Krowy z Deszczna - o co chodzi w sprawie? Takie pytanie wciąż zadaje sobie wiele osób w Polsce. Historia dzikiego stada krów błąkającego się po pastwiskach mogłaby posłużyć za scenariusz filmowego dramatu z happy endem. Wygląda bowiem na to, że po miesiącach sporów o dalsze losy krów, wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. Warto się dowiedzieć, o co chodziło w całej sprawie i co stanie się ze zwierzętami spod Deszczna.
Przeczytaj też: Byk gigant hitem internetu! Jest wielki jak słoń! [VIDEO]
Krowy z Deszczna - skąd się wzięły?
Wszystko zaczęło się około 10 lat temu. Jeden z mieszkańców gminy Deszczno wypędził krowy poza swoje gospodarstwo i przestał się nimi interesować. Zwierzęta zdziczały, a ich stado zaczęło się szybko powiększać. Obecnie liczy około 180 osobników. Krowy nie był zarejestrowane ani objęte nadzorem weterynaryjnym. Zaczęły wyrządzać szkody na polach okolicznych rolników i stanowiły zagrożenie w ruchu (krowy wychodziły na drogi). Po wielu interwencjach podjęto decyzję - stado należy zlikwidować.
Polecany artykuł:
Protesty obrońców praw zwierząt uratowały krowy
Decyzja o uboju krów z Deszczna wywołała liczne protesty obrońców praw zwierząt. Sprawa została bardzo nagłośniona. Głos zabierały nawet najważniejsze osoby w państwie. Sprzeciwy osiągnęły skutek. Pod koniec maja minister rolnictwa poinformował, że zwierzęta nie zostaną zabite. Będą za to odizolowane w jednym z państwowych gospodarstw. Tam zostaną też przebadane, zakolczykowane i wprowadzone do systemu identyfikacji zwierząt. To szczęśliwe zakończenie całej historii krów z Deszczna.
Polecany artykuł: