Wysoko przetworzone mięso

i

Autor: pixabay.com

Branża mięsna na krawędzi. Ceny prądu i brak CO2 wywołały kryzys

Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego przyjrzała się sytuacji przedsiębiorców branży mięsnej. Wszyscy podkreślają, że produkcja na każdym etapie - od hodowcy, poprzez ubojnie, aż po producentów mięsa i wędlin - staje się coraz mniej rentowna. Wszystko spowodowane jest rosnącymi cenami energii.

- Dwutlenek węgla nie będzie jedynym i najważniejszym problemem dla przedsiębiorców z branży mięsnej – twierdzi Wiesław Różański, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego. – Są nimi rosnące koszty nośników energii. Dotyczy to prądu, gazu, węgla. W niektórych przypadkach ceny poszybowały tak wysoko, że grozi to zamknięciem mniejszych rodzinnych firm. W innych przypadkach przedsiębiorcy muszą mierzyć się z brakiem np. węgla. Koszty wzrastają, ale nie przekłada się to na dochody zarówno hodowców jak i producentów, ponieważ odbiorcy, głównie sieci handlowe w zdecydowanej większości nie płacą więcej za towar. Zmuszają dostawców do utrzymania dotychczasowych cen lub poszukują tańszych produktów za granicą. Chciałbym jednak zaznaczyć, że skala problemu to nie wyłącznie sieci handlowe i ich polityka cenowa, ale wiele nakładających się na siebie czynników - dodaje.

Coraz droższa energia

Jak mówi Jarosław Krzyżanowski, prezes firmy KPS Partners, producenci i przetwórcy drobiu mają swoje własne paragony grozy.

- W porównaniu z rokiem 2021, kiedy za megawatogodzinę gazu płaciliśmy 76 zł, dziś koszt ten wynosi 1100 zł. Podobnie sytuacja wygląda z kosztami energii elektrycznej, gdzie cena w roku 2021 wynosiła 280 zł, a obecnie 1700 zł, oraz węgla, który nie tylko jest droższy, ale również staje się towarem deficytowym. Do ogrzewania kurników dotychczas zamawialiśmy 10 ciężarówek tygodniowo. Obecnie dostawy to dwie ciężarówki na tydzień. Jeśli taka sytuacja utrzyma się dłużej, nie będziemy w stanie ogrzać kurników, zwierzęta zamarzną. Korzystamy zamiennie z gazu propan-butan, ale tu również jest problem, ponieważ w Polsce nie ma obecnie wystarczającej liczby cystern, które mogłyby dowozić jego wymaganą ilość. Chcieliśmy kupić własne, ale to również nie jest możliwe. Dodatkowo dostawcy już uprzedzają nas, że nie będą w stanie gwarantować dostaw na dotychczasowym poziomie. Jeśli chodzi o stronę kosztową, to na przestrzeni roku, za wszystkie nośniki energii jesteśmy zmuszeni płacić około 100 milionów więcej niż w latach poprzednich.

- W naszym przypadku rachunki za gaz wzrosły z 78 tys. zł do 378 tys. zł – dodaje Krzysztof Borkowski, prezes  Zakładu Mięsnego Mościbrody. – Chciałbym dodać, że nie chodzi nam tylko o rosnące koszty energii, ponieważ one dotykają każdego przedsiębiorcę. W tak trudnym momencie wzrosły również koszty kontroli weterynaryjnych, sieci handlowe nie pozwalają podnosić cen, a nasi hodowcy mierzą się z rosnącymi kosztami pasz, co powoduje, że rolnicy zastanawiają się czy kontynuować produkcję, a przecież to ona jest podstawą naszej działalności.

Rosnące raty kredytów

Podstawą rozwoju każdej branży gospodarki są inwestycje. Polski przemysł mięsny jest uważany za jeden z najnowocześniejszych w Europie. Jest to efektem olbrzymich inwestycji, jakie poczynili hodowcy, przetwórcy i producenci.

- Mamy nowoczesne, wydajne zakłady przetwórcze – przekonuje Wiesław Różański – Jednak w obecnej sytuacji lepiej wygląda to na papierze i ulotkach promocyjnych, niż w rzeczywistości. Zaczynam się coraz bardziej obawiać, że wszystkie działania inwestycyjne pójdą na marne. Zarówno te w same procesy technologiczne, jak i inwestycje podnoszące dobrostan zwierząt i działania chroniące środowisko. Jeśli produkcja stanie się nieopłacalna, wszystko zostanie zmarnotrawione. Potrzebujemy długofalowej, strategicznej wizji i podejścia nie tylko do branży mięsnej, ale całego rolnictwa. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie zapewnić jego długotrwały i stabilny rozwój.

Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że masowa pomoc państwa w obniżce lub zamrożeniu kosztów nośników energii jest niemożliwa ze względu na jej koszty. Sądzę jednak, że dotychczasowe działania mogą być lepiej koordynowane i odpowiadać na rzeczywiste problemy w różnych sektorach gospodarki.

Nocna prohibicja w Warszawie. Aktywiści chcą zakazu sprzedaży alkoholu po godz. 22