W lipcu 2018 roku Demi Lovato przedawkowała heroinę. Jej stan był bardzo poważny, a rodzina gwiazdy nie wiedziała, czy Demi przeżyje.
Do dostarczenia jej środków odurzających przyznał się wówczas niejaki Brandon Johnson, który podawał się amerykańskim mediom za kochanka Lovato. Chłopak twierdzi, że z piosenkarką łączyła go przyjaźń "z benefitami". Demi Lovato miała też wielokrotnie zgłaszać się do niego po narkotyki. Tamtego feralnego wieczoru Johnson rzekomo uprzedzał artystkę, że środki, które przyniósł, są wyjątkowo mocne, ale Demi podobno zignorowała jego ostrzeżenia. Para miała razem zażyć dragi, a diler podobno wyszedł, kiedy piosenkarka zasnęła, myśląc, że wszystko jest z nią ok.
Brandon Johnson nie usłyszał wówczas żadnych zarzutów. Tym razem stało się jednak coś, co fani Demi Lovato uważają za powracającą karmę.
Diler narkotyków został przyłapany na kradzieży w sklepie. Chłopak wszedł do sklepu Macy's w San fernando Valley, wybrał plecak Michaela Korsa oraz kilka markowych ubrań, po czym zamknął się z tym wszystkim w przymierzalni. Następnie Johnson wyszedł ze sklepu z plecakiem i został zatrzymany przez ochronę. Na miejsce przyjechała policja i znalazła kradzione rzeczy w również kradzionym plecaku. W sumie mężczyzna przywłaszczył przedmioty o wartości 440 dolarów, więc nie jest to może ogromna kwota, jednak w plecaku były także narkotyki: heroina i ketamina.
Oczywiście fani Demi Lovato życzą chłopakowi długiej odsiadki...