– Kiedy włożyliśmy pierwsze produkty zaraz po jej zamontowaniu, dwa dni później dostaliśmy telefon od księdza, że już wszystko zniknęło – mówi Wojciech Zawiślański, lider grupy z Gdyńskiej Akademii Młodych, która doprowadziła do postawienia lodówki społecznej. – Działanie jest proste. Każda osoba może do niej podejść i zostawić jedzenie. Ktokolwiek będzie potrzebował żywności, będzie mógł ją spokojnie wyciągnąć. Co tydzień będziemy sprawdzać i czyścić lodówkę, oceniając też w jaki sposób działa nasza inicjatywa – tłumaczy licealista.
Pomysł na lodówkę był oddolny. Do kościoła zgłosiła się grupa młodych ludzi, którzy organizowali społeczny projekt w ramach Gdyńskiej Akademii Młodych, realizowanej przez Fundację PSC. To właśnie oni wymyślili tę inicjatywę – jak twierdzą, wszystko po to, by jeszcze bardziej uatrakcyjnić i ułatwić życie w ich mieście.
Żywność, którą chcemy pozostawić w lodówce, musi być oryginalnie zapakowana przez producenta.
– Najlepiej by jedzenie było hermetycznie zapakowane, z aktualną datą przydatności. Mogą być to napoje, konserwy. Nie zostawiamy w lodówce np. ugotowanego przez nas rosołu. Na pewno jest pyszny, ale nie mamy gwarancji, czy stojąc przez jakiś czas w lodówce, zwyczajnie by się nie popsuł – mówi Sandra Szweda, jedna z koordynatorek projektu.
Lokalizacja lodówki jest nieprzypadkowa. To właśnie tutaj, obok kościoła przy ul. Ujejskiego na Wzgórzu św. Maksymiliana, od lat organizowane są m.in. wigilie dla ubogich. – Dzięki temu łatwiej będzie dotrzeć z żywnościową pomocą do tych, którym najbardziej się przyda – konkluduje Hubert Różański, jeden z pomysłodawców lodówki.
Pierwsza w Trójmieście lodówka społeczna pojawiła się dwa lata temu na Uniwersytecie Gdańskim.