Foto

i

Autor: eska.pl/cinema Ilustracja zastępcza

Blue Jasmine - recenzja Tomasza Raczka. Co napisał krytyk filmowy na swoim Facebooku?

2013-08-27 14:05

Blue Jasmine - recenzja Tomasza Raczka. Znany polski krytyk filmowy ocenił Blue Jasmine na swoim Facebooku. Czy warto zobaczyć nowy film Woody'ego Allena? Sprawdź na Eska Cinema!

Blue Jasmine - recenzja Tomasza Raczka. Jeden z najpopularniejszych polskich krytyków filmowych ocenił Blue Jasmine na swoim Facebooku. Czy warto zobaczyć nowy film Woody'ego Allena? Sprawdź, co sądzi Tomasz Raczek!

BLUE JASMINE to – zgodnie z tytułem – najsmutniejszy film w dorobku Woody’ego Allena. Gdyby ktoś zobaczył go jako pierwszy film Allena w swoim życiu, na pewno nie domyśliłby się, że jego twórca zyskał sławę jak reżyser inteligentnych komedii i autor żartobliwych opowiadań.
Ponura analiza pustej duchowo i pogubionej w efektownej żonglerce stylizacjami życiowymi kobiety po przejściach odbiera siłę do optymizmu. Wszystko jest tu kłamstwem, które zaczyna się wraz z pierwszym kompromisem. Potem to już tylko kolejne ogniwa w łańcuchu iluzji…
Allen wrócił z Europy do Ameryki, ale przeleciał gładko nad Nowym Jorkiem by wylądować tym razem w San Francisco (film zaczyna się od lotu samolotem). I – mimo że to miasto leży nad oceanem – kazał nam się od pierwszej sceny podduszać z braku tlenu.
W BLUE JASMINE jest duszno a ludzie się pocą pod pachami. Pewnie też śmierdzą. Główna bohaterka, Jasmine, grana przez Cate Blanchett cierpi na bezdech w wyniku rozsypywania się jej systemu nerwowego: ciągle łyka jakieś pastylki, usiłując popijać je martini z wódką ale nie zyskuje w ten sposób sprawności Bonda. Jest rozbitkiem. Przypomina stylowy statek pasażerski stojący przy jakimś zapomnianym nabrzeżu w bylejakim porcie, z którego szparami wycieka woda, ropa i mydliny. Zalęgła się w niej pleśń, a burty zżera korozja. Z daleka ciągle wydaje się mieć klasę, ale z bliska czuć tylko odór zepsutego powietrza.
Dołujący film z okruchami prawdy w scenariuszu i z wybitną kreacją aktorską Cate Blanchett. Tylko dla widzów nie szukających w kinie relaksu.

Źródło: https://www.facebook.com/tomasz.raczek