AFERA na UMK: Wykładowcy nie wyłączyli mikrofonu, WSZYSTKO SIĘ WYDAŁO. Zawieszony profesor: Studenci kombinują

i

Autor: Pixabay AFERA na UMK: Wykładowcy nie wyłączyli mikrofonu, WSZYSTKO SIĘ WYDAŁO. Zawieszony profesor: "Studenci kombinują"

Prof. Janusz Moryś odwołany z funkcji kierownika Katedry Anatomii. Student GUMED: „Mimo poprawnych odpowiedzi nie udzielał zaliczenia”

2021-04-01 7:22

Władze Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego odwołały prof. Janusza Morysia z funkcji kierownika Katedry i Zakładu Anatomii i Neurobiologii. To po tym, jak na początku marca, studenci opublikowali rozmowę, w której profesor mówił m.in. o sposobach na zaniżenie zdawalności. Nagranie udało się zarejestrować po jednym z wykładów, bowiem prowadzący zapomniał wyłączyć swój mikrofon.

– Chcemy, żeby to doświadczenie zaowocowało systemowymi, ogólnouczelnianymi zmianami. Zależy nam przede wszystkim na odbudowaniu zaufania studentów – mówi prof. Marcin Gruchała, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Powołaliśmy także rzeczników zaufania studentów. Są to osoby, którym będzie można na bieżąco zgłaszać problematyczne sytuacje – dodaje Gruchała. 

Z odwołania prof. Morysia cieszą się studenci, którzy przez lata byli świadkami jego metod nauczania.

– Zdarzały się także przypadki, czego sam byłem świadkiem, że profesor specjalnie naprowadzał studenta na złą odpowiedź – mówi jeden ze studentów GUMED-u. – Albo pomimo udzielania poprawnych odpowiedzi, nie dawał zaliczenia. Według mnie jest to niedopuszczalne – dodaje żak.

Studenci uważają, że w większości przypadków byli specjalnie „oblewani”. Mają świadczyć o tym słowa profesora, który na zarejestrowanym nagraniu mówi o „fundacji Morysia”.

– Ponowne zdawanie anatomii to koszt ok. 10 tys. zł. Profesor mówiąc o „fundacji” sam sugeruje, że „oblanie” studenta to po prostu spory zastrzyk gotówki – mówi inna studentka. – Większość osób nie może sobie na takie coś pozwolić. Muszą się więc pożegnać z uczelnią. Czasem ze swoimi marzeniami. Albo przepłacić to swoją depresją. Bo i takie przypadki się zdarzały – dodaje. 

Janusz Moryś pozostaje profesorem gdańskiej uczelni. Obecnie przebywa na urlopie.