Lublin bez kurtyn wodnych. Powodem epidemia koronawirusa. Jak radza sobie mieszkańcy? [AUDIO]

i

Autor: zdj. MK Ścieżka rowerowa w kierunku Zalewu Zemborzyckiego

Lublin bez kurtyn wodnych. Powodem epidemia koronawirusa. Jak radzą sobie mieszkańcy? [AUDIO]

2020-08-10 16:07

Lublin na razie bez kurtyn wodnych. Rośnie bowiem nie tylko temperatura, ale i liczba zakażeń na koronawirusa. Tylko w poniedziałek na terenie województwa potwierdzono 17 nowych przypadków, a w samym Lublinie pięć.

W przypadku uruchomienia poidełek należałoby przestrzegać zasad sanitarnych, co byłoby trudne - mówi Radiu Eska Magdalena Bożko, rzeczniczka MPWiK w Lublinie.

- Miejsca w centrum to miejsca o dużym przepływie osób. Trudno więc zachować dystans społeczny, a ten byłby bezwzględnie wymagany w przypadku korzystania z kurtyny wodnej. Trudno też, korzystając z kurtyny, mieć na sobie maseczkę. Po pierwsze, trzeba ją mieć nadal tam, gdzie trudno zachować dystans. Po drugie, byłaby od razu mokra i ze względów higienicznych nie byłoby to zalecane - dodaje.

- Trudno o zachowanie zasad sanitarnych podczas korzystania z kurtyn - mówi Magdalena Bożko, rzeczniczka MPWiK w Lublinie

Mieszkańcy Lublina nie narzekają na brak kurtyn wodnych i ochładzają się w tradycyjny sposób. - Polecam pić dużo wody. Nawet trzy litry dziennie. Unikać upałów. Przebywać w cieniu - mówi mieszkaniec Lublina. - Piję soki wyciskane, duża ilość witamin jest ważna - dodaje nasza słuchaczka.

Sposoby lublinian na upały. Posłuchaj:

Niewykluczone, że kurtyny zostaną umieszczone w mieście w najbliższych tygodniach. Wszystko będzie zależeć od sytuacji epidemicznej w regionie.

Ponadto, jedna została uruchomiona na ścieżce rowerowej w kierunku Zalewu Zemborzyckiego przy siedzibie MPWiK. Jest pod bezpośrednim nadzorem placówki.

- Kontakt z kurtyną trwa chwilę. Miejsce nie jest też uczęszczane zbyt często przez mieszkańców. Przede wszystkim my monitorujemy ruch, dystans społeczny. W każdej chwili możemy tę kurtynę wyłączyć. Takich możliwości nie mamy np. w centrum miasta. Ani my, ani administratorzy innych miejsc nie chcą brać na siebie ryzyka i odpowiedzialności - tłumaczy Bożko.