Jak wygląda dzień z życia instruktora nauki jazdy?

i

Autor: Weronika Świercz

Ucieczka na egzaminie, zwierzę na drodze, przejechany egzaminator... Kursanci okiem nauczyciela nauki jazdy. Dzień z życia instruktora

2022-12-01 16:18

Kurs i egzamin na prawo jazdy jest nie lada wyzwaniem. U wielu kursantów wywołuje skrajne emocje i zachowania, których czasami nie są w stanie opanować. Szlochanie, okazywanie gniewu, potrącenie egzaminatora, zamykanie oczu w trakcie jazdy, czy odjechanie bez nauczyciela... to tylko kilka sytuacji z życia instruktora. Pani Weronika Świercz, która uczy podstaw jazdy samochodem, zdradza nam, jak wygląda praca z jej perspektywy. Wybuchy złości, płaczu czy szczęścia to dla niej chleb powszedni!

Instruktorka nauki jazdy z powołania

Pani Weronika Świercz jest instruktorem już od ponad trzech lat. Uczy w krakowskiej szkole nauki jazdy Wega, gdzie spotyka kursantów w różnym wieku. Egzamin zdała dzięki naukom swojego ojca. Teraz tę wiedzę przekazuje innym. Jazdy za kółkiem uczyła nawet swojego męża.

Stres trzyma w ryzach nie tylko kursantów, ale też instruktorów

W Krakowie często mają miejsce wypadki z udziałem kursantów. Zdarza się, że początkujący kierowca wjeżdża pod rozpędzony tramwaj. Stres towarzyszy jednak nie tylko kursantom, ale także instruktorom.

- My, jako instruktorzy musimy być cały czas skupieni. Musimy trzymać nogę na hamulcu i łapać za kierownicę, kiedy jest to potrzebne. Nie raz zdarzały się sytuacje, gdzie kursant nie widział pieszych lub jechał prosto w słupki. Nie wspominając już o nagle pojawiających się rowerzystach czy osobach na hulajnodze – mówi pani Weronika.

Kto powoduje najwięcej wypadków? Odpowiedź cię zaskoczy!

Mogłoby się wydawać, że najwięcej wypadków powoduje młody człowiek, który dopiero co wsiada za kółko. Instruktorka zdradza nam, że wcale tak nie jest. O dziwo najwięcej wypadków spowodowanych jest przez osoby powyżej 50. roku życia!

- Osoby powyżej 50. lat nie mają już takiej koordynacji ruchowej. Nie widzą tych pieszych. Widzimy, że sprawiają duże zagrożenie na drodze, a w takich sytuacjach egzamin jest przerywany. Dużo lepiej, jak człowiek zacznie robić prawo jazdy za młodu – mówi.

Zima to szansa na zdany egzamin. Komu jest wtedy łatwiej na drodze?

Okazuje się, że najwięcej wypadków drogowych wcale nie zdarza się w zimie. Do kolizji najczęściej dochodzi w lecie, kiedy ludzie mają możliwość szybszej jazdy.

- W zimie jest bardzo mało kursantów. Ludzie boją się jeździć, a jak już uzyskają prawo jazdy i przychodzi co do czego, to boją się wyjechać w zimie na ulicę. W lecie, jak świeci słońce i jest ładna pogoda, ludzie rozpędzają się do ogromnych prędkości – wyjaśnia.

- Był taki przypadek na egzaminie, że pewna kursantka strasznie bała się szybkiej jazdy. Jeździła ok. 30 km/h. W normalnych warunkach jest to utrudnianie ruchu, więc egzaminu nie zaliczyła. Tak się zdarzyło kilka razy. Pewnego dnia przyszła zima. Spadł śnieg. Zrobiło się ślisko. W takich warunkach była zmuszona do powolnej jazdy i w końcu udało jej się zdać – mówi ze śmiechem.

Czy "L-ki" mają specjalne przywileje u pieszych i innych kierowców?

Pani Weronika zdała egzamin na prawo jazdy około 15 lat temu. Do dzisiaj wspomina, jak wyglądał ten dzień.

- Jechałam w kierunku ronda Grzegórzeckiego. Było ono strasznie zakorkowane i mimo że nie powinnam, to wjechałam na to rondo, przez co utrudniałam przejazd. Jakiś miły pan, który stał przede mną, zobaczył, że jadę jako „egzamin” i specjalnie wjechał na trawnik na środku ronda, by zrobić mi miejsce, tak abym ja mogła podjechać. Dzięki temu zdałam – wspomina ze śmiechem.

