„Nic z tego dziecka nie będzie”
Pierwsze oznaki pojawiły się już, gdy pani Joanna była w ciąży. Okazało się, że dziecko ma poważną wadę serca oraz kilka innych nieprawidłowości. Wielu lekarzy nie dawało szans, mówiąc „nic z tego dziecka nie będzie”. Rodzice Oleńki się nie poddali i szukali miejsca, w którym dadzą dziecku szansę. Trafili do ośrodka w Niemczech, gdzie urodziła się Ola. Po narodzinach, przeszła operację ratującą życie.
W ciągu kolejnych dwóch lat, przeszła trzy operacje: zabieg krtani, cewnikowanie serca oraz korekcję wady stóp. Cały czas jest rehabilitowana i przebywa pod opieką wielu specjalistów.
Do tej pory stan był stabilny
Po spokojnych dwóch latach, przyszedł niepokój i strach o życie Oli. Jej serce ponownie musi zostać zoperowane. Tętnica płucna jest bardzo wąska i grozi całkowitym zamknięciem, należy wymienić zastawkę płucną, która nie pełni już swojej funkcji. Druga zastawka nie pracuje prawidłowo. W nocy dochodzi nawet do kilku zatrzymań serca, a jej serduszko bije około 40 razy na minutę, gdzie u dwuletniego dziecka norma wynosi od 90 do 150 uderzeń na minutę. W przyszłości jedno płuco może przestać działać. Rodzice szukali możliwych rozwiązań. Ola przeszła nawet zabieg poszerzenia tętnicy, ale był bezskuteczny.
Trwa zbiórka na operację
Pojawiła się szansa na normalne życie dziewczynki. Musi zostać zoperowana w Bostonie już w grudniu. Do tego czasu trzeba uzbierać pieniądze, które pokryją koszty operacji. Potrzeba prawie 3 milionów złotych. Udało się zebrać prawie 70 % kwoty, brakuje jeszcze 890 tys. zł. Pomóc można poprzez wpłatę na internetową zbiórkę.
Pamiętajcie, że dobro wraca.
