Anna Lewandowska

i

Autor: WBF

Anna Lewandowska odpowiedziała na krytykę za okładkę Elle

2020-12-04 9:06

Nie milkną głosy krytyki pod adresem redakcji Elle i samej Anny Lewandowskiej, która jest gwiazdą styczniowego wydania magazynu. Zdaniem wielu osób użycie przy zdjęciu żony Roberta Lewandowskiego na okładce Elle hasła "SIŁA KOBIET" było wielkim nadużyciem. Po kilku dniach od premiery okładki Elle Anna Lewandowska przerwała milczenie i osobiście odniosła się do głosów krytyki. Co napisała?

Okładka Elle z Anną Lewandowską i hasłem "SIŁA KOBIET" została skrytykowana m.in. przez Karolinę Korwin-Piotrowską oraz Maję Staśko, aktywistkę, która już wcześniej zarzucała celebrytce body-shaming. 

Anna Lewandowska odpowiada na krytykę

W czwartek 3 grudnia na Instagramie Anny Lewandowskiej pojawił się post, w którym żona najlepszego polskiego piłkarza odnosi się do zarzutów, które spadły na nią po publikacji okładki Elle. 

Nie będę bronić siebie ani okładki Elle, która wzbudziła tyle różnych emocji. Wiele z nich rozumiem. W środku magazynu znajduje się wywiad, który jest dla mnie ważny, a który niefortunnie połączony został z tematem całego numeru - hasłem, które ma dzisiaj szczególne znaczenie. Większe, niż kiedykolwiek wcześniej.

Wywiad jest jednak zupełnie o czymś innym. Mówię w nim o mojej rodzinie, wsparciu, solidarności i innych ważnych dla mnie wartościach. Naprawdę nie warto oceniać kogoś ani czegoś tylko po okładce.

Ania

- napisała Lewandowska w oświedczeniu.

Afera z okładką Elle z Anną Lewandowską wybuchła na początku tygodnia, kiedy magazyn opublikował zdjęcie czołówki swojego styczniowego wydania.

Matka, żona, sportsmenka, bizneswoman. Jej kariera i styl życia od lat inspirują miliony Polek. Motywuje, zaraża ambicją, determinacją i siłą, dlatego to właśnie z Anną Lewandowską wchodzimy w nowy rok. Pełni nadziei, optymizmu i siły do tego, aby, tak jak ona, spełniać marzenia

- pisała na swoim Instagramie aktywistka Maja Staśko.

Sonda
Czy Maja Staśko słusznie krytykuje Lewandowską?

- tak Elle zapowiada numer magazynu z Anną Lewandowską jako gwiazdą wydania.

Nie spodobało się to wielu kobietom.

Kobiety setkami tysięcy wychodzą na ulicę, kolejnymi tysiącami protestują online, ryzykując utratę pracy czy niezaliczenie przedmiotu na studiach. W tym czasie Anna Lewandowska nie odzywa się słowem, a w końcu pisze, żeby się nie kłócić - byle nie stanąć zbyt radykalnie po stronie walczących kobiet i nie stracić reklam.

Czy taką kobietę chcę widzieć jako symbol ,,Siły Kobiet"? Kobietę, która po tym, jak skrytykowałam jej taniec w przebraniu grubej kobiety, zagroziła mi pozwem i 50 000 zł kary? Kobietę, która zarabia na tym, że wmawia się nam, że nasze ciała są niedoskonałe? Milionerkę, wielką markę nastawioną na zdobywanie zysków?

Nieszczególnie. Na takiej okładce widziałabym setki, tysiące kobiet - ale akurat nie tę. O sile kobiet nie świadczą pieniądze, szczupłe ciało ani uśmiech. O naszej sile świadczy trzymanie się za ręce, gdy policja próbuje jedną z nas wyszarpnąć do wozu i aresztu. Przemywanie twarzy mlekiem lub wodą, gdy któraś z nas oberwie gazem pieprzowym w oczy. Czekanie pod sądem, gdy jedna z nas składa zeznania po gwałcie. Zrobienie zakupów i przyniesienie ciepłego obiadu, gdy którejś z nas na to nie stać. Wstawianie błyskawicy na profilowym, gdy grozi to wyrzuceniem ze szkoły czy uczelni