Znaleźli u niego kradzioną przyczepę. Absurdalne, jak się wybiela

i

Autor: Pixabay / Andrzej Rembowski

Zauważyli u niego kradzioną przyczepę. Znalazł absurdalną wymówkę

2022-07-19 11:57

Mokotowscy policjanci zostali wezwani na ogródki przy ul. Bartyckiej. Mężczyzna, któremu ukradziono przyczepkę samochodową, zauważył ją bowiem na jednej z działek. Winny całego zamieszania, wskazany przez własnego ojca, uciekał się jednak do absurdalnych wymówek, próbując uniknąć odpowiedzialności,

Gdy funkcjonariusze trafili na teren ogródków działkowych, oczekiwał już na nich mieszkaniec Ursynowa. Mężczyzna zapewniał, że odnalazł ukradzioną mu przyczepkę samochodową, której zniknięcie zgłaszał wcześniej służbom.

Mundurowi udali się więc do właściciela wskazanego ogródka, mieszkającego w sąsiedztwie okradzionego. Ten przekazał, że przyczepkę na jego działkę przywiózł syn, który rzekomo miał pożyczyć ją od kolegi. Tym samym policjanci trafili do 38-latka, który znalazł nietypowe wyjaśnienie sytuacji.

Ukradł czy znalazł?

"Mężczyzna wyjaśnił, że znalazł przyczepkę pod Mostem Siekierkowskim. Nie miała powietrza w kołach i była załadowana płytami termoizolacyjnymi, napompował więc koła, podczepił ją do samochodu i przyprowadził na działkę rodziców" - poinformowali stołeczni mundurowi. Co ciekawe, 38-latek zmieniał jednak zdanie. W innej wersji zdarzeń przyczepka mała być bowiem pusta, gdy ją odnalazł.

Zebrane dowody w żaden sposób nie pokrywały się jednak z historią przedstawioną przez mężczyznę. Trafił więc do aresztu i usłyszał zarzuty. Teraz grozi mu kara pozbawienia wolności nawet do 5 lat.

Oto skrzyżowania grozy w Warszawie. Tu najczęściej dochodzi do wypadków