„Bezdomna dziewczyna wyszła ze szpitala 10 godzin po porodze. Bała się, że inaczej straci partnera, a on wtedy ją zgwałcił”

i

Autor: Pexels

Ludzie

Bezdomna wyszła ze szpitala kilka godzin po porodzie, bo bała się, że inaczej straci partnera. A on ją wtedy zgwałcił [ROZMOWA]

2023-11-28 15:07

- Przejrzałam programy wszystkich partii politycznych. Nawet te, określające się jako lewicowe, nie zawarły w nich słowa o prawach kobiet w kryzysie bezdomności. Nie widzimy ich, nie chcemy widzieć. Zresztą, na ulicy kobieta upodabnia się do mężczyzny dla bezpieczeństwa. Wie, że nie przetrwa sama. Jest wtedy narażona na zbiorowe gwałty, przemoc. Partner też wykorzystuje i bije, ale dla niej to lepsza opcja - przemoc oswojona, razy wymierzone ręką znajomej osoby - mówi Agata Chyżewska-Pawlikowska, aktywistka, prezeska fundacji Nie Tylko Matka Polka.

- Kiedy na Regionalnym Kongresie Kobiet w Bydgoszczy opowiedziała pani o tym, co spotkało bezdomną dziewczynę z Torunia, zamarłam. Przez chwilę nie chciałam wierzyć, że to prawda.

Agata Chyżewska-Pawlikowska: - W tę historię wciągnęła mnie koleżanka, która jest streetworkerką w organizacji Serce Torunia. Przez trzy miesiące zdobywała zaufanie bezdomnych kobiet żyjących w tym mieście, by móc im bezpośrednio i na miejscu pomóc. To nie było łatwe, ale w końcu się przed nią otworzyły. Dla tamtej bezdomnej dziewczyny w ciąży zorganizowałyśmy wyprawkę. Przygotowałyśmy wszystko, co jest potrzebne noworodkowi i matce w szpitalu. Od początku było wiadomo, że dziecko trafi do ośrodka adopcyjnego. Urodziła na porodówce w Świeciu. Uciekła z tego szpitala, kiedy tylko zdołała stanąć na nogach, 10 godzin po porodzie. Zostawiła wszystkie rzeczy, nikomu nic nie wyjaśniła. Wróciła do igloo (specjalnego namiotu termicznego, jakie w Toruniu rozstawiają społecznicy z Serca Torunia z myślą o bezdomnych, którzy nie korzystają jesienią i zimą z noclegowni - przyp. red.). Bo tam właśnie żyła wcześniej z partnerem. Potem dowiedziałyśmy się, że interweniowała tam policja. Przyjechała po sygnale innych bezdomnych kobiet. Dziewczyna w połogu leżała w tym igloo zakrwawiona, posiniaczona, ale nie zgłosiła pobicia, więc policjanci nic nie zrobili. Zostawili ją tam. Moja koleżanka do niej pojechała. Okazało się, że kiedy dziewczyna tam dotarła, od razu znalazł ją partner. Pobił ją i zgwałcił. Kilkanaście godzin po tym, jak urodziła i musiała zostawić w szpitalu jego dziecko. To do niego chciała tak szybko wrócić. Bała się, że inaczej go straci i nie będzie miała gdzie żyć. Ten namiot ustawiony przy jakimś pustostanie i parter w roli „opiekuna” - to wszystko co miała. 

Kobiety bezdomne są narażone na przemoc fizyczną i seksualną. Wiedzą, że bez partnera na ulicy nie przetrwają, wiec kurczowo się trzymają osoby, która krzywdzi

- Dlaczego czuła, że musi utrzymać przy sobie partnera?

- Kobieta bezdomna nie przetrwa sama na ulicy. Samotne bezdomne są narażone na zbiorowe gwałty, jakich dopuszczają się na nich bezdomni mężczyźni, są bite, spadają na sam dół w ulicznej hierarchii. Potrzebują męskiego opiekuna, bezdomnego. Partnerzy też je biją i wykorzystują seksualnie, ale dla tych kobiet przemoc od znajomej im osoby jest jakby oswojona, „zwyczajna”. Niektóre spotykało dokładnie to samo w domu rodzinnym czy ze strony partnera, kiedy jeszcze nie były bezdomne. Nie wyobrażają sobie innego życia, czasem nie uświadamiają sobie, że to, co mają na co dzień, nie jest normalne. Poczucie zagrożenia u samotnej bezdomnej kobiety jest tak duże, że potrafi wiele zrobić, by mieć partnera albo go zatrzymać. Wiem o sytuacji, kiedy kobiety pobiły się o mężczyznę, jedna drugiej połamała ręce.

Jeśli, idąc przez centrum miasta, zapomnimy na chwilę, że nie chcemy widzieć ludzi w kryzysie bezdomności i spojrzymy w ich kierunku, najpewniej w grupie mężczyzn dostrzeżemy kobietę czy kobiety ubrane jednak dokładnie tak jak mężczyźni. Upodobniają się do nich strojem, sposobem chodzenia, fryzurą. Tak jakby chciały wtopić się w tło, stać się niewidzialne, nie wyróżniać się, by ci, którzy mogą je skrzywdzić, ich nie zauważyli.

- My ich nie dostrzegamy.

