Wrocław, Zbrodnia Miłoszycka

i

Autor: Patrycja Nawrocka

Główny świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej niewiarygodny? Jest opinia biegłej

2020-03-03 11:11

U Krzysztofa K. nie stwierdzono żadnej choroby psychicznej, ale według biegłej sądowej większość jego zeznań nie spełnia psychologicznych kryteriów wiarygodności. To kluczowy świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej z 1997 r.

- Z odczytanej w poniedziałek opinii biegłej psycholog nie wynika zbyt wiele - uważa Mecenas Renata Kopczyk, obrońca jednego z oskarżonych Norberta Basiury.  - Z takiego uzasadnienia ciężko wysnuć jakieś wnioski. Co to znaczy w większości? W której części zeznania spełniają warunki wiarygodności, a w której nie? Na pewno będę wnioskować o przesłuchanie biegłej na rozprawie.

Krzysztof K. jest kluczowym świadkiem w sprawie. To on miał widzieć ofiarę jako ostatni.

Przypomnijmy: do zbrodni doszło w Miłoszycach podczas nocy sylwestrowej 1996/1997 r. Nastoletnia Małgorzata K. została zgwałcona i zamordowana. Wcześniej bawiła się na dyskotece z koleżankami. Świadkowie zeznali, że dziewczyna przez większość wieczoru źle się czuła, to nowo poznany kolega Krzysztof K. miał ponoć wychodził z nią na dwór, by ochłonęła. 

Według zeznań świadka Krzysztofa K. Małgosię z dyskoteki zabrał chłopak imieniem "Irek", który podał się za jej brata. Małgosia nigdy go nie miała. Krzysztof K. opowiadał, że szedł jeszcze z nimi przez jakiś czas główną ulicą, a gdy rzekomy Irek zaproponował, że zabierze Małgosię  do ciotki, Krzysztof wrócił na dyskotekę. Rano zakrwawione i nagie ciało Małgosi znaleziono na posesji obok dyskoteki.

Krzysztof K. wielokrotnie zmieniał swoje zeznania. W latach 90. przyznał się nawet do gwałtu na Małgosi, ale później wycofał się tego. Zmianę wersji tłumaczył agresją przesłuchujących go policjantów. Przesłuchany ponownie w 2019 roku przez wrocławski sąd okręgowy mieszał się w zeznaniach. Adwokaci zwrócili także uwagę, że niektóre fragmenty historii opisuje bardzo szczegółowo, ale najważniejszych w ogóle nie pamięta. Równocześnie toczy się przeciwko niemu postępowanie w sprawie krzywoprzysięstwa.

W poniedziałek sąd przesłuchał siedmiu świadków. Uwagę adwokatów zwrócił szczególnie jeden, kolega Krzysztofa K. Mężczyzna opowiedział historię, którą usłyszał kiedyś od Krzysztofa. Mianowicie, policjant o nieznanej tożsamości, miał grozić Krzysztofowi w lesie z użyciem broni, że jeśli powie kto zabił Małgosię, to źle się dla niego skończy.

Dziś sąd przesłuchał tylko jednego świadka - Józefa R., który znalazł zwłoki Małgosi na swoim podwórku 1 stycznia 1997 roku.

- Nie pamiętam, jakie to ubrania leżały. Skulona była, naga, miała włosy trochę jakby blond, może to przez śnieg albo trociny - mówił świadek - Zacząłem płakać i kazałem żonie wezwać policję i pogotowie - dodaje.

Podczas rozprawy matka Małgosi zadała świadkowi zaskakujące pytanie: - Czy pan moją Małgosię posypywał popiołem? Znaleziono ją posypaną popiołem, mówił pan, że miała jasne włosy, sama z siebie "zsiwiala"?

Pan Józef nie przypomina sobie takiej sytuacji. Pamięta natomiast, że w sylwestrową noc ktoś zostawił na jego podwórku rower oraz wódkę. Po północy tajemnicza postać miała wrócić po alkohol i udać się na dyskotekę. 

Przypomnijmy, że właśnie za tę zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Obecnie na ławie osksrżonych zasiadają: Ireneusz M. i Norbert Basiura. Obaj twierdzą, że są niewinni.