Wojna w Ukrainie trwa już od 110 dni. Ciężkie walki trwają obecnie m.in w Siewierodoniecku. Tam w strefie przemysłowej miało schronić się około 500 cywilów. Trwa ciężki ostrzał artyleryjski sił rosyjskich. To w ostatnim czasie głównym punkt wojny w Ukrainie. Jak podkreślają eksperci, jeśli armia rosyjska do 22 czerwca nie zdobędzie Siewierodoniecka, to przejdą do działań pozycyjnych.
To nie oznacza jednak, że walki zmniejszą swoją intensywność. Przed kolejnymi ataki przestrzega mer Kijowa Witalij Kliczko. W rozmowie z dziennikiem "Bild" podkreślił, że Ukraina potrzebuje wsparcia, w tym amunicji, nowoczesnej broni oraz broni defensywnej.
Zaznaczył także, że celem ataków Putina wciąż jest Kijów, ale nie tylko.
Putin twierdzi, że przejmuje całe terytorium byłej Rosji. Będzie maszerował dalej. Jego zainteresowanie nie skończy się ani na Kijowie, ani na granicy z Polską. Zajdzie tak dalej, jak mu na to pozwolimy - podkreślił Kliczko.
Ostrzegł także m.in. Niemców.
Jeśli ktoś w Niemczech myśli, że wojna jest daleko, to nieprawda. Wojna może dotknąć każdego w Unii Europejskiej - zaznaczył mer Kijowa.