dziewczynki

i

Autor: zrzutka.pl/screen

Pomoc

Morderstwo na oczach małych dziewczynek. Przyjaciele pomagają, jak mogą

2023-03-27 15:34

W lutym 2023 przy ul. ul. Pestalozziego w Bydgoszczy rozegrał się horror. Dwie małe dziewczynki: w wieku 3 i 5 lat były świadkami morderstwa. Ich ojciec zabił nowego partnera mamy, po czym popełnił samobójstwo. Również ich matkę i babcię zaatakował, a obie kobiety znalazły się w szpitalu. Ruszyła zbiórka na pomoc małym dziewczynkom. Szczegóły poniżej.

Wracamy do głośniej sprawy, która wydarzyła się w jednym z bloków na ul. Pestalozziego w Bydgoszczy. Rodzinna awantura przerodziła się w krwawy horror! Przybyli na miejsce policjanci odkryli ciała dwóch młodych mężczyzn: 25-letniego Stanislava i 22-letniego Mykoli. Z kolei dwie kobiety z bardzo poważnymi obrażeniami trafiły do szpitala. Wszystko stało się na oczach małych dziewczynek: w wieku 5 i 3 lat.

Niedługo po morderstwie przyjaciele otworzyli zbiórkę w celu pomocy medycznej dla 25-letnie Yany, matki dziewczynek, która w krytycznym stanie walczyła o życie w szpitalu. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza – obecnie również współpracowniczki kobiety zbierają środki na pomoc dla niej i dzieci.

Dramat rozegrał się 7 lutego przy ulicy Pestalozziego w Bydgoszczy. 25-letni Ukrainiec przyszedł do mieszkania swojej żony, również 25-latki. Para miała razem dwójkę małych dzieci. Kobieta od jakiegoś czasu związana była z innym mężczyzną, również pochodzącym z Ukrainy 22-letnim mężczyzną.

Cały Ja - Skolim

Mąż kobiety nie miał problemu z tym, że ta spotyka się z kimś innym. Głównym powodem awantury miały być dzieci. Według relacji poszkodowanej, 25-letni mąż miał w pewnym momencie zacząć dźgać wszystkich. 25-latka i jej babcia zostały poważnie ranne. Jak dodaje policja - po całym zajściu sprawca popełnił samobójstwo.

Dziennikarze Gazety Wyborczej dotarli do współpracowniczki 25-latki, która poinformowała, że obecnie kobieta nadal jest w bardzo poważnym stanie. Przeszła dwie operacje zespolenia ran serca, ponad miesiąc była w śpiączce farmakologicznej.

- Jestem kierowniczką Jany, pracujemy razem. Odwiedzam Yanę w szpitalu, pomagam jej rodzinie, w czym tylko mogę. Mam kontakt z jej mamą, która podczas ataku odniosła lżejsze obrażenia, a  po tygodniu pobytu w szpitalu wróciła do domu i zaopiekowała się wnuczkami. Jana obecnie nadal jest w bardzo poważnym stanie. Przeszła dwie operacje zespolenia ran serca, ponad miesiąc była w śpiączce farmakologicznej. Tydzień temu się wybudziła i samodzielnie oddycha, jest dożylnie karmiona. Trochę reaguje na zadawane pytania mruganiem oczu. Pilnie jest potrzebny ośrodek rehabilitacyjno-neurologiczny, żeby mogła być odpowiednio rehabilitowana. To jest jedyna szansa, żeby doszła do siebie – przekazała Monika Zakrzewska-Pamin w rozmowie z gazetą.

Każdy kto chce wesprzeć rodzinę, może to zrobić wpłacając datek pod tym LINKIEM.

Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE