CIEKAWOSTKI

Historyczna obserwacja Tatr z Rzeczycy Księżej. Ich szczyty widać z odległości ponad 235 km! Zobacz zdjęcia

2024-02-17 22:45

To niewątpliwie jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów wśród miłośników dalekich obserwacji. Łukasz Wawrzyszko z bloga „Dalekie Horyzonty” dokonał historycznego przedsięwzięcia: udowodnił, że z położonej w pow. kraśnickim Rzeczycy Księżej da się dostrzec szczyty Tatr! Jak to możliwe? Dowiecie się tego z naszej rozmowy.

Spis treści

  1. Z Rzeczycy Księżej udało się dostrzec Tatry. To historyczny moment
  2. Nie każda obserwacja kończy się sukcesem. Potrzebne są odpowiednie warunki
  3. Czy sprzęt ma znaczenie?
  4. Zobaczyć i być pewnym, co się zobaczyło
  5. Metody obliczania odległości
  6. Łukasz Wawrzyszko - miłośnik dalekich obserwacji od ponad 15 lat
  7. Pasja do dalekich obserwacji nie słabnie

Z Rzeczycy Księżej udało się dostrzec Tatry. To historyczny moment

235,7 km – tyle dzieliło najdalszy widoczny szczyt Tatr, czyli Lodową Kopę, od punktu obserwacyjnego na niewielkim wzniesieniu na granicy Rzeczycy Księżej i Dąbrowicy, w którym 30 stycznia 2024 r. ustawił się Łukasz Wawrzyszko. Ten dzień na dobre zapisze się już na kartach historii dalekich obserwacji, bo to właśnie wtedy, po wielu latach prób, po raz pierwszy udało się potwierdzić tezę o możliwości dostrzeżenia Tatr właśnie z Rzeczycy.

Pierwsze wzmianki na forum astronomicznym „Astropolis” na ten temat pochodzą z 2010 roku. Już wtedy zauważono na symulacjach komputerowych, że z okolicznych wzniesień w Rzeczycy powinny być widoczne Tatry – wskazuje w rozmowie z nami Łukasz Wawrzyszko, twórca bloga poświęconego dalekim obserwacjom dalekiehoryzonty.pl. – Poszukiwania odpowiedniego miejsca, z którego widać Tatry w Rzeczycy rozpoczęły się natomiast w 2018 roku; kilka osób próbowało znaleźć właściwy punkt, jeździło w jej okolice i robiło zdjęcia. Trwało to do 2022 r., kiedy wytypowałem nieco inny punkt niż ten wcześniej sugerowany przez symulacje komputerowe. One nie uwzględniają lasów i innych przeszkód, które zasłaniają widok, dlatego właśnie w 2022 r., na podstawie analizy map i ukształtowania terenu, wyznaczyłem punkt obserwacyjny na granicy miejscowości Rzeczyca Księża i Dąbrowica – wyjaśnia.

Jesień pod Tatrami z lotu ptaka

Ale, jak to często bywa w przypadku tej pasji, by ze 100-procentową pewnością potwierdzić zasadność nowo wyznaczonego punktu, konieczne były kilkukrotne wizyty w tym miejscu.

– Pod koniec grudnia 2022 r. wybrałem się tam dwa razy, żeby sprawdzić jak wygląda widok z tego miejsca, upewnić się, czy nic go nie zasłania, a następnie w nieco lepszych warunkach pogodowych zrobiłem zdjęcia, na których widać ledwo dostrzegalne ciemniejsze zarysy na tle nieba. Prawdopodobnie były to szczyty Łomnicy i Durnego Szczytu, ale warunki wtedy nie były zbyt dobre, dlatego trzeba było powtórzyć tę obserwację opowiada Wawrzyszko. – Udało się to po ponad roku. Dokładnie 30 stycznia 2024 r. pojechałem tam po raz kolejny, razem ze sprzętem do obserwacji w podczerwieni. Jeszcze przed zachodem słońca na ekranie aparatu pojawiły się tatrzańskie szczyty, a pół godziny później przez chwilę pokazały się one na zdjęciach w świetle widzialnym.

