Weekend z Dido

2007-07-26 13:37

Jest obecnie niewątpliwie najpopularniejszą brytyjską artystką. Sprzedaje miliony płyt i podbija serca milionów fanów. Po oszałamiającym sukcesie debiutanckiego albumu, powraca z doskonałą drugą płytą Life For Rent. W najbliższy weeekend niezrównana Dido będzie gościem specjalnym wyłącznie w Radiu ESKA...

Długo oczekiwany drugi album Dido Life For Rent wreszcie trafił do sklepów. Po oszałamiającym sukcesie debiutanckiej płyty No Angel, wszyscy liczyli na równie dobry drugi krążek brytyjskiej wokalistki. Dido nie uległa jednak presji i jak na prawdziwą artystkę przystało, spokojnie kontynuowała pracę nad nowym materiałem...
Myślę, że jako artystka mogłam postąpić tylko dokładnie tak jak za pierwszym razem – czyli postawić muzykę na pierwszym miejscu. Sukces pierwszej płyty wciąż jest dla mnie niewątpliwie wielkim osiągnięciem. Ciągle nie mogę się nadziwić, że moja muzyka dotarła do tak wielu ludzi. Pewnie nigdy nie przestanę się tym ekscytować. Sama muzyka jest jednak dla mnie niezmiennie najważniejsza. Na swoim drugim krążku zawarłam wszystko, co czułam i chciałam tam umieścić. Jestem więc teraz bardzo podekscytowana. Nie mogę się doczekać, aż ludzie to usłyszą.
Debiutancki album Dido No Angel osiągnął oszałamiający sukces. Obok sławy i uznania, miliony sprzedanych egzemplarzy płyty – przyczyniły się także do sukcesu finansowego. Zawsze uśmiechnięta i skromna Dido zarzeka jednak że są dla artysty sprawy dużo ważniejsze niż wymierny sukces finansowy...
Tak naprawdę nie znam zbyt dużo artystów, którzy myśleliby o sukcesie wyłącznie w sferze materialnej – ilości sprzedanych płyt. Dla mnie sukces leży raczej w tych wszystkich miłych małych rzeczach, które się mi przytrafiają. Na przykład kiedy ktoś, kogo znam i cenię przychodzi do mnie i mówi – „Uwielbiam twoją piosenkę.” Jest to dla mnie największą nagrodą.
Będzie tak z pewnością również przy okazji nowego albumu Dido Life For Rent, z wielkim hitem jesieni White Flag.

Nowa płyta Dido Life For Rent wreszcie się ukazała. Hit White Flag potwierdził klasę brytyjskiej wokalistki. Szczęśliwcy, którzy znają już nowy krążek Dido twierdzą, że tym razem materiał artystki jest wyjątkowo zróżnicowany i odważny...
Wydaje mi się, że tym razem byłam równie odważna jak przy pierwszej płycie. Jednak dużo ludzi mówi mi teraz, że materiał jest bardzo odważny. Mieszam różne rodzaje muzyki. Są tam klimaty od dance, przez pop do hip hopu. Nie zrobiłam tego celowo. Praktycznie wszystkie piosenki powstawały w ten sam sposób – najpierw jako wersja akustyczna na gitarę lub pianino, a potem pracowaliśmy nad jak najlepszym pomysłem na produkcję. Podobnie wyglądała praca nad debiutanckim krążkiem. Czasami byliśmy więc w nastroju hip hopowym, a czasami czuliśmy że do jakiegoś kawałka najlepiej pasowałaby po prostu gitara. Kiedy więc złożyliśmy do kupy wszystkie skończone już piosenki, znajomi mówili mi „Wow, tym razem naprawdę odważnie to nagrałaś.” A wszystko wyszło przecież bardzo naturalnie i w sumie przypadkowo.
Od czasu wielkiego sukcesu debiutanckiej płyty Dido No Angel, jej życie bardzo się zmieniło. Artystka sprzedała miliony płyt na całym świecie, a miliony fanów bawiło się na jej koncertach....
Zmieniłam się. Mam nadzieję, ze zawsze będę się zmieniać. Mam tez nadzieję, że płyty które będę nagrywać również będą różnić się poważnie między sobą. Chcę mieć karierę pełną zwrotów i płyt w różnorodnym charakterze. Według mnie tak właśnie powinna wyglądać prawdziwa muzyczna kariera.
Druga płyta Dido Life For Rent potwierdza jej niezrównaną klasę i zapowiada jeszcze bardzo długą i udaną karierę brytyjskiej gwiazdy.

