Szpital Żeromskiego

i

Autor: Kuba Kusy

W krakowskich szpitalach brakuje miejsc dla małych pacjentów. Chorych dzieci przybywa, dostawki nie wystarczają

2022-12-16 15:17

Oddziały pediatryczne w krakowskich szpitalach są przepełnione. Małych pacjentów przybywa, brakuje łóżek, a w salach organizowane są dostawki. Największym problem są szalejące wirusy: RSV, grypy i wirusy żołądkowe. Jak podkreśla Katarzyna Pokorna-Hryniszyn z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, bolączką jest również to, że na SOR zgłaszają się rodzice z dziećmi niewymagającymi natychmiastowej opieki. Tym samym kolejki wydłużają się, a ci, którzy potrzebują wysokospecjalistycznej pomocy, są zmuszeni szukać jej w innych miastach.

Dwa razy więcej małych pacjentów w Szpitalu Uniwersyteckim. "Sytuacja jest poważna"

"Mamy bardzo duży ruch na oddziałach pediatrycznych. Na SOR w analogicznym miesiącu zeszłego roku zgłaszało się ok. 750 dzieci. Teraz jest ich już 1500" - informuje rzeczniczka USD.

To przekracza możliwości szpitala - oddział pediatryczny obecnie jest przepełniony. Placówka posiada 409 łóżek i cały czas posiłkuje się dostawkami. Obecnie tych zorganizowano już 40, wszystkie jednak są zajęte, a dzieci wysyłane są do innych szpitali poza Kraków - Zakopanego, Katowic czy Dąbrowy Tarnowskiej.

Mali pacjenci trafiają do placówek najczęściej z powodu zakażeń wirusem RSV, który atakuje górne i dolne drogi oddechowe. Wśród dzieci pojawiają się również zachorowania powodowane wirusami żołądkowymi i grypy. "Pacjentów zaczęło przybywać w połowie listopada, a od dwóch tygodni szpital notuje diametralne wzrosty liczby przyjętych maluchów" - dodaje rzeczniczka szpitala dziecięcego w Prokocimiu.

Kolejną bolączką krakowskiej placówki jest to, że na SOR zgłaszają się rodzice z dziećmi niewymagającymi natychmiastowej interwencji.

Jeżeli maluch ma gorączkę, jest przeziębiony, należy udać się z nim do lekarza rodzinnego, pierwszej opieki zdrowotnej bądź - w godzinach popołudniowych lub nocnych - do specjalisty świadczącego usługi w opiece nocnej i świątecznej - mówi Pokorna-Hryniszyn. - Naszym głównym zadaniem jest pomoc dzieciom wymagającym wysokospecjalistycznej opieki - dodaje.

Sytuacja jest poważna, ponieważ obecnie, by zostać przyjętym z lekkimi schorzeniami na SOR w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym trzeba czekać od sześciu do ośmiu godzin. Tym samym kolejki są coraz dłuższe, a ci potrzebujący natychmiastowej interwencji specjalisty są zmuszeni szukać jej w innym mieście.

Mali pacjenci walczą w wirusem RSV. W szpitalach brakuje łóżek

Ponad 40 dzieci leczonych jest na oddziale chorób infekcyjnych i pediatrii w szpitalu im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, mimo że placówka dysponuje 30 miejscami dla pacjentów. Również tam, zwłaszcza wśród najmłodszych dzieci, jest dużo zakażeń wirusem RSV. Mali pacjenci walczą także z powikłaniami grypy, jest kilka przypadków zakażeń COVID-19 oraz ospy. Sytuacja w "Żeromskim" również jest niezwykle trudna, ponieważ część dzieci trzeba izolować.

W sezonie zdominowanym przez różnorakie infekcje oddziały są zawsze przepełnione. Rzadko kiedy zostaje wolne łóżko przez dłuższy czas. Od dłuższego czasu wszystkie łóżka na oddziałach są zajęte przez małych pacjentów. Przy wypisywaniu jednych w szybkim tempie na oddział trafiają inne dzieci z infekcjami. Pacjentów jest dużo, ale staramy się nie odsyłać dzieci, tylko je przyjmować, bo taka jest rola szpitala – mówiła nam na początku grudnia rzeczniczka prasowa placówki, Anna Górska.

Czym jest wirus RSV?

Wirus RSV infekuje drogi oddechowe człowieka i zagraża przede wszystkim dzieciom. Szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośredni kontakt. Zakażenie rozszerza się bardzo łatwo w zbiorowiskach dzieci, m.in. w żłobkach, szkołach czy przedszkolach.

Pierwszy taki zabieg w Małopolsce: w krakowskim Szpitalu im. Ludwika Rydygiera wszczepili implanty ślimakowe