Nie wszyscy osiągnęli zakładane cele, ale wszyscy wrócili zadowoleni. Speedrowerowcy LKS Szawer Leszno podzielili się wrażeniami z Mistrzostw Świata w Australii

Sześciu "naszych" w kraju kangurów

Tytuł II Wicemistrza Świata to największy sukces w sportowej karierze Łukasza Rajewskiego. 

- Ja osobiście przygotowywałem się do tych mistrzostw praktycznie przez cały sezon. Zawody pomagały w tym, bo wiadomo - lepsze są zawody, niż trening. Poza tym, to był mój cel w tym roku, także na tym się skupiłem. Bardzo dobrze  się czuje z tym tytułem, motywuje to do dalszej pracy przede wszystkim - mówił Radiu Eska Łukasz Rajewski.

Plan na podium miał też Daniel Kubiak, ale ostatecznie indywidualnie w kategorii weteranów zajął 7. miejsce.

- Jestem bardzo zadowolony, myślę że to jest w miarę solidny wynik parząc na konkurencję, jaka była, trudność zawodów. Też cała charakterystyka odbywania zawodów jest zupełnie inna, niż tutaj u nas. Mam na myśli podejście takie stricte regulaminowe, gdzie sędziowie pozwalają na o wiele bardziej ostrą jazdę, kontaktową - zauważył D. Kubiak. 

Dla Mateusza Ludwiczaka to nie był pierwszy start w Mistrzostwach Świata w speedrowerze. Zna wiec tamtejszy speedrower lepiej, niż pozostali koledzy klubowi.

- Trzy razy byłem na Mistrzostwach Świata, w Australii akurat i trzy razy byłem w finale, w Polsce byłem raz w finale, więc jestem z siebie zadowolony. Ciężka praca jeszcze przede mną, nowe cele są. W Australii tylko wokół Adelajdy jest jeden tor, a w środku Adelajdy są trzy tory i są ogólnie tylko cztery kluby, wiec oni się ciągle trzymają razem. Im też tej jazdy brakuje, oni też się cieszą, jak ktoś przyjeżdża z zewnątrz, żeby się pościgać, żeby swój poziom sprawdzić - mówił M. Ludwiczak.

Jacek Wleklik w zawodach tej rangi brał udział po raz pierwszy.

- Przygoda życia. Wspominam dobrze, choć trochę miałem pecha. Pierwsze zawody federacji odjechałem cało, zdobyliśmy drużynowo 2. miejsce. W eliminacjach open zaliczyłem wypadek i i musiałem się niestety wycofać z z kolejnych zawodów. W indywidualnych wystartowałem z małą kontuzją, więc nie do końca spełniony. Miałem trochę pecha, wykluczenie, wiec zakończyłem na 11. miejscu, ale to tak i tak mile wspominam - mówił zawodnik LKS Szawer Leszno.

W pucharze federacji juniorów Polska zajęła 3. miejsce. Współautorem tego sukcesu był też Jakub Ignyś. W finale do lat 21. zajął 12. miejsce.

- Niestety, moje cele sportowe nie zostały spełnione. Jest to poniżej oczekiwań, jakie sobie stawiałem. Doświadczenie, jakie tam zebrałem jest bezcenne i nie załamuję się tylko pracuje dalej, żeby w przyszłym roku na Mistrzostwach Europy, a także za dwa lata na Mistrzostwach Świata było tylko lepiej - mówił Radiu Eska Jakub Ignyś. 

Jemu też bardzo podobało się w Australii.

 - Oprócz oczywistej temperatury, czy zwierząt, których my nie mamy w Polsce, to mentalność Australijczyków jest kompletne inna. Mało pracują, dużo zarabiają, do tego podchodzą do życia na totalnym luzie, więc to jest na pewno "na plus". Chociaż przez te trzy tygodnie zdążyło mnie to już zmęczyć, jednak wolę czasem taką naszą polską szarą rzeczywistość - przyznał szczerze najmłodszy reprezentant LKS Szawer Leszno Mistrzostw Świata w Australii.

W mistrzostwach startował także Patryk Kriger, ale po powrocie z dalekiej i ciepłej Australii do zimnej Polski dopadła go infekcja i nie mógł osobiście podzielić się swoim wrażeniami.