Sprzątał po zmarłym bliskim. Gdy zajrzał do stodoły, od razu wezwał służby

2022-07-21 13:53

20 lipca na terenie Warszawic dokonano nieoczywistego odkrycia. Mężczyzna, który sprzątał stodołę po zmarłym krewnym, natrafił w niej na granat. Od razu zawiadomił służby, które ustaliły, że niewybuch pochodzi z czasów II wojny światowej. Co ciekawe, to nie jedyna taka sytuacja w okolicy w ostatnim czasie.

Policjanci z Karczewa zostali wezwani na posesję przez mężczyznę, który zajmował się sprzątaniem stodoły. Na jednej z wewnętrznych belek zauważył bowiem granat, który od razu wzbudził w nim uzasadniony niepokój.

Na miejscu pojawili się więc mundurowi oraz saperzy z Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji w Warszawie. Pierwsi z wymienionych zajęli się zabezpieczeniem całego terenu, a drudzy przejęli granat oraz zabrali w miejsce, gdzie mógł zostać zneutralizowany.

To nie pierwsze podobne odkrycie

Co ciekawe, w tym samym miesiącu bardzo podobnej sytuacji doświadczyła mieszkanka Karczewa. Kobieta zajrzała do szafy, aby móc posprzątać ją po śmierci swojego męża. W środku mebla znajdowało się pudełko, a w nim granat. Kobieta również bardzo szybko wezwała na miejsce służby, aby pomogły jej w tej niebezpiecznej sytuacji.

Jako że podobne sytuacje zdają się występować coraz częściej, policja zdecydowała się po raz kolejny zaapelować o ostrożność do każdego, kto natrafi na niewybuch. Jeśli sprawą nie zajmą się profesjonaliści i dojdzie do eksplozji, jej zasięg może mieć nawet kilkaset metrów.

"Pamiętajmy, że niewybuchu pod żadnym pozorem nie wolno przenosić, dotykać ani rozbrajać. Miejsce, gdzie się ono znajduje, dobrze jest zabezpieczyć przed dostępem osób postronnych, a w szczególności dzieci. Jeśli znajdujemy się na otwartej przestrzeni lub w lesie, należy to miejsce tak oznaczyć, by nikt tam nie wszedł i można je było bez trudu odnaleźć. O znalezisku należy jak najszybciej powiadomić najbliższą jednostkę policji" - podkreślają mundurowi.

Wielka ewakuacja w Warszawie