Kierowca - zdjęcie ilustracyjne

i

Autor: Pixabay

Po pijanemu wjechał do rowu. Wrócił prowadząc busa

2022-08-16 13:51

W podwarszawskim Radzyminie pijany 40-latek wjechał do rowu samochodem marki daewoo. Następnie przyjechał w to samo miejsce busem, aby wyciągnąć auto. Jego pasażer doznał obrażeń i trafił do szpitala. Pijanemu kierowcy grozi kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów, grzywny i dwa lata więzienia.

Do zdarzenia w sobotę 13 sierpnia w Radzyminie, gdzie kierowca osobowego daewoo wjechał do przydrożnego rowu i uderzył w betonowy przepust. Pasażer osobowego auta, który został ranny w wypadku, też był pijany.

Dwa razy prowadził po pijanemu

Rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Płońsku, komisarz Kinga Drężek-Zmysłowska, poinformowała o szczegółach interwencji. Funkcjonariusze wezwani przez świadków na miejsce wypadku ustalili, że 40-letni kierowca daewoo, mieszkaniec gminy Naruszewo, po wjechaniu do rowu próbował wydostać z niego auto, ale się to nie powiodło.

- Na pytanie świadków czy potrzebna jest pomoc, mężczyzna stwierdził, że wszystko jest w porządku. Zaniepokojeni zgłaszający, czując od kierowcy alkohol i widząc zakrwawioną twarz pasażera auta, wezwali na miejsce policję. Gdy pomogli rannemu mężczyźnie wysiąść z auta i zaczęli go opatrywać, 40-latek szarpnął swojego kolegę i powiedział, że już idą - przekazała komisarz Drężek-Zmysłowska. Jak dodała, po kilku minutach obaj mężczyźni wrócili na miejsce.

Kierowca wrócił busem

- Kierowca daewoo tym razem siedział za kierownicą busa. Swojego rannego kolegę wepchnął do daewoo na siedzenie kierowcy, a sam podpiął osobówkę do większego auta i próbował wyciągnąć z rowu. Nie reagował na protesty świadków zdarzenia, którzy próbowali przeszkodzić mu w tej akcji. Po chwili mężczyzna siedzący w daewoo zaczął tracić przytomność. Świadkowie wyciągnęli go z auta i udzielili pomocy do momentu przyjazdu karetki pogotowia - przekazała rzeczniczka płońskiej policji.

Zaznaczyła, iż ranny pasażer daewoo, 36-latek z Wyszkowa, został zabrany do szpitala. Okazało się, że miał w organizmie ponad 2,4 promila alkoholu. Z kolei badanie na trzeźwość 40-latka, który kierował osobowym autem i busem, wykazało w jego organizmie ponad 2,6 promila.

- W rozmowie z funkcjonariuszami 40-latek początkowo twierdził, że nie on kierował pojazdami, a tylko tamtędy przechodził. Został zatrzymany - przekazała komisarz Drężek-Zmysłowska. Zapewniła jednocześnie, że wkrótce nieodpowiedzialny pijany kierowca usłyszy zarzuty związane z kierowaniem w stanie nietrzeźwości. Grozi mu co najmniej kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów, bardzo wysoka grzywna i dwa lata więzienia. W zależności od obrażeń odniesionych przez 36-latka kara może być odpowiednio wyższa.

Tragedia w Warszawie. Czterolatek zginął pod tramwajem