Skradziony rower radnego z Białołęki

i

Autor: Facebook / Waldemar Kamiński

Dramat radnego. Gdy głosował przeciwko monitoringowi, kradli mu spod ratusza rower

Kradzież roweru na warszawskiej Białołęce. Kiedy radny brał udział w obradach rady dzielnicy, sprzed budynku urzędu znikał jego rower. Przeciwnicy wytykają mu, że głosował w tym czasie przeciwko pieniądzom na monitoring. Jak wyjaśnia w rozmowie z eska.pl, poprawka do budżetu była źle przygotowana.

Do kuriozalnej, a jednocześnie bardzo przykrej sytuacji doszło w poniedziałek 10 października, podczas ostatniej sesji rady warszawskiej dzielnicy Białołęka. Radny Waldemar Kamiński stracił rower.

Ukradli rower sprzed ratusza

Rower Wheeler 6700LT Trekking był przypięty do stojaka na skrzyżowaniu ulic Modlińskiej i Światowida, obok urzędu dzielnicy, w którym odbywały się obrady. Zniknął pomiędzy godzinami 17.45 a 19.40, kiedy radni byli zajęci głosowaniami.

- Nie zabiegam o specjalne traktowanie z tego tytułu, że jestem radnym. To zwyczajna kradzież, która zdarzyła mi się jako mieszkańcowi. Niestety się zdarzają. Nie wiem, czy można powiedzieć, że są plagą. Na pewno kryzys powoduje, że jest ich więcej. Rower był przypięty do stojaka przed urzędem dzielnicy w miejscu objętym monitoringiem - powiedział w rozmowie z eska.pl radny Waldemar Kamiński.

Okradli go, gdy głosował przeciw monitoringowi

- Podczas sesji okradziono radnego PO, który głosował przeciwko poprawieniu bezpieczeństwa (rozszerzeniu monitoringu) - drwi na Facebooku Marcin Korowaj, białołęcki radny PiS.

- To polityczne bicie piany. Poprawka, nad którą głosowaliśmy, nie była dobrze przygotowana. Szkoda, że radny Korowaj nie skorzystał z okazji do rozmowy na komisjach, gdy była merytoryczna dyskusja na temat budżetu - skomentował dla eska.pl radny Kamiński.

Radny żartuje także, że skradziony rower prawdopodobnie trafi do Amsterdamu, słynącego z tysięcy jednośladów wyciąganych każdego roku z kanałów.

VIBE będzie wydawał dźwięki. W Warszawie powstanie nowy biurowiec