lesbijki

i

Autor: pexels

opinie

Ksiądz profesor z KUL-u: pary homoseksualne są sprzeczne z naturą ludzką

2023-10-11 14:36

Nie możemy powiedzieć o możliwości błogosławieństwa pary homoseksualnej, ponieważ świadomie zaprzeczają objawionej przez Boga prawdzie o człowieku i są sprzeczne z naturą ludzką - tak twierdzi ks. prof. Mirosław Brzeziński, kierownik Katedry Nauk o Rodzinie Wydział Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. W rozmowie z PAP powiedział również, że współżycie [seksualne - przyp.] jest możliwe tylko między mężem i żoną.

Magdalena Gronek z PAP: Czy podjęcie życia w nowych związkach jest grzechem ciężkim?

Ks. dr hab. Mirosław Brzeziński (KUL): Współżycie między mężczyzną a kobietą jest przynależne małżonkom i ma dwa podstawowe cele: wyrażenie małżeńskiej miłości i jedności oraz, przynajmniej potencjalne, otwarcie na poczęcie nowego życia. Każda relacja między mężczyzną a kobietą poza związkiem małżeńskim w kategorii moralnej jest grzechem, gdyż jest to dar przynależny małżonkom. (...)

Jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego (2351), "Rozwiązłość jest nieuporządkowanym pożądaniem lub nieumiarkowanym korzystaniem z przyjemności cielesnych. Przyjemność seksualna jest moralnie nieuporządkowana, gdy szuka się jej dla niej samej, w oderwaniu od nastawienia na prokreację i zjednoczenie".

Warto też wskazać, że, zgodnie z Katechizmem Kościoła Katolickiego (2346), "miłość jest formą wszystkich cnót. Pod jej wpływem czystość jawi się jako szkoła daru z własnej osoby. Panowanie nad sobą jest podporządkowane darowi z siebie. Czystość prowadzi tego, kto ją praktykuje, do stawania się wobec bliźniego świadkiem wierności i czułości Boga".

Ponieważ dar osoby dla osoby w małżeństwie jest całkowity, bezwarunkowy i nieodwołalny, a miłość jest fundamentem takiego daru, może on w pełni być zrealizowany tylko w małżeństwie, a każde zjednoczenie fizyczne poza małżeństwem jest z tym sprzeczne i tym samym jest grzechem.

Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego, jeśli człowiek żyje w grzechu ciężkim, wówczas nie może przystąpić do Komunii św. Dlaczego zatem papież Franciszek, powołując się na "trudności w praktykowaniu wstrzemięźliwości", zezwala, w niektórych przypadkach, po odpowiednim rozeznaniu, na udzielenie sakramentu pojednania, nawet, jeśli ktoś nie jest w stanie dochować wierności, wstrzemięźliwości proponowanej przez Kościół"?

Grzech ciężki jest zawsze przeszkodą do pełnego zjednoczenia z Chrystusem i przyjęcia go w sakramencie eucharystii. Papież Franciszek niekiedy w swoich wypowiedziach jest mało precyzyjny, co może otwierać drogę do różnych interpretacji jego słów. Należy jednak odczytywać je w ciągłości nauczania Kościoła.

Człowiek na drodze swego życia, także w poszanowaniu swojej płciowości, znajduje różne trudności. Jednakże, dla każdego, kto popełnia grzech, jest sakrament pojednania i pokuty, który swą łaską umacnia człowieka na drodze do świętości i jedności z Chrystusem i z innymi ludźmi.

Przeszkodą do otrzymania rozgrzeszenia, i tym samym do przyjęcia eucharystii, jest brak chęci zerwania z grzechem, brak żalu i chęci poprawy. To jest sytuacja np. osób, które żyją w powtórnych związkach. Nieco inna sytuacja jest tych osób, które po rozstaniu żyją w samotności, nie łączą się z innymi i dochowują czystości. W takiej sytuacji osoby te mogą otrzymać rozgrzeszenie i przyjąć Komunię św.

O jakich przypadkach mówi papież?

Trudno powiedzieć, jakie przypadki ma na myśli papież, ale należy rozumieć je w dotychczasowym nauczaniu Kościoła, które wskazuje, że przede wszystkim należy zobaczyć, czy konkretna para, a bardziej - konkretna osoba - ma jakieś przeszkody w uregulowania swojej sytuacji w kontekście możliwości zawarcia sakramentalnego małżeństwa.

Jeśli są przeszkody, osoby żyjące w sytuacji na wzór małżeństwa, muszą podjąć decyzję o życiu w czystości, a więc zachowując wstrzemięźliwość od aktów seksualnych, żyjąc jak "brat i siostra" i ewentualne przyjęcie komunii św. nie może być okazją do skandalu dla innych osób.

W sytuacji pojedynczych osób, jeśli dochowują czystości, mogą otrzymać rozgrzeszenie i przyjąć komunię św.

