Doszła do ćwierćfinału Australian Open. Tylko u nas rozmowa z tenisistką młodego pokolenia Weronika Ewald

i

Autor: Arch. prywatne W. Ewlad

Wywiady

Doszła do ćwierćfinału Australian Open. Tylko u nas rozmowa z tenisistką młodego pokolenia Weroniką Ewald

Weronika Ewald ma 17 lat i już ogromne sukcesy z rakietą w ręku. Ostatnio zmierzyła się w juniorskim turnieju Australian Open. Nie chcę tutaj porównywać jej do Agnieszki Radwańskiej czy Igi Świątek, bo ta dziewczyna wyznaczy własną ścieżkę sukcesów sportowych. Mówią o niej, że nie pęka na korcie. A co ona o sobie myśli? Przeczytajcie rozmowę z tenisistką z Pomorza Weroniką Ewald.

Weronika, opowiedz, jak to wszystko się zaczęło.

Zaczęło się od tego, że moi rodzice amatorsko pogrywali w tenisa i podobno  nie umiałam jeszcze dobrze chodzić, a już brałam do ręki takie małe rakietki. Potem zaczęłam odbijać o ścianę w domu.  Jak rodzice zauważyli ten entuzjazm to zabrali mnie na pierwszy trening. Na początku były takie 20-minutowe treningi, raz w tygodniu. W sumie nie można tego treningiem nazwać, a raczej pogrywaniem dla zabawy. Z czasem przerodziło się to w moją pasję.

Czyli takie wyssane z mlekiem matki?

Tak. Ale taty też, bo tata też sobie pogrywa (śmiech – przyp. red.)

Jakieś inne sporty wchodziły w grę czy liczył się tylko tenis?

Miałam epizod, w którym zaczęłam trenować akrobatykę, ale niestety musiałam przerwać ze względu na kontuzję w 2021 roku. