Święta

i

Autor: Unsplash

Co zrobić z siekierą w Wigilię? Jak wygonić duchy z krzesła? Ekspertka UMCS o tradycjach świątecznych

2022-12-23 9:27

Jaka symbolika kryje się za rytuałami bożonarodzeniowymi? Co robili nasi przodkowie i przodkinie i z czym walczyli w czasie tych świąt? Mówi o tym dr hab. Katarzyną Smyk, prof. UMCS, p.o. kierowniczki Katedry Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego w Instytucie Nauk o Kulturze na Wydziale Filologicznym UMCS.

  1. W rocznym cyklu życia człowieka i nieodłącznie związanej z nim kultury te święta mają ogromny potencjał odnowy. W czasie Bożego Narodzenia świat boski łączy się ze światem ludzkim i „groźnym sacrum”. Jeśli bowiem spojrzymy na ten okres nie tylko religijnie, ale z szerszej perspektywy kulturowej, to mamy zarówno sacrum boskie, czyli to, co jasne, dobre, symbolizowane w przestrzeni świątecznej przez anioły, Pana Boga, Jezuska czy żłobek, oraz „groźne sacrum”, do którego odnoszą się m.in. twórcy bombek halloweenowych z czarownicami czy innymi potworami. Święta Bożego Narodzenia to czas, w którym granica między światem sacrum a profanum, czyli sferą porządku duchowego a codziennością odbieraną ludzkimi zmysłami staje się bardzo cienka, a wręcz zanika
  2. Mówiąc najprościej: jak będziesz zachowywać się w Wigilię, taki będziesz mieć cały rok. Czyli np. jeśli w Wigilię uda ci się Polskie zwyczaje bożonarodzeniowe wywieźć z lasu drzewko lub szczęśliwie wykraść sąsiadowi jabłko i zawiesić je w domu na choince, to czeka cię wiele szczęścia w nowym roku. Oczywiście nie jest to kradzież służąca szkodzie, a czynność rytualna. Kolejnym przykładem może być liczenie pestek z suszu śliwkowego w kompocie – nieparzysta liczba oznacza, że przydarzy się coś dobrego, lepszego, z kolei parzysta może wróżyć kłopoty, a przynajmniej zastój. 
  3. Dzięki temu, że granice światów się zacierają, możemy zajrzeć „na drugą stronę”. Powinniśmy jednak pamiętać, że gdy zaciera się granica między naszym światem a dobrym sacrum, to równocześnie zmniejsza się i ta między naszym światem a tzw. podziemiem, czyli światem chtonicznym, domeną chorób, nieszczęść i śmierci. I aby nie wejść w konflikt z ciemnymi mocami czy duszami naszych przodków, należało odpowiednio się przed nimi zabezpieczyć. Nasze babcie mogą jeszcze pamiętać dawny zwyczaj zasiadania do wigilijnego stołu, gdy najpierw trzeba było spódnicą omieść krzesło, bo na nim mogły przesiadywać właśnie dusze naszych przodków. Później rozkładano słomę w pobliżu pieca, żeby było tym przodkom wygodniej na niej przysiąść. Zdejmowano również przedmioty, które mogły spaść z półek czy ścian i tym samym wybudzić dusze przodków i spowodować, że w niekontrolowany sposób i z intencjami szkodzenia przedostałyby się w naszą przestrzeń. Wierzono, że moc twardego metalu lub kamienia przeniknie do kości i dzięki temu przez cały rok nie będą bolały nogi, zwłaszcza podczas ciężkiej pracy w polu. 
