Dramatyczna historia, która rozegrała się w czwartek 21 maja, wstrząsnęła Polską. 23-letni mężczyzna wtargnął na zewnętrzny wybieg dla niedźwiedzi brunatnych w warszawskim zoo. Mężczyzna wskoczył do wody, a następnie, gdy niedźwiedzica Sabina za nim podążyła, zaatakował ją i próbował utopić. Udało mu się wyjść z wody, ale został na wybiegu. Na miejscu pojawili się strażacy, którzy ewakuowali mężczyznę, a także ratownicy medyczni, którzy zabrali go do szpitala.
- Policjanci udali się na miejsce. Okazało się, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Została wezwana na miejsce załoga karetki pogotowia. Zabrała mężczyznę do szpitala. Miał tam wykonywane badania. Miał jedynie otarcia naskórka - mówiła nam Irmina Sulik z komendy na warszawskiej Pradze-Północ.
Film ze wstrząsającego wydarzenia zobaczycie poniżej.
Wtargnął na wybieg niedźwiedzi i zaatakował zwierzę. Jaka grozi mu kara?
Kodeks wykroczeń Art. 78. [Drażnienie lub płoszenie zwierzęcia] informuje:
Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Z kolei ustawa o ochronie zwierząt Art. 35. [Zabijanie, uśmiercanie lub ubój zwierząt z naruszeniem przepisów; orzeczenie przepadku zwierzęcia; zakaz posiadania zwierząt; zakaz prowadzenia określonej działalności] mówi jasno:
1. Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1-4
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.
Wtargnął na wybieg niedźwiedzi i zaatakował zwierzę - komentarz zoo w Warszawie
Jako pracownicy nie jesteśmy w stanie być wszędzie na raz, jest nas kilkadziesiąt osób na całe zoo i tego typu wypadki mogą się zdarzyć na jakimkolwiek wybiegu w jakimkolwiek czasie. Zwierzęta, szczególnie drapieżne, mogą być niebezpieczne dla człowieka i informują o tym tabliczki przy wybiegach, a zastosowane zabezpieczenia są bezpieczne dla zwierząt oraz zwiedzających i wystarczające dla osób myślących logicznie i racjonalnie. By dostać się na teren ze zwierzęciem trzeba zrobić to umyślnie i z premedytacją złamać wszelkie zasady bezpieczeństwa. Owszem, można trzymać zwierzęta za 5 metrowym betonowym ogrodzeniem i pod napięciem. Ale czy o to w tym chodzi? Ludzie uciekają z najlepiej strzeżonych więzień, więc jedyne, co tak na prawdę pilnuje bezpieczeństwa jesteśmy my sami! - komentują na Facebooku Drapieżniki Warszawskiego ZOO pracownicy. Ponadto zaznaczają, że mężczyzna miał wiele szczęścia. Gdyby jego obcością zainteresowała się druga z niedźwiedzic - Mała, mógłby nie wyjść cało z opresji. Cały komunikat zoo możecie przeczytać poniżej.