Czy same "trudności" w życiu bez grzechu ciężkiego są jego usprawiedliwieniem? Jeśli przyjmiemy taką argumentację, to można to przełożyć analogicznie na inne dziedziny ludzkiego życia. Czy zatem zgoda papieża oznacza jednoznacznie możliwość wspólnego życia i prowadzenia aktywnego życia seksualnego osób przed ślubem, ponieważ, powołując się na argumentację papieża, młodzi też "mogą mieć trudności w praktykowaniu wstrzemięźliwości"?

"Trudności" w życiu bez grzechu nie są i nie mogą być usprawiedliwieniem żadnego grzechu, w żadnej dziedzinie życia.

Każdy człowiek znajduje na drodze życia duchowego, na drodze rozwoju duchowego, na drodze realizacji powołania do świętości jakieś trudności. Także święci mieli różne trudności, ale czynili wszystko, co było możliwe, aby przy pomocy łaski Bożej trudności pokonać i grzechu nie popełnić.

Sama pokusa do popełnienia grzechu jeszcze grzechem nie jest. Dopiero przyzwolenie na tę pokusę, a więc świadoma zgoda, aby "ulec trudnościom" i popełnić grzech jest grzechem. Grzech jest to świadoma zgoda by ulec "trudnościom" czy pokusom i wtedy człowiek popełnia grzech. Może to być grzech "myśli, słowa, czynu lub zaniedbania".

Nie możemy jednak mówić, że jakiekolwiek "trudności", również w praktykowaniu wstrzemięźliwości, nie są przeszkodą do zjednoczenia z Chrystusem w sakramencie eucharystii.

Trudności są po to, by je pokonywać, i to w każdej dziedzinie życia, także w życiu moralnym i duchowym.

Nie ma więc możliwości, zgodnie z nauczaniem Kościoła, by ktoś, kto świadomie nie chce zerwać z grzechem, ktoś świadomie nie chce zachowywać wstrzemięźliwości, a jest do niej zobowiązany, a zobowiązanie to wypływa z przykazania miłości bliźniego, z przykazania VI czy IX, jak też z przysięgi małżeńskiej, mógł przystąpić do komunii św.

W sakramencie Bóg przebacza nam grzeszne czyny, a nie nasze chęci, uczucia czy pragnienia. Czy zatem same chęci, bez konkretnych decyzji - np. nie mieszkanie pod wspólnym dachem, jeśli to prowadzi do grzechu - i podjęcia działań sprawiają, że sakrament pokuty jest ważny?

Zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego (KKK 1440) "grzech jest przede wszystkim obrazą Boga, zerwaniem jedności z Nim. Narusza on równocześnie komunię z Kościołem. Dlatego też nawrócenie przynosi przebaczenie ze strony Boga, a także pojednanie z Kościołem, co wyraża i urzeczywistnia w sposób liturgiczny sakrament pokuty i pojednania".

Dalej czytamy: "(KKK 1422, Ci zaś, którzy przystępują do sakramentu pokuty, otrzymują od miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc, zadali ranę, a który przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą".

Do ważności, a jednocześnie do owocności sakramentu pojednania i pokuty należą - według KKK 1450 - "żal w sercu, wyznanie ustami, głęboka pokora, czyli owocne zadośćuczynienie w postępowaniu i decyzja o poprawie".

Jeśli więc ktoś przystępuje do sakramentu pojednania, a nie chce zerwać z grzechem w tym przypadku, nie chce zerwać z okazją do popełnienia grzechu, a wręcz świadomie prowokuje taką okazję, to możemy mówić, że sakrament jest udzielony nieważnie.

Penitent może "oszukać" spowiednika, ale nie oszuka samego siebie, a tym bardziej Boga, który zna serce każdego człowieka. Skoro więc świadomie nie chce zerwać z grzechem (zrezygnować ze wspólnego zamieszkania i trwałej okazji do grzechu, plus ewentualnego zgorszenia innych osób), stawia spowiednika w sytuacji, w której nie może on udzielić rozgrzeszenia.

Czy osoby żyjące w nowych związkach, choć zobowiązują się do życia w pełnej wstrzemięźliwości, jak proponował Jan Paweł II, lub "zobowiążą się do przeżywania swojego związku (...) jako przyjaciele", jak zaproponował Benedykt XVI, przystępując do Komunii św. nie są świadectwem aprobaty Kościoła dla życia w nowych związkach. Ludzie, którzy ich znają, nie są informowani o ich życiu intymnym, a patrzą na ich czyny zewnętrzne. Czy to nie budzi zgorszenia?

Zgodnie z nauczaniem KKK, Jana Pawła II i Benedykta XVI, osoby, które podejmują decyzję o życiu we wstrzemięźliwości, a są w tzw. powtórnych związkach, jeśli dochowają wstrzemięźliwości i nie będzie rodziło to zgorszenia u innych osób wierzących, mogą otrzymać rozgrzeszenie i przystąpić do komunii św.

