Tomasz Jakubiak był człowiekiem, który szybko zjednywał sobie ludzi. Jego pasja do gotowania, ale przede wszystkim poczucie humoru i wielkie serce sprawiły, że pokochały go tysiące widzów. Kiedy jesienią ubiegłego roku poinformował publicznie o swojej diagnozie, niemalże cała Polska zmobilizowała się, aby pomóc zebrać środki potrzebne na jego leczenie. Kucharz do samego końca dzielenie stawiał czoła chorobie i starał się utrzymywać kontakt ze swoimi fanami za pomocą mediów społecznościowych. Niestety, 30 kwietnie 2025 roku, Jakubiak odszedł w klinice w Atenach, do której został przewieziony zaledwie kilka tygodni wcześniej. 21 czerwca, Tomasz Jakubiak obchodziłby 42. urodziny. Z tej okazji jego żona Anastazja udzieliła wywiadu stacji TVN, z którą kucharz od lat był związany. W poruszających słowach opowiedziała, jak wraz z synkiem radzą sobie ze stratą ukochanego męża i taty.
Zobacz także: Daria Ładocha nadal przeżywa żałobę po Tomaszu Jakubiaku. "Czuję jego obecność"
To syn Tomasza Jakubiaka robi po śmierci taty. Symboliczny gest
Wdowa po Tomaszu Jakubiaku w rozmowie z Ewą Drzyzgą podzieliła się niezwykle poruszającym wyznaniem. Opowiedziała, jak ich kilkuletni synek codziennie, od momentu śmierci ojca, wykonuje jeden, bardzo symboliczny dla nich gest.
Powiedział mi, co mam przekazać Bąbelkowi. Gdzie się zobaczą następnym razem. Myślę, że bardzo dużo z tego zrozumiał. I że spotkają się w kosmosie. A on od małego zawsze, jak Tomek brał go 'na barana', to mówił: tata, lecimy w kosmos. I to było takie ich. Po śmierci Tomka Tomuś miał taki swój rytuał, że miał taki pistolet, który wypuszczał bańki mydlane i codziennie stał na balkonie, puszczał te bańki mydlane i mówi: Wiesz mamo, te bańki lecą w kosmos - mówiła łamiącym się głosem Anastazja.
Ten prosty, dziecięcy rytuał stał się dla chłopca sposobem na utrzymanie więzi z tatą, którego tak bardzo kochał i za którym wciąż tęskni. Dla jego mamy to widok, który łamie serce, ale i daje siłę, by iść dalej.