Tiger Woods pozwany o śmierć pracownika! Nicholas Immesberger zginął, prowadząc po pijaku!

Tiger Woods ma kolejne problemy. Najsłynniejszy golfista świata został pozwany przez rodzinę swojego zmarłego pracownika. Bliscy chłopaka obwiniają sportowca o przyczynienie się do jego śmierci.

24-letni Nicholas Immesperger zginął w wypadku samochodowym 10 grudnia 2018. Chłopak prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Co miałby mieć z tym wspólnego Tiger Woods? Zdaniem rodziców chłopaka - miał bardzo dużo. Bliscy zmarłego uważają, że to własnie pracodawca jest odpowiedzialny za to, co się stało.

Nicholas pracował jako barman w restauracji Tigera Woodsa w Jupiter w stanie Floryda. Chłopaka do pracy przyjęła manager lokalu, Erica Herman - prywatnie dziewczyna Woodsa. 24-latek znał się ze sportowcem osobiście. Wszyscy wiedzieli ponoć, że Immesberger jest alkoholikiem.

Rodzice Nicholasa uważają, że Tiger Woods przyczynił się do śmierci ich syna, bo pozwolił na to, by po zakończeniu zmiany chłopak upił się w lokalu, zanim wsiadł do samochodu. Immesberger miał pić w pracy przez kilka godzin, a później zostać wsadzonym do auta. Wracając do domu młody mężczyzna miał wypadek, w którym zginął. Ilość alkoholu w jego krwi przekraczała 2,5 promila.

Rodzice Nicholasa twierdzą, że Tiger i Erica wiedzieli, iż chłopak ma problem z alkoholem, a mimo to pozwalali mu pić w pracy. Zdecydowali się pozwać Woodsa indywidualnie (a nie całą restaurację), bo w ich przekonaniu to właśnie właściciel jest odpowiedzialny za dopilnowanie trzeźwości swoich pracowników. Poza tym Tiger ponoć osobiście pił z Immesbergerem kilka dni przed tragedią.

Rodzica domaga się pokrycia kosztów związanych z pogrzebem, a także innych szkód.

ZOBACZ TEŻ: