Anna Lewandowska zniknęła z mediów społecznościowych
Słynna trenerka personalna i propagatorka zdrowego stylu życia Anna Lewandowska przyzwyczaiła swoich fanów do tego, że jest niezwykle aktywna w mediach społecznościowych, gdzie chętnie dzieli się kulisami swojej pracy i życiem prywatnym. Na Instagramie obserwuje ją 5,4 miliona osób, dla których normą jest wysoka aktywność influencerki. Nic dziwnego, że kiedy Anna Lewandowska przestała publikować posty i relacje, jej wielbiciele zaczęli się o nią martwić.
Ostatni post na Instagramie Anna Lewandowska opublikowała tydzień temu. Wówczas pochwaliła się, że spędza z rodziną wakacje z Hiszpanii. Od tej pory na jej profilu panuje cisza. Sportsmenka nie wstawia żadnych relacji z wyjazdu, na który wybrała się z mężem i dziećmi. Jej fani zastanawiają się, co kryje się za jej tajemniczym zniknięciem. Pod ostatnim postem pojawiło się wiele komentarza zostawianych przez jej wielbicieli z całego świata, dopytujących, gdzie jest i co się z nią dzieje.
— Co się dzieje? Czemu taka cisza? — czytamy w komentarzach pod postem.
— Anna, my dear, where are you? (pl.: Anno, moja droga, gdzie jesteś? — dop. red) — czytamy w komentarzach pod postem.
— Anulka kiedy live będzie — czytamy w komentarzach pod postem.
Anna Lewandowska jest uzależniona od mediów społecznościowych?
Niepokój fanów spowodowany nagłą ciszą w mediach społecznościowych Anny Lewandowskiej dodatkowo podbija nieautoryzowana biografia słynnej trenerki "Imperium Lewandowska" autorstwa Moniki Sobień-Górskiej, która miała swoją premierę pod koniec lipca. Z niej dowiedzieliśmy się, że celebrytka wykorzystuje każdą okazję do pokazania się na Instagramie i nieustannie myśli o tym, jak może się zareklamować.
— Lewandowska wchodzi do lokalu, zajęta jest rozmową z celebrytką, ale zauważa kobiety z tego "roześmianego stolika". Rozpoznaje je, podchodzi, słyszę krótką wymianę kurtuazji. Nagle Lewandowska bez uprzedzenia bierze do ręki telefon jednej z kobiet i robi sobie z nimi selfie. Prosi właścicielkę, by ta szybko przesłała jej zrobione właśnie zdjęcie, życzy miłego dnia i odchodzi — czytamy w książce "Imperium Lewandowska" o spotkaniu trenerki z uczestniczkami jednego z jej kursów. — To, co zrobiła, nie wypływało ze złych intencji ani wyrachowania. To było dla niej oczywiste i naturalne. (...) Ona ma w sobie marketing dwadzieścia cztery godziny na dobę — oceniła autorka książki.
