Do dramatu doszło we wtorek, kiedy – dla porównania – sokola rodzina stanowiła już komplet. Z samego rana do ich gniazda wdarł się lis, który nic sobie nie zrobił z ochraniających je żurawi, i zabrał jajka.– Trzymaliśmy mocno kciuki za naszą parę i ich potomstwo, ale taki zwrot akcji jest zawsze wpisany w ryzyko rozrodu. Podkreślić trzeba, że drapieżnictwo to najważniejszy czynnik strat w lęgach wszystkich ptaków, sięgając zwykle 20-60 proc. – napisano na fanpage’u Wędrówki lubelskich żurawi.
Jak dodano, gniazd żurawi nie da się w żaden sposób zabezpieczyć przed takimi stratami. To duże, łatwo dostrzegalne i hałaśliwe ptaki, ich lokum jest dobrze widoczne z góry, a jaja mają spory rozmiar, przez co stanowią łakomy kąsek (to ekwiwalent ośmiu jaj kurzych!). Żeby nie rzucać się w oczy drapieżnikom naziemnym, zwykle gniazdują w miejscach otoczonych wodą – wtedy lis musi brodzić lub pływać, co może ułatwić żurawiom przegonienie rabusia.
Monitorowanie żurawi odbywa się w ramach projektu „Lubelskie żurawie”. Jego realizatorką jest Fundacja dla Przyrody, a pieniądze na to daje Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego.