Weekend z Kurtem Nilsenem

2007-07-26 13:29

Jak na popularną gwiazdę sceny muzycznej, urodą podobno nie grzeszy, ale kto by na to zwracał uwagę skoro tak bogato wynagrodzono mu w talencie, głosie i charyźmie. Kurt Nilsen - światowy Idol, autor znakomitej debiutanckiej płyty I z hitem She's So High będzie gościem Radia ESKA już w najbliższy weekend...

Kurt Nilsen jest obecnie bez wątpienia najpopularniejszym idolem na świecie. Dwudziestoczterolatek z Norwegii zawojował cały świat swoim pierwszym singlem pt. She’s So High, pochodzącym ze znakomitej debiutanckiej płyty pt. I. Kurt dobrze pamięta moment, w którym podjął najlepszą chyba decyzję w swoim życiu – postanowił profesjonalnie zająć się śpiewaniem…
Wydarzeniem, które prawdopodobnie najmocniej wpłynęło na moją decyzję by profesjonalnie zająć się muzyką był pewien wieczór w barze Garage w Bergen. Miałem wtedy piętnaście lat i nie wolno mi było nawet kupić sobie piwa. W lokalu trwało właśnie jam session. Jakimś sposobem udało mi się jednak dostać na scenę i zaśpiewać. Wszyscy ludzie oszaleli! Pytali się „Wow, kto to jest?”. To zadziwiające, ale udało mi się rozruszać ludzi tak by śpiewali razem ze mną moją zupełnie nieznaną im przecież piosenkę. Naprawdę wspaniale się wtedy czułem. Wtedy to właśnie podjąłem tą decyzję.
Czas pokazał, że to najlepszy wybór jakiego mógł dokonać młody Norweg o niecodziennym głosie. Mimo stosunkowo krótkiej jak na razie kariery, Kurt Nilsen zdążył już pozyskać mnóstwo fanów na całym świecie, zdobył prestiżowy tytuł Światowego Idola, a co najważniejsze wydał pierwszą znakomitą płytę. Jeśli tak dalej pójdzie, to największe światowe gwiazdy mogą poczuć się naprawdę zagrożone.

Kurt Nilsen dał się poznać szerokiej publiczności na całym świecie dzięki zwycięstwu w konkursie Światowego Idola. Ale młody Norweg, to przede wszystkim zdolny, samodzielny artysta, co udowodnił wydając znakomity debiutancki krążek pt. I z hitem She’s So High. Popularność i rozpoznawalność idola nie poszła jednak oczywiście na marne…
Szczerze wierzę, że było to bardzo trafne posunięcie dla mnie jako artysty. Ważnym jest jednak aby samemu nie uważać się za gwiazdora. Traktuje swoje zajęcie jako pracę. Kocham ją wykonywać. Nie byłbym w stanie żyć bez mojej muzyki, czy też zajmować się czymś zupełnie innym. Dlatego też bardzo doceniam chwile, kiedy ktoś podchodzi do mnie i chwali, że coś mi się muzycznie wyjątkowo udało. Bardzo wiele to dla mnie znaczy. Moje życie nie zmieniło się jakoś specjalnie po tym jak wygrałem idola. Oczywiście co nieco zamieszało to w moim planie dnia. Poznałem też bardzo wielu nowych ludzi.
A bardzo wielu fanów na całym świecie miało szansę poznać sympatycznego Norwega, który do tej pory rozgrzewał jedynie skandynawską publiczność. Trzymamy kciuki, by po tak spektakularnym początku kariery i znakomitej debiutanckiej płycie pt. I, Kurt na długo pozostał znaczącym artystą na światowej scenie muzycznej.

Jak na artystę i wielkiego miłośnika muzyki przystało, Kurt Nilsen ma wielu własnych idolów, których muzyka go inspiruje…
Moi ulubieni wykonawcy to zazwyczaj zespoły. Ja sam uważam się za artystę, któremu najlepiej gra się z całym zespołem, może więc właśnie dlatego taka muzyka najlepiej do mnie trafia. Szczególnie cenię sobie niewielkie, rock’n’rollowe zespoły, które dopiero walczą o swoją pozycję – takie jak Saybia, Muse, czy również Coldplay. Myślę, że ich muzyka jest naprawdę fajna. Wiele zespołów mnie inspiruje.
Na debiutanckim krążku Kurta Nielsena pt. I znalazły się dwa covery kawałków, które podobały mu się w wykonaniu innych artystów Ordinary World Duran Duran oraz pierwszy singiel She’s So High autorstwa Tala Bachmana…
Na swoim pierwszym albumie umieściłem jedynie dwa covery. Chciałem wykonać je prosto, bez zbytnich zmian, czy komplikacji. Odświeżyłem je trochę jedynie, otrzepałem z kurzu i nadałem nieco nowocześniejsze brzmienia. Moje własne utwory na płycie są całkowicie nowe, świeże no i oczywiście są mojego autorstwa. Udało mi się więc nagrać płytę, z której jestem bardzo zadowolony.
Jak pokazuje popularność hitu She’s So High, sympatyczny Norweg o niezwykłym głosie ma do tej satysfakcji pełne prawo.

