Zeznawała żona "Anioła Smierci"
Ciąg dalszy procesu tak zwanych łowców skór. Przed łódzkim sądem zeznawała żona nieżyjacego już Romana K., nazwanego w pogotowiu "Aniołem Śmierci". Ten lekarz łódzkiego pogotowia był jednym z głównych podejrzanych w aferze łowców skór. Kobieta zeznała teraz , że nic nie wiedziała o handlowaniu w pogotowiu informacjami o zgonach pacjentów To był kolejny świadek w toczącym się od kwietnia zeszłego roku procesie, w którym na ławie oskarżonych siedzą juz dwaj byli sanitariusze oraz dwaj byli lekarze łódzkiego pogotowia. Mąż kobiety - Roman K., nazwany w pogotowiu "Aniołem Śmierci" - w styczniu 2002 roku na dwa miesiące trafił do aresztu. Ona teraz zeznała, że o zarzutach wobec męża dowiedziała się z prasy. On rzekomo nigdy jej o nich nie mówił. Po ukazaniu się artykułów w gazetach powiedział jej tylko, że nikogo nie zabił. Pytana przez sąd, czy jej zmarły w maju 2004 roku mąż zajmował się gromadzeniem pavulonu jak zeznal wczesniej jeden z oskarżonych sanitariuszy, kobieta powiedziała, że nic o tym nie wie. Nie zauważyła również, by Roman K. miał inne dochody niż pensja z pogotowia. Przed sądem ponownie zeznawały tez biegłe z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych. Kobiety wspomniały o błędach w dokumentacji medycznej pogotowia . W niektórych przypadkach wskazywały też na błędy lekarzy, którzy np. zbyt krótko lub niewłaściwie prowadzili reanimację pacjentów.