Po stronie miasta - kilkunastu dyrektorów wydziałów, w tym dróg, architektury czy ZOO. Wśród aktywistów - m.in. hydrologowie, ornitolodzy czy prawnicy. - Mieliśmy wiele zastrzeżeń, także co do technologii. Chcemy, żeby zabezpieczenie przeciwpowodziowe było wykonane zgodnie z technologią, która teraz funkcjonuje, a nie zgodnie z technologią, która była opracowana lata temu - mówi Grzegorz Walkiewicz, radny Pragi Północ.
Prof. Wiktor Kotowski z wydziału biologii na UW proponował, by część zalewowa znalazła się przed Warszawą. - Tam są miejsca, żeby otworzyć poldery. Są dawne tereny zalewowe, w tej chwili odcięte wałami, które nie są zabudowane, gdzie to, co trzeba zrobić, to jest odsunięcie wałów i można zyskać kilkaset hektarów, na które woda może się wylewać - mówił.
Przypomnijmy, po akcji protestacyjnej ratusz zdecydował się wstrzymać inwestycję do czasu zakończenia rozmów. - Praga musi być zabezpieczona przed powodzią. Pamiętam choćby rok 2010, kiedy zoo było zagrożone. Jestem zdecydowany, żeby tę inwestycję kontynuować, ale rozmawiamy o tym, w jaki sposób to robić tak, żeby jak najmniej wpłynęła na środowisko - mówi prezydent Trzaskowski.
Jednocześnie podkreśla, że charakter tego miejsca się nie zmieni. - Łęgi zostaną zachowane. Od samego początku nam na tym zależało. To chodzi tylko o interwencję w pasie dosłownie kilku metrów, tam gdzie będzie budowane zabezpieczenie przeciwpowodziowe - dodaje.
Jeśli mimo to nie uda się znaleźć rozwiązania, aktywiści są gotowi kontynuować blokadę wycinki nad Wisłą.