowego. Artysta podsyca moje oczekiwania sugestiami o czekającej mnie niespodziance. Otwiera drzwi i zaprasza mnie do środka. Gdy wchodzę do pokoju, moim oczom ukazują się regały z najpiękniejszymi ubraniami, bardzo pożądaną i niewydaną kolekcją Diesel autorstwa Glenna Martensa. Tym razem bez protestów zaczynam przymierzać ubrania, z których każde zapiera dech w piersiach bardziej niż poprzednie. Artysta przygląda mi się z rozbawieniem, a w jego oczach widzę zachwyt, gdy sugeruje kolejne elementy stroju.

– Dlaczego masz tyle siniaków na nogach? – pyta z zaciekawieniem.

Spoglądam w dół i wzruszam ramionami.

– Mam małe dziecko – wyjaśniam, po czym znów wzruszam ramionami i rzucam mu porozumiewawcze spojrzenie. Wygląda na zdezorientowanego, ale i tak przyjmuje moje wyjaśnienie. Gdy przybieram pozy i wiruję przed obiektywem, pochyla się, by mnie pocałować, a lampa błyskowa oświetla pokój oślepiającym światłem. Wsuwam się w obcisły top, podziwiając siebie w lustrze. Ale kiedy się poruszam, zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak.

– Nie mogę tego nosić ze stanikiem – mówię, kręcąc głową, gdy zdejmuję go i podaję Tammy.

– Fundnę ci operację cycków, jeśli chcesz.

Słowa artysty przecinają powietrze, ostre i niespodziewane. Patrzę na siebie w lustrze, przyglądając się swojemu ciału po porodzie. Nie są takie złe, myślę sobie.

– Nie trzeba – mówię, uprzejmie odrzucając jego niezobowiązującą ofertę. – Nie zrobię sobie cycków.

Ale jego słowa przykleiły się do mnie jak kłaczki do ubrania i nie mogę pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia.

Następnego dnia artysta wraca do Los Angeles, a ja próbuję wrócić do pozostałości mojego starego życia. Paparazzi dowiedzieli się, gdzie mieszkam. Nie mogę iść ulicą bez ludzi krzyczących na mnie. Skupiam się na Valentinie, odbierając telefony od artysty.

– Wysłałem zdjęcia do Mela – mówi, mając na myśli redaktora naczelnego magazynu „Interview” Mela Ottenberga i fotografie, które zrobiliśmy w pokoju hotelowym, gdzie się całowaliśmy, a na większości z nich siedziałam na nim. – Chce, żebyś napisała coś o tym, jak się poznaliśmy. W porządku?

Staram się uspokoić głos i odpowiadam:

– Tak, mogę to zrobić.

– Tylko pokaż mi najpierw to, co napiszesz.

Szybko opisuję krok po kroku, jak się poznaliśmy, po czym z lekkim niepokojem wysyłam mu swój tekst. Niemal natychmiast odpisuje, że mu się nie podoba. Jestem zdezorientowana.

Po kilku minutach wysyła mi całkiem nową wersję. Zupełnie nie w moim stylu. Natychmiast ją odrzucam, tłumacząc, że brzmi głupio i dlatego nie zamierzam się pod tym podpisywać. Przyznaje, że napisał ją jego irytujący przyjaciel. Mój umysł zalewa fala podejrzeń. Mam wrażenie, że wykorzystuje mnie w jakiejś dziwnej, pokręconej grze. Czuję się zbrukana.

Przestaję odpowiadać na jego esemesy. Kilka minut później dzwoni do mnie na trójstronną rozmowę z jednym ze swoich asystentów. Słucham, jak upiera się, że sfabrykowana wersja brzmi świetnie. Nie ustępuję i dokonujemy kilku zmian przez telefon. Ostatecznie spotykamy się gdzieś pośrodku.

Ale ziarno wątpliwości zostało zasiane w moim umyśle i nie mogę otrząsnąć się z tego uczucia. Wyrzucam te myśli z głowy i przypominam sobie, jakie mam szczęście, że jestem w takiej sytuacji. Przekonuję samą siebie, że z czasem się we mnie zakocha i może pomogę mu przezwyciężyć jego demony.

Kiedy artykuł pojawia się na Interview.com, strona zawiesza się z powodu liczby kliknięć, jakie otrzymują nasze zdjęcia. Artysta jest podekscytowany tym, jak wielką uwagę przyciąga nasz związek, jednak ja czuję się bezbronna i obnażona. Zdarza mi się być tak pogrążoną w myślach, że zapominam o jedzeniu. Jestem tak zajęta moim synem i wymaganiami artysty, że nie mam czasu, by się nim cieszyć.

Liana i Tammy przychodzą do mojego mieszkania, uzbrojone w pudła i taśmę, i zaczynają pakować wszystkie moje ubrania. Nie pytają mnie o zdanie, tylko jego. Patrzę bezsilnie, jak moje stare życie kurczy się, by zmieścić się w kartonach. Kiedy odwracają się do mnie plecami, wyciągam rzeczy i chowam je pod łóżkiem. Nowe ubrania, które mi kupił, nie zmieszczą się w moim małym mieszkanku. Wieczorami, po położeniu spać Valentina, przychodzi moja przyjaciółka i mogę iść na przymiarki w starym budynku Neiman Marcus, gdzie artysta wynajął nam całe piętro do zabawy. Kłócę się z krawcami, bo nigdy nie trafiają z moimi wymiarami. Nie zdaję sobie sprawy, że to dlatego, że tak szybko tracę na wadze.

Mniej więcej w tym czasie grupie moich przyjaciółek zostaje przekazana umowa o zachowaniu poufności.

– Myślę, że ty też powinnaś to podpisać – mówi mi Tammy.

– Nie ma mowy – odpowiadam bez zastanowienia. Może przejąć moje życie, ale nie odbierze mi głosu.

Źródło: Wydawnictwo W.A.B.