O jakich szczytach mowa? Panu Łukaszowi udało się zaobserwować z Rzeczycy tatrzańską Łomnicę (234,4 km), Durny Szczyt (234,5 km), Lodowy Szczyt (235,5 km) oraz – położoną najdalej z nich – Lodową Kopę (235,7 km). – Niestety, ze względu na obecne w atmosferze pyły, przejrzystość powietrza nie była optymalna, dlatego też jakość zdjęć nie jest idealna, ale nie ma już wątpliwości, że są to Tatry i że z tego miejsca można je zobaczyć podkreśla Wawrzyszko i od razu dodaje, że w przyszłości chciałby jeszcze raz powtórzyć tę obserwację przy lepszych warunkach atmosferycznych. – Wtedy te zdjęcia mogą zyskać lepsze walory estetyczne – precyzuje.

Nie każda obserwacja kończy się sukcesem. Potrzebne są odpowiednie warunki

Jak się okazuje, wykonanie dalekich obserwacji z sukcesem uzależnione jest od dwóch głównych czynników.

– Po pierwsze, danego dnia musi być odpowiednia przejrzystość powietrza. Jest to konieczne do tego, by był odpowiedni kontrast pomiędzy horyzontem, w tym przypadku między szczytami a niebem, żeby można było odróżnić jedno od drugiego. Odpowiednia przejrzystość oznacza, że nie może być zamgleń i dużego stężenia pyłów w powietrzu, które też powodują ograniczające widzialność zamglenia. Pomaga tutaj odpowiednie oświetlenie nieba przez słońce zza horyzontu o zachodzie, dlatego właśnie takie obserwacje Tatr z Lubelszczyzny, z której są one widoczne w kierunku południowo-zachodnim, wykonujemy o zmierzchu, tuż po zachodzie słońca zazwyczaj jesienią, zimą i ewentualnie wczesną wiosną, czyli wtedy, gdy słońce zachodzi w kierunku bliskim temu, w którym są widoczne Tatry – wyjaśnia Łukasz Wawrzyszko.

Od razu zaznacza jednak, że najczęściej zdarza się tak, iż sama dobra przejrzystość powietrza nie wystarcza do wykonania dalekiej obserwacji z powodzeniem. Konieczne jest bowiem spełnienie drugiego warunku, czyli obecności odpowiedniej refrakcji atmosferycznej.

– Jest to zjawisko optyczne polegające na załamaniu światła w powietrzu, które wynika ze zmian gęstości atmosfery z wysokością. W przypadku prowadzenia dalekich obserwacji to załamanie musi być silniejsze niż przeciętnie, bo w standardowych warunkach Tatry są schowane za horyzontem i wyższe tereny przesłaniają ich widok. Natomiast, zwłaszcza po zachodzie słońca, gdy nie występuje silny wiatr ani gęste chmury, które ograniczają wypromieniowanie ciepła z gruntu, to grunt ochładza się, a wraz z nim przygruntowa warstwa powietrza, która staje się chłodniejsza niż ta położona powyżej. Wtedy tworzy się tzw. inwersja temperatury, co oznacza, że w warstwie powietrza położonej stosunkowo nisko nad gruntem temperatura wraz ze wzrostem wysokości rośnie, czyli odwrotnie niż ma to miejsce zazwyczaj. W takich warunkach światło w tej warstwie powietrza załamuje się silniej i to powoduje, że obiekty, które normalnie są schowane za horyzontem, są widoczne wyżej, ich obraz ulega podniesieniu i dopiero wtedy na przykład takie Tatry z Rzeczycy stają się wyraźne – tłumaczy. – Niestety przeważnie wtedy, gdy mamy odpowiednią refrakcję, to albo w tle są chmury i kontrast między horyzontem a niebem nie jest odpowiednio duży, albo w atmosferze występuje dużo pyłów. Współistnienie tych dwóch podstawowych warunków w jednym czasie zdarza się dość rzadko, dlatego aż tyle czasu trwało wykonanie tej rzeczyckiej obserwacji.

Zobacz także tę galerię zdjęć: Niesamowita obserwacja! Komin elektrociepłowni na lubelskim Wrotkowie widziany z Gór Świętokrzyskich

Czy sprzęt ma znaczenie?