Po sukcesie swojej debiutanckiej płyty No Ange, Dido spędziła ponad trzy lata w trasie koncertowej. Przez cały czas promocji pierwszego krążka, artystka nie przestawała jednak pisać i zbierać pomysłów na materiał na drugą płytę. Ostatnie miesiące przed premierą Life For Rent okazały się jednak najbardziej pracowite, brytyjska wokalistka spędziła je zamknięta w studiu. To tam narodził się pomysł na hit White Flag ...
Na dobre utknęłam w studiu. Może „utknęłam” to złe słowo – gdyż przecież sama chciałam poświęcić płycie jak najwięcej czas. Czasami jednak rzeczywiście czułam się trochę bez wyjścia. Siedziałam w studiu, w domu na kompletnym bezludziu i starałam się dać z siebie wszystko. Zanim zamknęłam się w studiu, mój brat darował mi brudnopis ze swoimi luźnymi zapiskami. Ma zwyczaj zapisywania wszystkiego, co mu przychodzi do głowy. Część tych rzeczy jest kompletnie bez sensu, część nie nadaje się zupełnie na teksty piosenek, a część jest wprost niesamowita. Przeglądając te zapiski natknęłam się na cztery wersy, które przykuły moją uwagę. Zaczynały się od „I will go down with this ship” – „pójdę na dno z tym statkiem”. Co prawda ja interpretowałam sens tych słów w zupełnie inny sposób niż używał ich mój brat, ale pomysł od początku bardzo mi się spodobał. Pierwsza piosenka zbudowana jest więc wokół tych czterech pierwszych wersów.
Najnowsza płyta Dido Life For Rent jest wyjątkowo zróżnicowana. Przeplatają się na niej różne klimaty i style muzyczne. Ta muzyczna mieszanka wybuchowa jest świadectwem licznych inspiracji i doświadczeń Dido...
Nie starałam się na siłę umieszczać tak różnych stylów muzycznych na jednej płycie. Wszystkie te klimaty to muzyka jakiej najchętniej sama słucham. Cieszę się, że jadąc samochodem mogę zawsze włączyć swoją płytę, podkręcić głośność i być naprawdę zadowoloną z tego co udało mi się nagrać.
Podobnie zadowoleni są fani, którzy już poznali najnowsze dzieło Dido.

Dido nie jest jedyną utalentowaną muzycznie osobą w swojej rodzinie. Jej brat Rollo już od wielu lat gra i odnosi sukcesy w znakomitej grupie Faithless. Zapytaliśmy Dido, nie ukrywa, że wykorzystała swojego zdolnego brata w pracy nad drugim albumem...
Szczerze mówiąc przy okazji tej płyty pomagał mi dużo bardziej niż przy pierwszej. Super się z nim pracuje. Oczywiście spieramy się dość często – jak to zwykle bywa w rodzeństwie. Podoba mi się jednak, że nawet podczas kłótni nie czuję się jakbym kłóciła się z moim producentem. Jest przede wszystkim moim bratem, więc bardzo szybko się z powrotem godzimy i rozmawiamy jak najlepsi przyjaciele. Z nim wiem zawsze, że wszystko będzie dobrze. Mamy ze sobą szczególną nić porozumienia. Bez względu na to jak mocno się pokłócimy i co na siebie wykrzyczymy, wiemy, że nic nigdy nie rozerwie tej więzi.
Dzięki temu nagrywanie płyty ma dla zdolnego rodzeństwa Armstrong szczególny klimat....
Muszę powiedzieć, że duża część pomysłów na moją nową płytę powstało podczas codziennych luźnych rozmów z Rollo. Rozmawialiśmy o tym co zdążyliśmy już nagrać, o przeżyciach naszych i naszych znajomych. Trochę nawet plotkowaliśmy. Rzadko kiedy spotyka się osobę, z którą można tak luźno rozmawiać i mieć tak doskonałe porozumienie. Praca z nim daje wiele radości. Jest nie tylko jednym z najlepszych producentów jakich kiedykolwiek poznałam, ale jest także moim kochanym bratem. To super dodatek.
Pozostaje trzymać kciuki, by kooperacja między zdolnym rodzeństwem zaowocowała jeszcze wieloma ciekawymi projektami.