- Nie chcemy, bo to zmusza do wyjścia ze strefy komfortu. Znam dziewczynę, która wcale nie pochodzi z przemocowego, dysfunkcyjnego domu, przeciwnie - zrobiła dwa fakultety, zna kilka języków, pracowała w renomowanej korporacji i świetnie zarabiała. Praca ją pochłaniała i wymagała pełnego zaangażowania. Liczyły się wyniki. Zaczęły się więc alkohol i narkotyki. Kiedy straciła pracę, a partner ją zostawił z niczym, trafiła na ulicę. Bronimy się przed poznaniem takich historii, bo to daje do myślenia. Zmusza do zastanowienia się nad tym, że bezdomność może dotknąć każdego, także mnie. Że to nie tylko problem osób uzależnionych, niezaradnych życiowo, niewykształconych, które były w kręgu przemocy już od najmłodszych lat.

- Dlaczego w ogóle nie zauważa się zjawiska kobiecej bezdomności? Gdzie są ośrodki dla bezdomnych kobiet?

- No właśnie, bo o tym, gdzie są takie dla mężczyzn, wiemy, prawda? To duży błąd systemu, że rozpatruje się zjawisko bezdomności tylko przez pryzmat bezdomności męskiej. Kobiety też żyją na ulicy. Ich sytuacja jest jeszcze dramatyczniejsza, bo są gwałcone, zachodzą w niechciane ciąże. Kiedy poznałam historie dziewczyny z Torunia, coś zabolało mnie w środku. Nagle poczułam wyrzuty, że ja mogę po pracy wrócić do domu, zaparzyć sobie herbatę, okryć się kocem, a kiedy potrzebuje, po prostu sięgam po podpaskę czy tabletkę. One nie mają nie tylko dostępu do podstawowych środków higienicznych, ale też do antykoncepcji. Zaczęłyśmy zastanawiać się, co zrobić. W całym kraju nikt się na poważnie, systemowo tym problemem nie zajmuje. Jeśli ktoś go zauważa, to tylko organizacje społeczne. Trzeba o tym dużo i głośno mówić, inaczej nic się nie zmieni. Przejrzałam programy wszystkich partii politycznych. Nawet te określające się jako lewicowe, nie zawarły w nich słowa o prawach bezdomnych kobiet. A one zachodzą w niechciane ciąże, nie wiedzą o tym często przez kilka miesięcy. Piją w tym czasie, biorą narkotyki. To więc nie tylko ich problem.

Kobiety bezdomne nie mają dostępu do ginekologa ani antykoncepcji. Zachodzą w niechciane ciąże, także w wyniku gwałtów

- Co można zrobić, jak zadziałać systemowo?

- Poza uświadamianiem i edukacją trzeba zapewnić kobietom dostęp do antykoncepcji, najlepszej w ich sytuacji. W Toruniu mamy zgodę od pięciu kobiet, które chcą założyć wkładkę domaciczną. Wcześniej musi je zbadać lekarz. Mamy już osobę, która zadeklarowała opiekę medyczną. Po rozmowach z instytucjami i służbami utknęłyśmy jednak z tym pomysłem w martwym punkcie. Niestety to jedyne rozwiązanie, jakie możemy zastosować. Implant się w ich przypadku nie sprawdzi. Najlepsze byłoby ubezpłodnienie, ale przy obecnym stanie prawnym to niemożliwe. Kolejna kwestia to bezpieczeństwo. Trzeba wymyślić, jak ulżyć im, zniwelować falę przemocy, jakiej doświadczają. Musimy opracować program dla tych, którzy chcą wyjść z bezdomności, zapewnić im taką szansę, ale nie wolno nam zapominać o tych, którzy tego nie chcą. Bo to też jakiś ich wybór, który trzeba uszanować. Bezdomne nie pójdą do instytucji, o wiele szybciej zaufają osobie, która do nich przychodzi z organizacji społecznej. Ona nie będzie nachalnie namawiała ich do wyjścia z bezdomności, nie będzie patrzyła z góry. I tylko tym sposobem do osób w kryzysie dotrzemy.

Czasem, jak już dostrzeżemy bezdomnych na ulicy, machamy ręką, mówiąc: alkoholik, sam tak chciał, sam do tego doprowadził.

- Osoba uzależniona to wciąż człowiek. Zresztą bezdomność to też jakaś forma uzależnienia, dlatego tak trudno z niej wyjść, zwłaszcza kobietom, bo przez mechanizmy ich psychiki trudniej je wyciągnąć z nałogu. Analizowałam sytuację w Berlinie. Tam na nocleg i miejsce w ośrodku może liczyć także osoba w kryzysie bezdomności, kiedy jest pod wpływem alkoholu. Specjaliści wiedzą, że nie tylko trudno momentalnie odstawić alkohol z dnia na dzień, ale i ma to silny, negatywny wpływ na organizm. Wychodzić z głębokiego uzależnienia trzeba pod okiem fachowców.

  • Agata Chyżewska-Pawlikowska jest prezeską Fundacji Nie Tylko Matka Polka, działającej na rzecz kobiet, m.in. przeciwko przemocy wobec kobiet. To założycielka oddolnych ruchów feministycznych m.in. Toruńskiego Strajku Kobiet i Toruńskiej Brygady Feministycznej i przewodnicząca Toruńskiej Rady Kobiet.
  • Na temat problemów kobiet w kryzysie bezdomności mówiła m.in. podczas wrześniowego Regionalnego Kongresu Kobiet w Bydgoszczy w panelu poświęconym empatii w stosowaniu prawa.
Bezdomna wyszła ze szpitala 10 godzin po porodze, bo bała się, że inaczej straci partnera. A on wtedy ją zgwałcił

i

Autor: Archiwym A. Chyżewskiej-Pawlikowskiej Agata Chyżewska-Pawlikowska jest prezeską Fundacji Nie Tylko Matka Polka
Kobiety powstania jak boginie! Niesamowita wystawa w Muzeum Powstania Warszawskiego