Mogłoby się wydawać, że do prowadzenia dalekich obserwacji konieczne jest posiadanie specjalistycznego sprzętu. Łukasz Wawrzyszko szybko jednak wyprowadza nas z tego błędu.

– Tak naprawdę to zależy od tego, co chcemy zobaczyć i z jakiego miejsca. Im mniejszy jest obserwowany obiekt i im z większej odległości chcemy go zaobserwować, tym potrzebne jest większe powiększenie i lepsze warunki atmosferyczne. W dobrych warunkach nie jest potrzebny specjalny sprzęt, możemy nawet takie obserwacje prowadzić gołym okiem! Taki idealny stan trafia się co prawda bardzo rzadko, ale jednak się zdarza. Dla przykładu, 1 listopada 2023 r. była bardzo dobra przejrzystość powietrza, na tyle, że można przypuszczać, iż Tatry były widoczne gołym okiem również z woj. lubelskiego, choć jedyna obserwacja tego dnia z Wyżyny Lubelskiej miała miejsce już na terenie woj. podkarpackiego. Podobnie z Gór Świętokrzyskich – tam też Tatry można zaobserwować na własne oczy czy też zrobić im zdjęcie telefonem komórkowym, zwłaszcza, gdy ten ma dobry aparat z teleobiektywem. Raz udało mi się nawet sfotografować telefonem Tatry z Lubelszczyzny. Jakość nie jest najlepsza, ale zarys gór można na nim zaobserwować – stwierdza Wawrzyszko.

Jak się okazuje, z terenu woj. lubelskiego gołym okiem często można obserwować Góry Świętokrzyskie, a jest to możliwe ze względu na mniejszą odległość pomiędzy nimi a naszym regionem. Przy dobrej przejrzystości powietrza możliwe jest także dostrzeżenie pasm bieszczadzkich z Roztocza.

– Jeśli chodzi o fotografie to w sprzyjających warunkach telefon wystarczy, gdy obiekt jest wystarczająco duży, natomiast wiadomo, że lepszą jakość uzyskamy aparatem fotograficznym z teleobiektywem umieszczonym na statywie. Wtedy, nawet mimo gorszej przejrzystości powietrza, możemy na zdjęciach zaobserwować także niewielkie obiekty z dużych odległości – mówi pan Łukasz. – Do prowadzenia dalekich obserwacji bardzo przydatny jest jednak aparat do zdjęć w podczerwieni, dlatego, że istnieje zakres niewidoczny dla ludzkiego oka bez sprzętu, w którym rozpraszanie światła jest mniejsze i dlatego widok jest wyraźny, nawet wtedy, gdy występuje zamglenie czy są obecne pyły, które pogarszają przejrzystość. Ten sprzęt był właśnie pomocny przy obserwacji Tatr z Rzeczycy Księżej.

Zobaczyć i być pewnym, co się zobaczyło

Warto zaznaczyć, że prowadzenie dalekich obserwacji wymaga nie tylko czasu, ale i dobrego przygotowania merytorycznego. Ich pasjonaci wykonują liczne analizy, które pozwalają im na wytypowanie najlepszego punktu obserwacyjnego, a następnie, już po wykonaniu zdjęć, kontynuują je po to, by przy pomocy wyliczeń potwierdzić to, co zauważyli. Wszystko zależy od tego, jaki obiekt stał się głównym motywem danej obserwacji.

– Niektóre obiekty wyglądają bardzo charakterystycznie, np. Góry Świętokrzyskie trudno pomylić z czymś innym, zwłaszcza, że na Łysej Górze mamy wieżę radiowo-telewizyjną i klasztor Św. Krzyż. Tatry też wyglądają dość charakterystycznie, bo mają dość typowy układ szczytów. Czasami rzeczywiście są wątpliwości, czy widzimy góry czy chmury, które układają się podobnie, przybierając kształt odległych szczytów, ale i na to są sposoby – mówi z uśmiechem Wawrzyszko. I precyzuje: – Najprostszym z nich jest zrobienie kilku zdjęć i po prostu zaobserwowanie na nich, czy to co widzimy stoi w miejscu (wtedy mamy pewność, że są to szczyty), czy, jak w przypadku chmur, się przesuwa. Czasami jednak zdarza się tak, że jeśli szczyty są częściowo przykryte przez chmury, to bardzo trudno jest je od siebie odróżnić, ale wtedy możemy ocenić to przy pomocy dostępnych w internecie kamer, które są rozmieszczone w różnych miejscach, np. przy górach. To na nich można podejrzeć, jak w danym czasie wyglądają warunki w obserwowanej okolicy.