Pierwszym singlem promującym najnowszy album Kurta Nielsena I jest hit She’s So High. Niezwykle popularny ostatnimi czasy kawałek to historia nieszczęśliwej miłości zwykłego chłopaka do przepięknej dziewczyny, która jest zupełnie poza jego zasięgiem. Kurt, w prawdziwym życiu szczęśliwie zakochany i tatuś dwojga dzieci, stanowczo nie utożsamia się z tekstem swojego hitu…
Nie opowiada o mnie. Nie ja jestem autorem tekstu, więc ten kawałek nie jest mi tak bliski jak moje własne utwory.
She’s So High to jeden z dwóch coverów, jakie znalazły się na pierwszym krążku Kurta Nielsena. Podobnie jak stary kawałek Duran Duran Ordinary World wersja Norwega przypomina oryginał…
Jestem artystą, który uważa, że jeśli piosenka jest naprawdę dobra to nie ma potrzeby jej zmieniać. Mam już na swoim koncie kilka coverów. Dwa które znalazły się na mojej płycie są według mnie super i nie wymagają zmian. Nadaje im tylko nowy błysk, trochę swojego brzmienia no i oczywiście mój głos.
Album I to jednak przede wszystkim autorskie utwory Kurta. Artysta wybrał wśród nich swój ulubiony kawałek…
Najbardziej podoba mi się „Lost In Despair”. Kiedy wykonujemy ten kawałek akustycznie, jego brzmienie przypomina mi podróże pociągiem przez norweskie góry. Ten utwór ma w sobie szczególną atmosferę, której często innym piosenkom brakuje.
Zainteresowanych odsyłamy do albumu Kurta Nielsena I, który kryje w sobie mnóstwo równie ciekawych hitów.

Kurt Nilsen znany jest słuchaczom zwłaszcza dzięki swojemu pierwszemu singlowi She’s So High, ale światowy rozgłos sympatyczny Norweg zdobył dzięki wygranej Światowego Idola, a ta możliwa była dzięki znakomitemu wykonaniu hitu Beautiful Day U2. Wybór piosenki nie był przypadkiem. Kurt nie miał wątpliwości, że tak doskonały kawałek pozwoli mu pełni zaprezentować swoje sceniczne możliwości…
Jest to moim zdaniem bardzo dobra piosenka. Chciałem z jej pomocą zaprezentować sędziom i widzom swój głos i ulubiony typ repertuaru. Chciałem pokazać całe spektrum swoich możliwości wokalnych. Piosenka „Beautiful Day” pomogła mi pokazać się przed tłumem. To prawdziwy hit.
Prawdziwym mega hitem ma szansę stać się z całą pewnością singiel Kurta pt. She’s So High, jak i cała jego debiutancka płyta. Nic dziwnego, w końcu utalentowany Norweg wzorował się na największych muzycznych mistrzach.

Kurt Nilsen jest co prawda światowym Idolem i cieszy się wielką popularnością, ale jako, ze jego kariera dopiero nabiera rozpędu pozostało mu jeszcze wiele krajów do odwiedzenia. Niedawno Kurt Nilsen był gościem w Polsce, gdzie powitali go pierwsi oddani polscy fani. Artysta o niezwykłym głosie, z żalem przyznał, że niewiele wiedział do tej pory o naszym kraju…
Prawdę mówiąc wiedziałem o Polsce bardzo mało przed przyjazdem. Jedyna rzecz, jaka mi się kojarzyła, to piłka nożna, skoki narciarskie i Polacy, których poznałem kiedy szukali pracy w Norwegii. Takie miałem skojarzenia. Wcześniej właściwie nigdy do was nie trafiłem. Nie licząc chwili, kiedy w drodze do Niemiec zatrzymałem się przejazdem na polskiej przygranicznej stacji paliw i poszedłem… na siusiu. Niestety nie miałem szansy spędzić w Polsce więcej czasu, ani pozwiedzać jak prawdziwy turysta.
Niewątpliwie taka okazja kiedyś się nadarzy, bo Kurt ma już w Polsce wielu fanów. Hit She’s So High okazał się niezwykle popularny, a debiutancka płyta I została przyjęta przez polską publiczność z wielką serdecznością. A po tak dobrym początku kariery, niewątpliwie powoli zbliża się czas na trasę koncertową i występ na żywo także w Polsce.