Śledztwo w sprawie napadu na Kim Kardashian zatacza coraz szersze kręgi. Jak Wam donosiliśmy, celebrytka co prawda nie ma co liczyć na odzyskanie skradzionej biżuterii, jednak policja zatrzymała już 17 osób podejrzanych o udział w napadzie. Jest więc nadzieja, że sprawa wkrótce znajdzie finał w sądzie, a sprawcy napadu na Kim Kardashian zostaną zamknięci w więzieniu.
>>Kim Kardashian nie odzyska pierścionka za 4 miliony dolarów?! Marne szanse... <<
Do napadu na Kim Kardashian doszło w październiku 2016 roku w Paryżu. Celebrytka przeżyła wielką traumę. Grupa pięciu zamaskowanych mężczyzn wdarła się do jej apartamentu, celowała do niej z broni palnej, związała ją, zakneblowała i zamknęła w łazience, a następnie wyniosła sprzęty elektroniczne, biżuterię i pieniądze o łącznej wartości kilku milionów dolarów. Nic więc dziwnego, że spotkanie z podejrzanymi w sądzie byłoby dla niej dodatkowym stresem.
Na szczęście, jak się okazuje, francuskie prawo chroni ofiary przestępstw przed ponownym kontaktem z przestępcami. Kim Kardashian nie musi uczestniczyć osobiście w rozprawach. W takich przypadkach sędzia zarządza przesłuchanie poza salą sądową. W niektórych przypadkach sędzia odbywa też długie podróże, by przesłuchać ofiarę przestępstwa w miejscu jej zamieszkania. Przypadek Kim Kardashian kwalifikuje się ponoć do zastosowania takiego rozwiązania.