A skąd wiedzieć, w którą stronę powinnyśmy się ustawić, by faktycznie zaobserwować wybrany przez nas obiekt?

– To wymaga dobrego przygotowania. Na przykład wcześniej należy przeanalizować na mapie kierunek, w którym powinniśmy patrzeć, by wiedzieć, jakie obiekty będą po drodze widoczne. Mam tu na myśli np. maszty i budynki; czasami nawet układ lasów pomaga znaleźć odpowiedni kierunek – wymienia Wawrzyszko. – W trudniejszych miejscach czasami przydaje się po prostu wcześniejsza wizyta w danym punkcie, zrobienie tam zdjęć i ich późniejsze przeanalizowanie pod kątem tego, co i w którym kierunku widać, by potem, już przy właściwej obserwacji odległego obiektu, wiedzieć, gdzie należy patrzeć.

Zobacz także galerię zdjęć: Imponujące widoki z baszty w Kazimierzu Dolnym. Można z niej dostrzec Góry Świętokrzyskie! Zobacz zdjęcia

Metody obliczania odległości

Do wyliczania odległości między zaobserwowanymi punktami przydają się specjalne arkusze kalkulacyjne, które stosuje się głównie do identyfikacji „obiektów sztucznych”, takich jak maszty i budynki. – Do takiego arkusza wpisuje się współrzędne miejsca, z którego obserwujemy oraz jakiegoś charakterystycznego punktu na zdjęciu. Wtedy arkusz pokazuje nam, jakie obiekty widać w pewnym zakresie danego kierunku, w jakich odległościach one są i w którym dokładnie punkcie na zdjęciu dany obiekt powinien się znajdować. Na tej podstawie możemy je później rozpoznawać – tłumaczy Wawrzyszko.

Nieocenioną pomocą w tym aspekcie są również programy służące do komputerowych symulacji panoram.

– Służą one do identyfikacji widocznych gór. Program rysuje panoramę z nazwami szczytów i odległościami do nich na podstawie cyfrowego modelu terenu – wyjaśnia pan Łukasz i dodaje, że pod tym kątem przydatne są także kalkulatory online, które wyliczają odległości na podstawie współrzędnych geograficznych opartych na różnych modelach Ziemi, bez konieczności wykonywania skomplikowanych obliczeń.

Łukasz Wawrzyszko - miłośnik dalekich obserwacji od ponad 15 lat

Łukasz Wawrzyszko pochodzi z Lublina. Pasja do (nie tylko) dalekich widoków zaczęła się u niego ponad 15 lat temu. Jak sam przyznaje, wszystko wzięło swój początek od chęci rozpoznawania obiektów widocznych zarówno „na żywo” podczas wędrówek w terenie, jak i na fotografiach wykonanych przez inne osoby. Pierwsze zdjęcie obiektu widzianego z odległości ponad 100 km wykonał własnoręcznie w 2013 r. Uwiecznił wtedy Gorgany, czyli ukraińskie pasmo górskie, które sfotografował z Halicza w Bieszczadach. Bardziej aktywnie zaangażował się w rozwój swojego hobby pod koniec 2020 r., fotografując na początku po prostu dalekie widoki z Lublina i okolic. Wtedy też założył bloga „Lubelskie Horyzonty”, który później zmienił nazwę na „Dalekie Horyzonty” (i pod taką działa do dziś). To na nim prezentuje zdjęcia i analizy obserwacji przeprowadzonych przez siebie i innych pasjonatów. Również w 2020 r. po raz pierwszy wykonał zdjęcie obiektu oddalonego o około 210 km. Mowa o ukraińskim szczycie Stoj w Karpatach Wschodnich, który pan Łukasz sfotografował z wieży widokowej na Radziejowej w Beskidzie Sądeckim. W międzyczasie Wawrzyszko zaczął „polować” na dalekie widoki w dalszych częściach Lubelszczyzny, w tym m.in. na te z okolic Puław i Kraśnika, przy czym pierwsze zdjęcie Tatr widzianych z Wyżyny Lubelskiej udało mu się wykonać jeszcze w listopadzie 2021 r. z terenu Karkówki. Na ten moment, ze wszystkich dotychczas przeprowadzonych obserwacji, jako swoje największe osiągnięcia wymienia między innymi uwiecznienie Tatr widzianych z Rzeczycy Księżej. Wśród sukcesów wylicza także sfotografowanie Łodzi z dachu najwyższego warszawskiego budynku Varso Tower (tę obserwację wykonał razem z Pawłem Kłakiem prowadzącym stronę dalekiewidoki.pl) oraz zdjęcia wykonane ze wzgórza Krzemionka w Górach Świętokrzyskich.

