Liam Payne wiele razy był już ostrzegany przez swoją dziewczynę, by nie opowiadać w wywiadach o życiu prywatnym. Rozgadany wokalista nie ma jednak w planach zaprzestać swojej językowej aktywności. W ostatnim wywiadzie po raz kolejny powiedział więc tyle, ile tylko może. Między innymi o trudach ojcostwa.
A to w przypadku Liama Payne wyjątkowo groteskowe zdarzenie, bo - jak pamiętamy - wokalista w ogóle nie bywa w domu. Liam od ponad roku, gdy na świat przyszedł Bear, podróżuje po świecie, śpiewa i udziela się towarzysko - w przeciwieństwie do Cheryl, która opiekuje się w domu synem. A na jego Instagramie wciąż pojawiają się zdjęcia z nowych wojaży. Nawet krótkiego czasu, który jakiś czas temu spędził w Londynie, nie poświęcił rodzinie. Już pierwszego wieczora widziany był na imprezie. Liam zdążył już jednak wyjaśnić powody swojego postępowania. Jak przyznał, wszystko to robi "dla syna".
Co więc dla Liama Payne oznaczają trudy ojcostwa?
Różnica z byciem tatą polega na tym, że po prostu trzeba dbać o wszystko na samym starcie. Matka i dziecko to najpiękniejsza rzecz do oglądania i są oni sobie najbliżsi na świecie - a ty jesteś blisko, ale nigdy nie będziesz aż tak blisko. Ich serca biły w tym samym czasie w jednym rytmie, na litość boską! Nigdy nie będziesz tak blisko. W związku z tym wielu ojców czuje się zagubionych.
Ja nie czułem się zgubiony, ale myślałem: Gdzie jest moje miejsce? Byłem zdesperowany, bo dowiedzieć się, co mam zrobić - zmieniać pieluchy czy robić coś innego. Dla mnie ojciec musi, p prostu dbać o wszystko, jak może, upewniać się, że dziecko ma uśmiech na twarzy. A jeśli gotujesz dla niej, ona go karmi, więc gotujesz dla wszystkich - tak właśnie było.
"Było" to dobre słowo, bo fani Liama Payne mają wrażenie, że już od dawna nie znajduje on czasu, by gotować dla Cheryl...