  4. To bardzo stary ogólnosłowiański zwyczaj, tzw. pobudzanie urodzaju. Podchodzono z siekierą do drzewa. Najczęściej to gospodarz brał siekierę, a jeśli go nie było, rytuał wykonywała najstarsza w domostwie kobieta. Zaklinanie urodzaju miało określony przebieg i przeważnie uczestniczyły w nim dwie osoby. Mistrz ceremonii podchodził z siekierą do jabłonki i mówił, grożąc jej: „Będziesz rodzić, bo cię zetnę!”, na co odpowiadała druga osoba: „Będę rodzić, będę”. I taką formułkę powtarzano trzykrotnie, aby dopełniła się magia. W celu „spisania umowy” zawiązywano wokół takiego drzewa powrósełko ze słomy lub siana. I zazwyczaj chodzono do tych jabłonek, które nie rodziły. W innych regionach wynoszono na dwór kawałek pieroga – placka z kaszą lub makiem i uderzano nim o drzewo. W wyniku tej czynności rozsypywała się dokoła niepoliczalna liczba ziarenek – wierzono, że później w tyle samo owoców obrodzi jabłonka. Z kolei te rozsypane ziarenka wydziobywały ptaki, które według słowiańskich wierzeń symbolizowały dusze zmarłych przodków
  5. Dawniej mieszkańcy wsi wykonywali szereg czynności, aby zaprosić do chaty dusze zmarłych przodków. Na przykład wołano je rytualnie po zmroku do domu, na czas wieczerzy wigilijnej zostawiano puste miejsce przy stole albo w ogóle nie sprzątano ze stołu wigilijnego przez całą noc, aby dusze przodków mogły się pożywić. Bywało też i tak, że dla zmarłych zbierano do jednego naczynia po jednej łyżce z każdej świątecznej potrawy i zostawiano na noc, w oknie stawiając świecę, by pomogła w mroku znaleźć miejsce, gdzie czeka poczęstunek.
  6. Dzieci zajmowały się wypasaniem krów, gęsi czy innych zwierząt hodowlanych. To było ich zadanie zarówno przed szkołą, jak i po szkole. Z tym wiąże się też kilka wigilijnych rytuałów. Podczas grudniowej wieczerzy pastuszkowie wkładali do snopa ustawionego w rogu izby drewniane łyżki, za pomocą których spożywali posiłki. Snop, zwany dziadem lub królem, był zazwyczaj związany powrósłem, co uniemożliwiało rozsypywanie się w izbie kłosów. Wierzono, że jeśli ten snop się nie rozsypuje, to tak samo będzie w przypadku pasionego stada i dzieciom będzie łatwiej okiełznać niesforne zwierzęta. 
  7. Z kobietami związane były kury, bo to gospodynie dbały o drób. W Wigilię przygotowywały specjalne kluseczki w kształcie malutkich jajek z intencją, że jeśli te kluski zostaną zjedzone, to kury będą bardzo nieśne w nadchodzącym roku. Oprócz tego gospodynie przed wieczerzą wigilijną wynosiły kurom ziarno i sypały je do obręczy, np. beczki, by kury nie niosły się poza obejściem. To znowu magia przez podobieństwo, bo koło obręczy jest odzwierciedleniem obejścia gospodarzy. 
  8. Mężczyźni najczęściej wychodzili do zwierząt z opłatkiem i według wielu ludowych przekazów to właśnie oni podsłuchiwali, kiedy zwierzęta przemawiały ludzkim głosem. Dzielono się opłatkiem z tymi zwierzętami, które według przekazu były obecne w stajence betlejemskiej, dlatego m.in. pomijano świnie. Z kolei koń podpadł w inny sposób, bo jak głosi przekaz, gdy Matka Boska z Józefem i Jezuskiem w czasie rzezi niewiniątek uciekali przed Herodem do Egiptu, to właśnie koń odmówił pomocy i nie chciał podwieźć ich kawałek dalej. Dawniej opłatka nie dostawali również pies i kot. 
  9. Dawniej prezenty związane były ze składaniem darów duszom naszych przodków i Panu Jezusowi, aby w kolejnym roku byli dla nas przychylni. Pod choinką kładziono m.in. miód, ciastka z bakaliami, a nawet ziemniaki, zawieszano na niej ciastka, jabłka i cukierki, które stanowiły również prezenty dla przybyłych do domu gości. Jeżeli panna zdjęła z choinki jabłko i dała je kolędnikowi, z którym mieli się ku sobie, znaczyło to dla całej społeczności, że szykuje się narzeczeństwo.