Spis treści
Tomasz Jakubiak urodził się w 1984 roku i od lat był obecny na ekranach telewizorów milionów Polaków. Kochany za charyzmę, uśmiech i niezwykłą miłość do gotowania. Dzięki takim programom jak "MasterChef" i "MasterChef Junior" zyskał ogromną popularność, ale też zaufanie widzów – zawsze naturalny, serdeczny, prawdziwy. Prywatnie, mąż Anastazji i ojciec małego Tomka (ur. 2020)
Nierówna walka z chorobą
Jakubiak zmagał się z niezwykle rzadkim i wyniszczającym nowotworem jelita cienkiego i dwunastnicy, który w późniejszym stadium zaatakował również kości. Leczenie w Polsce nie przynosiło oczekiwanych rezultatów, dlatego kucharz zdecydował się na terapię w izraelskiej klinice. Tam spędził wiele tygodni, walcząc z bólem i osłabieniem.
Po powrocie do Polski jego stan znów się pogorszył. Trafił do kliniki w Atenach, gdzie – otoczony bliskimi – zmarł 30 kwietnia 2025 roku. Miał zaledwie 41 lat. Jego śmierć wstrząsnęła nie tylko środowiskiem kulinarnym, ale i fanami w całym kraju. Ciężko uwierzyć, że tak pogodny i pełen życia człowiek odszedł tak wcześnie.
Ceremonia pełna kolorów
Informacja o pogrzebie pojawiła się w mediach społecznościowych Jakubiaka. Msza żałobna odbędzie się 13 maja 2025 roku o godzinie 13:30 w Kościele pw. św. Ignacego w Warszawie. Następnie uczestnicy ceremonii odprowadzą Tomasza na Cmentarz Komunalny Północny.
Jednak to, co wyróżnia tę uroczystość, to wyjątkowa prośba samego Tomasza – goście proszeni są o przyjście w jasnych lub kolorowych strojach. "Zgodnie z wolą Tomka obowiązują jasne lub kolorowe stroje" – czytamy w opublikowanym komunikacie.
To symboliczne, ale bardzo znaczące. Tomasz nie chciał czerni, smutku i przygnębienia. Chciał, by jego pożegnanie było barwne, tak jak jego życie – pełne pasji, energii i światła. Kolory mają być nie tylko wyrazem szacunku dla jego ostatniej woli, ale też radosnym wspomnieniem o człowieku, który tak wiele dawał innym.
Rodzina prosi o intymność
Rodzina Tomasza przekazała również, że nie życzy sobie składania kondolencji podczas ceremonii. To dzień zadumy, spokoju i osobistego pożegnania. Taki, jaki z pewnością Tomasz sam by sobie wymarzył – bez sztywnych konwenansów, bez ciężkiego patosu.