Gołoledź w Warszawie. Na Targowej zginął 38-letni mężczyzna

i

Autor: Marek Zieliński / Super Express Gołoledź w Warszawie. Na Targowej zginął 38-letni mężczyzna

Nowe fakty ws. tragicznej śmierci 38-latka na oblodzonym chodniku

2022-12-21 14:42

20 grudnia 2022 roku całą Warszawę skuł czarny lód. Gołoledź powodowała gigantyczne utrudnienia, a na Pradze-Północ doprowadziła nawet do tragedii. W sprawie śmierci 38-latka, który przewrócił się na oblodzonym chodniku i zginął na miejscu, pojawiają się kolejne ustalenia. Prokuratura rzuca nowe światło na sprawę.

20 grudnia 2022 roku na długo zostanie w pamięci warszawiaków. Tego dnia całe miasto walczyło z wyjątkowo śliskimi ulicami i chodnikami. Wszystko pokryło się cienką warstwą lodu i było bardzo niebezpiecznie. SOR-y zapełniły się pacjentami z urazami kończyn, w mieście brakowało również karetek.

38-latek zginął pod własnym domem

Te dantejskie sceny to niestety nie wszystko. Na Pradze-Północ doszło do niewysłowionej tragedii. Na zbiegu ulic Targowej i Kłopotowskiego, niedaleko przejścia dla pieszych, na oblodzonym chodniku poślizgnął się człowiek. 38-letni mężczyzna wywrócił się, prawdopodobnie uderzył się w głowę i zginął na miejscu. Nim przyjechał zespół pogotowia ratunkowego mężczyzna już nie żył. Jego obrażenia doprowadziły do zatrzymania akcji serca. 

Czytaj także: Jak radzić sobie z gołoledzią? Kilka porad, które uratują Waszą podróż

Teraz w sprawie tej tragicznej śmierci pojawiają się nowe fakty. Kim był 38-latek, który stracił życie na oblodzonym chodniku tuż przed Bożym Narodzeniem? Jak dowiedzieli się reporterzy „Super Expressu”, zmarły 38-latek był mieszkańcem właśnie kamienicy, pod którą doszło do tego dramatu. Potwierdzili to sąsiedzi obecni na miejscu.

- Ja mam 84 lata. Ledwo wychodzę z domu. Tego poranka Radek poszedł po chleb. Jeszcze rozmawialiśmy o tej szklance, która była na chodniku. Mówił: babciu, żeby Tobie nie przyszło do głowy, żeby gdzieś wychodzić. Kiedy długo nie wracał, zaczęłam się martwić. Nagle zadzwonił jeden z moich synów. Powiedział, że zaraz do mnie przyjedzie. Jak przyjechał, dowiedziałam się o tragedii, która rozegrała się prawie pod naszymi oknami. Mieliśmy robić święta. Zamiast tego będzie pogrzeb. Kto chciałby mieć takie Boże Narodzenie? - mówiła przez łzy reporterowi WP babcia zmarłego. Zrozpaczona seniorka nie kryje swojego żalu.

Komentarz prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego

Przedświąteczna tragedia odbiła się szerokim echem po całym mieście. Nie pozostawił jej bez komentarza prezydent Rafał Trzaskowski. Odniósł się przede wszystkim do tego, kto ponosi odpowiedzialność za wypadek 38-letniego mężczyzny.

- Z moich informacji jasno wynika, że za ten fragment chodnika nie odpowiada miasto, a prywatny podmiot - zapewnił Trzaskowski na konferencji prasowej.

Prezydent podkreślił, że władze miasta odpowiadają za chodniki, które są przy budynkach, albo znajdują się na przystankach tramwajowych, autobusowych czy przy metrze. – Dodatkowo dbamy o chodniki w tych miejscach, gdzie nie ma budynków, np. przy parkach. To razem jest około 2,5 mln metrów kwadratowych –mówił.

- To jest tragedia i ciężka sytuacja dla wszystkich - stwierdził w rozmowie z „SE” administrator budynku. To właśnie jego warszawscy urzędnicy obarczają winą za nieodlodzony chodnik.

Prokuratura zajmie się tą sprawą

Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo ws. śmierci 38-latka. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska zapewnia, że jeszcze w tym tygodniu przeprowadzona zostanie sekcja zwłok mężczyzny. Ustalono już, że za odśnieżanie chodnika odpowiadała prywatna firma wynajęta przez wspólnotę mieszkaniową.

- Po zdarzeniu zjawił się ktoś, kto zaczął posypywać ten chodnik. Wcześniej tam nie było posypane. Są to wszystko bardzo wczesne ustalenia, które trzeba będzie zweryfikować i sprawdzić - podkreśla rzeczniczka.

- Policja zbierała materiały i ustalała świadków zdarzenia, którzy widzieli, jak mężczyzna się przewracał. Ci świadkowie będą w trakcie postępowania przesłuchani. Przesłuchania te będą przeprowadzone w najbliższym czasie - mówiła Katarzyna Skrzeczkowska.

Tymczasem na TikToku pojawiły się pierwsze nagrania z miejsca dramatu. Obecnie policja wyjaśnia okoliczności tego tragicznego zdarzenia.