Konflik interesów przy 11 listopada

i

Autor: Facebook/Serce Miasta

Awantura o "Serce Miasta". Sąsiedzi nie chcą bezdomnych na praskim podwórku

2020-08-11 18:44

Jest ich zbyt dużo, nie stosują się do reżimu sanitarnego i blokują wejście na podwórko - to niektóre z zarzutów kierowanych w stronę podopiecznych "Serca Miasta", czyli organizacji wspierającej osoby bezdomne. Niektórzy członkowie wspólnoty domagają się przeniesienia organizacji w inne miejsce. Pismo w tej sprawie trafiło już do prezydenta Trzaskowskiego. Dowiesz się więcej czytając ESKA Warszawa.

Konflikt interesów

11 listopada 22 to kultowe podwórko znajdujące sie na warszawskiej Pradze. Mieszczą się tu lokale gastronomiczne,
kluby, galerie, hostel czy właśnie "Serce Miasta" - organizacja wspierająca osoby znajdujące się w kryzysie bezdomności. Ich działalność przeszkadza niektórym członkom wspólnoty. W związku z tym właściciel hostelu Loft 22 zdecydował się napisać do prezydenta pismo ws. przeniesienia lokalu "Serca Miasta" w inne miejsce. Do apelu dołączyły cztery inne wspólnoty, m.in. z 11 listopada 20 czy 11 listopada 24.

"Czuję się oszukany"

Pan Andrzej Brodziński, który jest właścicielem hostelu twierdzi, że bezdomni, którzy gromadzą się przy podwórku na 11 listopada przeszkadzają mu w prowadzeniu biznesu. I podkreśla, że czuje się przede wszystkim oszukany przez miasto.

- Wynająłem te pomieszczenia 1,5 roku temu. Miasto mówiło, że chce tu stworzyć kulturę, sztukę, biznes. Mówili, że Praga się zmienia, jest rewitalizowana i robi się coraz bardziej modna. Dlatego zdecydowałem się założyć tutaj hostel o podwyższonym standardzie. Otworzyłem to w lutym i usłyszałem, że fundacja też się otwiera - mówi właściciel hostelu i podkreśla, że wcześniej nie było żadnych konsultacji.

- Postawiono nas przed faktem dokonanym. Nagle zobaczyliśmy, że podwórko się nam zmieniło, że mamy mnóstwo bezdomnych i mamy pandemię. Nie mamy żadnych toalet. Oni się nam załatwiali na śmietnikach. Wspólnoty się pozamykały, bramy pozamykali. Wszyscy się załatwiali, gdzie tylko mogli. 260 osób przez cały dzień. Padł ten strach, że gdziekolwiek idziemy wszyscy w maseczkach, dezynfekcja. A my tu wszyscy jesteśmy z nimi bez żadnych środków, nie ma żadnej opieki, nikt ich nie bada. Po prostu strach - dodaje Brodziński.

Czytaj także: Zamiast hipsterskich knajp - fryzjer dla bezdomnych i jadłodajnia. "Serce miasta" aktywizuje osoby w kryzysie [WIDEO]

Miejsce dla bezdomnych w klubowym warszawskim zagłębiu

Wszystko przez pandemię

Doszło już do rozmów między właściciele hostelu a organizacją. Lusia Żagałkowicz z Serca Miasta przyznaje, że podczas pandemii pomagali większej liczbie bezdomnych, bo zamknięte były inne organizacje wspierające potrzebujących. Gdy obostrzenia się zmniejszyły, zmieniła się też forma działania organizacji.

- W czasie koronawirusa na naszym podwórku rzeczywiście udzielaliśmy pomocy co najmniej 200 osób dziennie. Obostrzenia teraz są mniejsze i inne placówki się otworzyły. Nie jesteśmy jedyną placówką, która pomaga obecnie bezdomnym, więc nie musimy robić już takich dużych wydawek jedzenia. Zmniejszyliśmy tą pomoc i skupiliśmy się na pomocy specjalistycznej. Przychodzą do nas teraz tylko osoby, które już wcześniej podjęły współpracę ze specjalistami i dokańczają swoje sytuacje. A my
z wydawkami jeździmy po pustostanach, działkach i noclegowniach - relacjonuje Lusia.

Czytaj także: "Serce miasta" zbiera pieniądze na remont. Nie ma wody, prądu i ogrzewania

Konieczna jest przeprowadzka

Pan Andrzej twierdzi jednak, że sytuacja wcale się nie zmieniła i jedynym rozwiązaniem jest przeprowadzka.

- Miasto powiedziało, że znajdzie taki lokal, żeby wszyscy byli zadowoleni. Chciałbym, żeby znaleźli im lokal, który będzie pod ten typ działalności, będzie miało duże zaplecze. Gdzie oni bedą mogli się czuć normalnie, spokojnie. Żeby nikt ich nie zaczepiał, bo na ulicy też ludzie gadali - mówi pan Andrzej.

"Serce Miasta" twierdzi jednak, że póki co nie padła żadna propozycja ze strony miasta. A nawet jeśli taka się pojawi, organizacja nie widzi powodu do przeprowadzki.

- Po pierwsze miasto nic nie zaproponowało, żadnej nowej lokalizacji. Nie wiem też dlaczego miałoby ją zaproponować.
Hydrozagadka, Chmury, Skład Butelek, hurtownia, która się tu znajduje, dziewczyny, które zajmują się eventami - wszyscy są za nami, wspierają nas i nie chcą żebyśmy się wyprowadzili. Pan Andrzej robi donos za donosem i utrudnia nam życie. Później się wypiera i twierdzi, że dana sytuacja nie miała miejsca - podkreśla Żagałkowicz i dodaje, że "Serce Miasta" jest nowe na Pradze, ale przychodzą tam Ci sami ludzie, co zawsze. - Te osoby zawsze tutaj były, tylko pan Andrzej tego nie zauważył. Do nas nie przychodzą tylko osobny w kryzysie. Ja w tygodniu mam więcej osób starszych, mieszkańców Pragi. I opiekunów z OPS-ów. Te osoby są dla niego marginesem i najlepiej jakby zniknęły z pola widzenia - mówi Lusia.

Czytaj także: Na Pradze powstał Punkt Pomocy Okresowej. Ma zwalczać tabu i ubóstwo menstruacyjne

W środę mają odbyć się kolejne rozmowy właściciela hostelu z miastem. Na tę chwilę nie ma żadnych konkretnych ustaleń
dotyczących ewentualnej przeprowadzki "Serca Miasta".

QUIZ. PRAWDA CZY FAŁSZ? 50 proc. szansy, ale możesz się tego zdziwić

Pytanie 1 z 20
Na rozgrzewkę: Orzeł w godle Polski zwrócony jest w lewo