Inny przykład kursantki pokazuje, że nawet piesi potrafią ustąpić nadjeżdżającym "L-kom". Dziewczyna stała na czerwonym świetle. Sygnalizator zaświecił się po chwili na zielono. W momencie, kiedy miała ruszyć, na pasy wszedł pieszy. Dopiero po chwili zauważył, że wszedł przed maskę kierowcy, który jest w trakcie egzaminu. Gestem przeprosił i przeszedł na drugą stronę.

Gdzie jest gaz a gdzie hamulec? Odwieczny dylemat kursantów, który spędza sen z powiek instruktorom

Mogłoby się wydawać, że znajomość lokalizacji gazu, sprzęgła i hamulca w samochodzie to podstawowa wiedza, jaką powinien opanować każdy kursant, wsiadając za kierownicę. Jak widać, zdarzają się osoby, które nadal mają z tym problem.

- Do tej pory zdarza się, że kursanci mylą sobie pedał gazu z hamulcem. Było kilka przypadków, że ktoś się pomylił i zamiast zahamować, to gwałtownie przyspieszył. Serce wtedy staje w gardle. Bywa też tak, że to inni kierowcy wjeżdżają w tył samochodu, którym podróżuje kursant. Wiadomo, że na lekcji nauki jazdy kursant będzie jechał powoli, zatrzyma się przed zieloną strzałką, a w razie kłopotów instruktor nagle hamuje. W takim momencie w tył samochodu niespodziewanie uderza ktoś, kto jechał tuż za nami – wyjaśnia.

Śmierć pod kołami. Kursant przejechał egzaminatora na placu manewrowym

W szkole nauki jazdy pani Weroniki na szczęście nie było żadnej kolizji. W gronie instruktorów jednak żadna informacja o wypadku nie ginie. Wymieniają się swoimi doświadczeniami. Niejeden instruktor doświadczył gniewu swojego kursanta.

- To akurat nie było w Krakowie, ale słyszałam, że był przypadek, że podczas egzaminu na placu manewrowym starsza pani robiła łuk i nie zauważyła egzaminatora, który był z tyłu. Pomyliła pedały i przejechała nauczyciela. Egzaminator niestety zginął na miejscu – opowiada.

Zamknęła oczy i jechała dalej! Nie mogła na to patrzeć!

Choć instruktorzy sprawują opiekę nad wieloma osobami, to zdarza się, że mają kursantów, którzy szczególnie zapadają im w pamięć.

- Jedną z moich pierwszych kursantek zabrałam w okolice Centrum Handlowego M1. Jest tam oznaczenie, że dzikie zwierzęta mogą przebiegać przez jezdnię. Kiedy pojechałyśmy tam w godzinach porannych, zobaczyłyśmy, że na drodze leży sarna. Widać, że był wypadek. Kursantka spanikowała i w trakcie jazdy zamknęła oczy. Zbliżałyśmy się do tej sarny, więc szybko przejęłam kierownicę, ominęłam zwierzę i zjechałam na drugi pas – dodaje.

Zdenerwował się za oblany egzamin i odjechał bez egzaminatora

Wielu kursantów bierze sobie do serca uwagi swoich instruktorów. Na ich słowa reagują płaczem lub gniewem. Nie raz zdarzyło się, że kursant popłakał się w aucie i nie mógł kontynuować jazdy. Był też jednak przypadek, gdzie uczeń wyładował się na swoim nauczycielu w dość nietypowy sposób.

- To było podczas egzaminu. Kursant zdawał chyba już piąty raz i ponownie mu nie poszło. Egzaminator wysiadł z samochodu, aby zamienić się z nim miejscem, jednak nie zdążył dojść na drugą stronę. Kursant był tak zdenerwowany, że kiedy tylko egzaminator wysiadł, to on odjechał bez z niego z piskiem opon – wspomina.

Kursanci czasami muszą przeżyć szok! Nie ma samowolki

Zdarza się, że kursanci kiedy tylko poczują, że mają władzę nad autem, od razu przyspieszają, myśląc, że są panami jezdni. To jednak błędne myślenie. Instruktorzy są nauczeni, by natychmiast reagować w takich sytuacjach.

- Kiedy tylko kursant dodaje gazu, my od razu hamujemy. Do nich trzeba podejść w specjalny sposób. Czasami mówię stanowczo: Przejechałbyś człowieka! To na nich działa orzeźwiająco. Budzą się i są bardziej uważni – zdradza instruktorka.

QUIZ. Z jakiej piosenki pochodzi ten tekst? Przypomnij sobie, co nucisz pod nosem!

Pytanie 1 z 10
Z jakiej piosenki Czerwonych Gitar pochodzi tekst: "Niewytańczony wybrzmi bal, bo za jedną siną dalą druga dal"?
Poradnik Zdrowie: Gadaj Zdrów EXTRA, odc. 2 Rak piersi