Mimo swojego niekonwencjonalnego zajęcia, Dido pozostała jak najbardziej „normalną” młodą kobietą. W przeciwieństwie do prześcigających się w ekstrawagancjach gwiazd, brytyjska wokalistka ceni sobie spokój, rodzinę i stabilizację...
Tak to naprawdę ważne. Rodzina jest jedną z wartości, których jest w obecnych czasach coraz mniej. A jest z pewnością jedną z najpiękniejszych spraw w naszym życiu. Wszystko sprowadza się do tego, by znaleźć w swoim życiu jakieś trwałe, stałe rzeczy. Myślę, że mam wielkie szczęście, że tyle tych najważniejszych według mnie spraw pozostaje w moim życiu niezmiennymi. Doceniam je teraz szczególnie mocno, bo od kilku lat moje życie stanęło na głowie.
Dido uwielbia pisać piosenki i właściwie nigdy nie przestaje tego robić, nawet podczas promocji swojej nowej płyty. Okazuje się, że artystka ma swój własny sposób na pobudzenie muzycznego natchnienia...
Szczerze mówiąc, to nie miejsca oddziaływają na mnie najbardziej, ale sam fakt podróżowania gdzieś samemu. Kiedy przemieszczam się w trasie koncertowej- jestem wciąż otoczona różnymi ludźmi. Oczywiście wszyscy są bardzo pomocni, mili i zawsze mnie wspierają, ale po pewnym czasie mogą przyprawić o nieco klaustrofobiczne uczucia. Lepiej się czuję, kiedy po zakończeniu promocji, mogę się po cichu wymknąć, wsiąść w samolot i wyjechać gdzieś sama. Zapomnieć o wszystkim. Podróżując samotnie staję się dużo bardziej świadoma wszystkiego, co mnie otacza. Kiedy jesteś sam, musisz zwracać baczniejszą uwagę na swoje otoczenie. A to doskonale wpływa na pomysły na piosenki.
Można się o tym przekonać słuchając najnowszej płyty Dido pt. Life For Rent.

Dido należy z całą pewnością do tych artystek, które nie ulegają wpływom otoczenia i mimo sławy pozostają sobą. Fani i przyjaciele bardzo cenią sobie skromność i otwartość gwiazdy. Dido zdradziła jak udaje jej się pozostać sobą w szalonym świecie show biznesu...
Myślę, że bardzo pomaga mi w tym fakt, że nie mam już dziewiętnastu lat. Od początku twierdziłam, że jeśli odniosłabym sukces w wieku powiedzmy osiemnastu, dziewiętnastu lat, kiedy byłam typową niegrzeczną, skłóconą ze światem nastolatką, to pewnie teraz moje życie byłoby powywracane do góry nogami. Dzięki temu, że sława przyszła do mnie, kiedy miałam dwadzieścia parę, a teraz już trzydzieści lat – wszystko potoczyło się inaczej. W moim wieku człowiek dostatecznie dobrze zna już siebie i swoją osobowość by nie ulegać łatwo wpływom. Pracując w show biznesie ciągle słyszysz jak woda sodowa uderza do głowy innym i możesz mieć tylko nadzieję, że nigdy nie przydarzy się to tobie.
Druga płyta Dido Life For Rent jest równie melancholijna i refleksyjna jak jej debiutancki krążek. Zdecydowanie nastrój ten kontrastuje z radosną i zawsze uśmiechniętą twarzą brytyjskiej artystki. Czyżby pod uroczym uśmiechem krył się wieczny smutas...?
Niestety wydaje mi się, że jest to jakaś nieodłączna część mojej natury. Wszyscy pytali mnie o to jeszcze przed wydaniem drugiej płyty, a paradoksalnie był to jeden z najszczęśliwszych okresów w moim życiu. Nawet kiedy wariuje ze szczęścia z jakiegoś powodu, wszyscy myślą że jestem smutna. Może to barwa mojego głosu, albo coś dziwnego w melodiach. Poza tym moje poczucie szczęścia jest zawsze troszkę zwichrowane. Nawet kiedy piszę jakąś piosenkę z naprawdę wesołym tekstem, zazwyczaj dorzucam na koniec jakiż gorzki smaczek. Tak samo postępuje z bardzo smutnymi piosenkami. Lubię, kiedy na koniec zostawiają odrobinę nadziei, jakiś pozytywny promyczek. W życiu prywatnym jestem niebywale wręcz wesołą, optymistycznie nastawioną do życia i zrelaksowaną osobą. Bez względu na wszystko, mam tendencje do przeżywania wszystkiego bardzo głęboko. Pewnie dlatego, zawsze trochę tego smutku przedostaje się do mojej muzyki. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek się to zmieniło.
Najważniejsze chyba, ze fani na całym świecie uwielbiają Dido dokładnie taką jaka jest, o czym świadczy sukces świeżutkiej jeszcze nowej płyty.