Dachowanie w powiecie radzyńskim

i

Autor: Lubelska policja

DACHOWANIE

„Wyszło jak wyszło”. Samochód osobowy dachował na polu. W aucie było siedem osób, w tym roczne dziecko

2023-09-12 11:21

Nawet 2 lata więzienia grożą 39-latkowi, który po pijanemu przewoził w aucie siedem osób (w tym niemowlę) i doprowadził do dachowania. O tym, że to on kierował pojazdem przypomniał sobie dopiero po wytrzeźwieniu, a policjantom tłumaczył, że wsiadł za kółko, bo chciał odwieźć kolegę, ale „wyszło jak wyszło”.

Do zdarzenia doszło w Ostrówkach w powiecie radzyńskim. W minioną niedzielę (10 września) po południu policjanci z tego rejonu interweniowali w sprawie dachowania samochodu osobowego na przydrożnych polu uprawnym. Gdy mundurowi przyjechali na miejsce, zastali tam sześć osób: trzech mężczyzn w wieku 26, 39 i 43 lata oraz kobiety w 19, 26 i 35 lat, a najmłodsza z pań na rękach trzymała swoje roczne dziecko. Z ustaleń policjantów wynika, że cała szóstka wraz z niemowlęciem podróżowała jednym autem. Gdy funkcjonariusze próbowali ustalić, kto kierował pojazdem, żadna z osób nie chciała się do tego przyznać.

Twierdzili, że toyotą yaris kierował inny mężczyzna, który przed przybyciem policjantów uciekł z miejsca zdarzenia – relacjonuje podkom. Piotr Mucha z radzyńskiej policji. I dodaje: – Badanie alkomatem wskazało, że wszyscy byli pod znacznym działaniem alkoholu. Jedyną trzeźwą osobą była 19-latka, która wraz z niemowlęciem została przewieziona do szpitala.

Wepchnął przechodnia pod autobus. Dramat w Lublinie

Dodatkowo, policjanci ustalili, że podczas jazdy dziecko było przewożone niezgodnie z przepisami. – Matka trzymała je na kolanach, a w aucie znajdowało się łącznie siedem osób – precyzuje Mucha. – Ostatecznie wszyscy zostali zatrzymani i trafili do policyjnego aresztu.

Po wytrzeźwieniu przypomniał sobie, że to on kierował autem

Po wytrzeźwieniu wszystkich zainteresowanych, policjanci rozpoczęli ich przesłuchania. Kiedy przesłuchiwali 39-latka, który jest właścicielem auta, mężczyzna „przypomniał sobie”, że to on prowadził samochód, mimo że w momencie zdarzenia miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu. Na zakręcie stracił panowanie nad autem i dachował na przydrożnym polu.

– Swoje zachowanie tłumaczył tym, że chciał odwieźć kolegę do domu, „a wyszło jak wyszło” – relacjonuje rzecznik radzyńskiej komendy.

Teraz 39-latkowi grozi do 2 lat więzienia, a ponadto mężczyzna musi liczyć się z zapłatą świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie nie mniejszej niż 5 tys. zł, a także z orzeczeniem przez sąd zakazu kierowania pojazdami na minimum 3 lata.

Zobacz także: Zderzenie dwóch aut na ul. Suchyńskiej w Kraśniku. Jedno z nich dachowało