Przełomowa metoda deratyzacji! Czy dzięki niej pozbędziemy się wszystkich szczurów w mieście?

i

Autor: pexels.com zdjęcie ilustracyjne

Na lubelskim Czechowie plaga szczurów. Skaczą na ludzi i biegają po butach

2023-02-09 14:50

Mieszkańcy i mieszkanki ul. Koncertowej na lubelskim Czechowie skarżą się na plagę szczurów. Administracja budynku walczy z gryzoniami od kilku lat i nie zmieni się to jeszcze nawet przez kolejny rok. – One doskonale wiedzą, że tylko z człowiekiem mogą liczyć na sukces – zaznacza specjalista w rozmowie z Radiem Lublin.

Wg jednego z rozmówców redakcji problem z nieproszonymi gośćmi na klatce schodowej zaczął się cztery lata temu. Od trzech lat natomiast elementem tradycyjnego wystroju wnętrza są trutki na szczury. A to nie jest jedyny sposób, z jakiego korzysta administracja budynku podczas tego starcia. W przypadku większej liczby gryzoni odbywają się deratyzacje, które jednak też nie przyniosły efektu na dłuższą metę.

– W tym budynku już od dłuższego czasu jest prowadzona walka ze szczurami – mówi Radiu Lublin Marek Szymanek, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Czechów. – Ostatnio nawet spowodowało to zapalenie się linii wewnętrznego zasilania. Nastąpiło spięcie, bo szczury poprzegryzały otulinę kabli. Administracja zamurowywała wejścia tych szczurów do budynku. Po zamurowaniu tych wejść szczury przegryzły gdzieś bardziej miękką ścianę i wydostały się na klatkę schodową. Stąd taka nieprzyjemna sytuacja. 

Nieprzyjemnych sytuacji, jak relacjonują mieszkańcy Radiu Lublin, jest sporo.

Najczęściej spotykane są tutaj na parterze. Nawet zrobiłem ostatnio film. Po schodach na górę biegł szczur wielkości mojego przedramienia – opowiada Maciej Bryła, mieszkaniec jednej z klatek dotkniętej problemem plagi szczurów. – Skaczą na ludzi. Mieszkańcy, którzy mają dzieci, muszą nosić je na rękach, ponieważ szczury biegają po butach. Były widziane na 10. piętrze. Raczej nie wjechały windą.

Podobnych głosów jest jednak więcej.

Dwa dni temu żona wychodziła z windy. Zobaczyła, że na poręczy zwisał szczur. Dwa dni temu musiałem zaatakować szczura. Wykopałem go na dwór. Najbardziej dokucza smród. Ostatnio między nogami przebiegł mi mały szczur i pobiegł w stronę kontenerów na śmieci. Spółdzielnia teoretycznie mówi, że zna problem i z nim walczy; że szczury były w głównej rozdzielni instalacji elektrycznej i problem nie powinien już występować. Jednak, jak widać, dalej występuje – mówią mieszkańcy.

Dlaczego walka z gryzoniami tak się ciągnie? Na to pytanie odpowiedział Radiu Lublin dr n. wet. Jerzy Ziętek, adiunkt w Katedrze Epizootiologii i Klinice Chorób Zakaźnych Zwierząt Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.

– Szczury lgną tam, gdzie jest ciepło i gdzie są resztki żywności, czyli na przykład do naszych domów. To zwierzęta niesamowicie zdolne do przystosowania się do najróżniejszych warunków. Są inteligentne, tworzą bardzo złożoną społeczność. Bardzo trudno otruć szczury, bo wysyłają na zwiady swoich najsłabszych przedstawicieli, żeby zbadali nowy pokarm. Jest model doświadczalny, który mówi, że gdyby szczury były wielkości owczarka niemieckiego – z zachowaniem tego samego behawioru, tempa rozmnażania itd. – ludzie nie byliby w stanie rozwinąć się jako gatunek. Po prostu przegralibyśmy z nimi konkurencję. Mimo że są od nas zdecydowanie mniej inteligentne, to jednak na tyle inteligentne, sprawne i na tyle szybko się rozmnażają, że nie dałyby nam szans.

Wiceprezes zapewnia Radio Lublin, że administracja nie ustaje w walce z gryzoniami.

Mam informację od kierownika, że walka jest już na ukończeniu. Podobno ma być sukces. Wszystko zależy od metod zwalczania, stąd cykliczne spotkania czy pracowników administracji, czy zarządu spółdzielni z przedstawicielami firm, które pomagają w zwalczaniu tychże gryzoni – tłumaczy Szymanek.