Nie jest to wyraz aprobaty Kościoła dla takich sytuacji, a jedynie pomoc osobom w pełnym zjednoczeniu z Chrystusem i Kościołem, które podjęły decyzję o wstrzemięźliwości, czyli o zerwaniu z grzechem przeciwko VI i IX przykazaniu. Dlatego w takich pojedynczych sytuacjach potrzebne jest szczere i prawdziwe rozeznanie i dotyczy konkretnych sytuacji konkretnych osób.

Nie jest to aprobata takich sytuacji, ponieważ nauczanie o nierozerwalności i trwałości sakramentalnego związku małżeńskiego pozostaje wciąż aktualne.

Warto zwrócić uwagę, że ewentualna zgoda udzielenia rozgrzeszenia w sakramencie pojednania i pokuty i przyjęcie komunii św. jest związane przede wszystkim z decyzją tych osób o życiu we wstrzemięźliwości.

Sam rozum podpowiada, że potrzeba w takich sytuacjach rozeznania duchowego, towarzyszenia duchowego i nie może dotyczyć wszystkich. Trudno jest bowiem sobie wyobrazić, że osoby w młodych wieku, żyjące ze sobą na co dzień razem i często podejmując decyzję o wspólnym zamieszkaniu właśnie ze względu na bliskość seksualną, że zaraz potem podejmą decyzję o seksualnej wstrzemięźliwości.

Skoro w sakramencie małżeństwa kapłan błogosławi parę, prosząc tym samym Boga o pomoc, aby mogli lepiej żyć, zaufać Ojcu, który może nam w tym pomóc, zatem czym innym jest błogosławieństwo osób tej samej płci żyjących razem? Czy tu nie prosi się Boga o podobną pomoc, niejako akceptując takie życie jako fakt zakładając, że także ci ludzi mogą uczyć się miłości?

"Na początku Bóg błogosławi istoty żywe, a w sposób szczególny mężczyznę i kobietę. (…) odnawia to błogosławieństwo płodności mimo grzechu człowieka, z powodu którego ziemia została "przeklęta".

W oparciu o nauczanie Kościoła, trudno jest mówić o możliwości błogosławieństwa parom homoseksualnym, które z natury zaprzeczają i sprzeciwiają się prawdzie o stworzeniu człowieka przez Boga jako mężczyźnie i kobiecie.

Błogosławieństwo parze małżeńskiej jest darem udzielanym małżonkom, aby urzeczywistniali zamysł Boży o małżeństwie, jako związku mężczyzny i kobiety a objawiony na kartach Pisma świętego.

Para homoseksualna jest zaprzeczeniem objawionej prawdy o małżeństwie i rodzinie, o której czytamy w Księdze Rodzaju, i którą przypomina Jezus w Ewangelii wg. św. Mateusza: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela" (Mt 19, 4-6).

Błogosławieństwo jest więc pomocą, której Bóg udziela człowiekowi na jego drodze do świętości, jego drodze poznawania prawdy o Bogu i o sobie samym, także prawdy o małżeństwie; jest pomocą na drodze ciągłego nawracania się, pomocą na drodze urzeczywistniania poznanej prawdy.

Jeśli więc możemy mówić o możliwości błogosławieństwa na drodze nawrócenia dla osoby o skłonnościach homoseksualnych, to nie możemy powiedzieć o możliwości błogosławieństwa pary homoseksualnej, ponieważ świadomie zaprzeczają objawionej przez Boga prawdzie o człowieku i są sprzeczne z naturą ludzką. Błogosławiąc pary osób tej samej płci Kościół zaprzeczyłby objawionej i poznanej prawdzie o człowieku, a tego zrobić nie może.

Zgodnie z Ewangelią oraz nauką Kościoła katolickiego dot. uczynków miłosierdzia - autentyczna troska o człowieka wyraża w braterskim upomnieniu. Tymczasem, papież Franciszek nic o tym nie wspomina. Wskazuje natomiast na możliwość błogosławienia, a więc prośby do Boga, aby błogosławił ludziom żyjącym w grzechu ciężkim? Czy to nie jest bluźnierstwo?

Biorąc pod uwagę to, co zostało wskazane wcześniej – "braterskie upomnienie" wyrażone jest w stałym nauczaniu Kościoła o człowieku jako mężczyźnie i kobiecie, o małżeństwie jako związku jednego mężczyzny i jednej kobiety, skierowanym na dobro wspólne małżonków oraz zrodzenie i wychowanie potomstwa.

Błogosławieństwo może i jest udzielane osobom grzesznym i, jak zostało już powiedziane, Kościół błogosławi osobom na drodze nawrócenia, ale nie może błogosławić związkom osób, które swoją postawą świadomie zaprzeczają objawionej i poznanej prawdzie, i ich działania są sprzeczne z objawioną prawdą o człowieku i o małżeństwie.

Kościół nie może więc udzielić błogosławieństwa tym osobom, które świadomie zaprzeczają objawionej i poznanej prawdzie o osobie ludzkiej i o małżeństwie, a dodatkowo jest sprzeczne z naturą człowieka.

II Marsz Równości w Bydgoszczy