policyjni wywiadowcy, którzy patrolowali rejon Olszynki, w nocy zauważyli, że idący poboczem wzdłuż rowu melioracyjnego mężczyzna nagle stracił równowagę i stoczył się ze skarpy. Policjanci zatrzymali radiowóz i podbiegli w to miejsce. Zauważyli też, że mężczyzna znika pod powierzchnią wody, a wysoki betonowy murek uniemożliwia mu samodzielne wydostanie się z wody.
„Mężczyzna zaczął tonąć. Policjanci nie tracąc czasu, natychmiast rzucili mu linę holowniczą, która była na wyposażeniu nieoznakowanego radiowozu.”
- relacjonują mundurowi.
Funkcjonariusze wiedzieli, że jeżeli mężczyzna samodzielnie nie chwyci za linę, jeden z nich ryzykując własnym życiem, będzie musiał do niego zejść.
„W takiej sytuacji istnieje zagrożenie, że osoba tonącą może wciągnąć pod wodę ratującego. Mężczyzna ostatkiem sił zacisnął linę w dłoni i policjanci przeciągnęli go do miejsca, w którym można było go wydobyć na brzeg.”
41-letniemu mieszkańcowi Sopotu policjanci zapewnili komfort termiczny, później został przebadany. Powiedział funkcjonariuszom, że widząc nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, chciał zejść na pobocze i z powodu nierówności terenu stoczył się ze skarpy i wpadł do wody.