Popsute lodówki, dziesiątki opakowań po pizzy i stare meble. Tak wygląda jedno z podwórek w samym sercu Głównego Miasta w Gdańsku. Mieszkańcy pobliskich kamienic od lat walczą z zalegającymi śmieciami. Problem jest na tyle duży, że w piwnicach zaczęły pojawiać się nawet szczury.
– Szczury to były wielkości mojego psa. Aż strach było podchodzić bliżej do pojemników – mówi jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. Kaletniczej.
Tak naprawdę dopiero pandemia koronawirusa pokazała mieszkańcom, kto tak naprawdę odpowiada za bałagan na ich podwórku. – Przez trzy miesiące wszystkie restauracje musiały zostać zamknięte. I nagle pod naszymi oknami nie piętrzyły się śmieci. Nie było hałasów – mówi druga z mieszkanek. – Początkowo za syf na naszym podwórku oskarżaliśmy bezdomnych. Dziś wiemy, że te oskarżenia były bezpodstawne – dodaje inna z pań.
Tymczasem, jak się okazało, bezdomni, którzy pomieszkują w starej, śmietnikowej altanie, częściej sprzątają niż brudzą.
– Ile razy było tak, że zanim przyjechały służby, sami wywoziliśmy na złom np. stare lodówki, mikrofale. Fakt, mieszkamy tutaj, ale zachowujemy porządek, pomagamy mieszkańcom – mówi pan Tadeusz, który od ośmiu lat pomieszkuje na wspomnianym podwórku.
Pan Tadeusz wielokrotnie był świadkiem, jak podczas piątkowych imprez, goście okolicznych restauracji załatwiali swoje potrzeby pod oknami kamienicy. – Standardową zabawą jest także rzucanie szklanymi butelkami do stojących w sporej odległości pojemników. Wstawieni goście, proszę mi uwierzyć, nigdy nie trafiają. A szkło wala się po chodniku przez najbliższe tygodnie – dodaje pan Tadeusz.
Na prośbę mieszkańców, próbowaliśmy skontaktować się z właścicielami pobliskich lokali. Niestety – większość jest nadal zamknięta, a przesłane przez nas wiadomości – zostały bez odpowiedzi.
Sprawie obiecała się jednak przyjrzeć menager Śródmieścia - Monika Nkome Evini. Jak podkreśla – problem zaśmieconych podwórek to niestety zmora zabytkowej części Gdańska. – Problem stanowią także turyści, którzy korzystając z wynajmu krótkoterminowego nie zwracają uwagi na segregacje odpadów. Ponadto, generują ich przez dwa, trzy dni znacznie więcej niż zwykły mieszkaniec – dodaje Monika Nkome Evini.
Urzędnicy w najbliższym czasie planują cykl spotkań, podczas których poruszony miałby zostać problem podwórkowych śmietnisk. – Chcemy by w tym temacie wypowiedziała się każda ze stron. To pozwoli nam na realizacje kolejnych kroków. Tak by wszystkim, tu, w tej wyjątkowej części miasta, żyło się lepiej – konkluduje menager Śródmieścia.