Będzie biało na ścieżkach rowerowych! Miasto w tym sezonie nie planuje odśnieżania

Są pilniejsze inwestycje

- Wolimy te kilkaset tysięcy złotych zaoszczędzić na cele związane z rozbudową infrastruktury rowerowej - mówi Jakub Dybalski z Zarządu Dróg Miejskich. Urzędnicy podjęli taką decyzję, bo w Warszawie od lat nie ma srogiej zimy i związanych z tym opadów śniegu - Odśnieżanie ma sens wtedy, gdy śnieg miałby napadać i leżeć kilka tygodni czy miesiąc, a nie spadnie i zaraz stopnieje - mówi Dybalski. Jego zdaniem w takim przypadku byłoby to wyrzucanie pieniędzy w błoto - pośniegowe.

Zdaniem Rafała Muszczynko z Zielonego Mazowsza, miasto niepoważnie podchodzi do tematu odśnieżania dróg rowerowych - Z jednej strony zachęcają nas, żebyśmy jeździli cały rok, zostawiali samochody pod domem. A z drugiej stron,y nawet jeżeli odśnieżali, to robili to kilka dni po ustaniu opadów. Teraz podjęto kolejny konsekwentny w swej niekonsekwencji krok - mówi i dodaje, że nie zgadza się na argument urzędników o srogiej zimie. - To właśnie w takiej pogodzie jak teraz, blisko zera, łatwo o gołoledź czy tak zwaną szklankę, która jest niewidoczna. Pamiętajmy, że rower ma tylko dwa koła i łatwiej jest mu się wywrócić, niż pojazdowi, który koła ma cztery - zaznacza.

Nie ZDM a ZOM. Nie ścieżka a ulica

Odśnieżanie dróg leży w gestii Zakładu Oczyszczania Miasta. Od jakiegoś czasu tę pracę wykonywał Zarząd Dróg Miejskich, bo jego władze uznały, że... jest taka potrzeba. Dla przedstawiciela Zielonego Mazowsza to przykład rozmywania odpowiedzialności i braku kompleksowego podejścia do sprawy. - Na szczęście nam rowerzystom zawsze pozostają jezdnie. No trudno, będziemy po nich jechać, bo tylko tam się da jeździć. Będziemy być może utrudniać życie kierowcom, no ale jeżeli nie mamy innej możliwości to będziemy to robić - mówi Muszczynko. W razie złych warunków atmosferycznych rowerzyści będą mogli też pojechać chodnikiem, na co pozwalają im przepisy prawa o ruchu drogowym.

W zeszłym sezonie zimowym miasto na odśnieżanie ścieżek rowerowych wydało ponad 380 tys zł. Tych pieniędzy odzyskać nie można, bo podwykonawcom płaci się za bycie w gotowości, a nie za wykonanie pracy.