– Ten widok był wyjątkowy, dlatego że z tego punktu widoczna jest panorama Kielc, nad którą wznoszą się Tatry – wspomina z sentymentem. – Interesującą obserwację wykonałem też z wieży widokowej w Gdyni, na około 100 km odległości, gdy z terenu Polski była widoczna część Rosji. To był ciekawy widok z tego względu, że linia obserwacji przecinała całą Zatokę Gdańską, a z tego gdyńskiego wzgórza patrzymy na jej przeciwną stronę, właśnie na Mierzeję Wiślaną po stronie rosyjskiej.

Pasja do dalekich obserwacji nie słabnie

Łukasz Wawrzyszko ma też ambitne plany na przyszłe obserwacje. Jak sam mówi, dzieli je na dwie kategorie: pierwsza z nich to powtórzenie dotychczas wykonanych zdjęć w lepszych warunkach (ma tu na myśli m.in. Tatry z Rzeczycy Księżej), a druga to odkrycie dalekich widoków z nowych miejsc. Na jego „liście marzeń” stoi teraz między innymi chęć zaobserwowania szczytu Gerlacha z terenu Polichny, co byłoby rekordowo daleką obserwacją z tej części Lubelszczyzny.

– Być może uda się też zaobserwować Tatry z jeszcze dalszych miejsc na Roztoczu, np. w okolicach Frampola. Ciekawe mogą być też obserwacje z innych regionów Polski, takie jak Góry Świętokrzyskie widziane z Warszawy. Udało się zaobserwować Warszawę z Gór Świętokrzyskich, to teraz można by było spróbować w drugą stronę, właśnie ze szczytu wieżowca Varso Tower, skąd teoretycznie powinny być widoczne przynajmniej światła masztu na Łysej Górze, a być może nawet sam jej szczyt – wylicza Wawrzyszko.

Zobacz także galerię zdjęć: Warszawa widziana z Łysej Góry w Świętokrzyskiem. Na zdjęciu Pałac Kultury i Nauki, Mariott oraz inne wieżowce!

Jak się okazuje, pasjonat ma też chrapkę na prowadzenie obserwacji znad morza. – Potrzeba na to sporo czasu, ale marzy mi się obserwacja duńskiej wyspy Bornholm z terenu Polski, a dokładniej światła masztów, które tam się znajdują. Mogą one być widoczne z okolic Kołobrzegu i choć jest to odległość dwa razy mniejsza niż Tatry z Lubelszczyzny, bo mówimy tutaj o około 120 km, to byłaby to obserwacja nadmorska, a w takim przypadku mamy dużo niższe wysokości nad poziomem morza i dotychczas nie udało się zaobserwować Danii z terenu Polski. Niewykluczona jest też obserwacja świateł masztu w Szwecji z okolic Kołobrzegu, ale to już jest około 200 km – tłumaczy.

Efekty prowadzonych przez pana Łukasza dalekich obserwacji można oglądać na bieżąco na blogu dalekiehoryzonty.pl oraz jego facebookowym fanpage’u.

Zdjęcia Tatr widzianych z punktu obserwacyjnego w Rzeczycy Księżej/Dąbrowicy możecie zobaczyć w poniższej galerii: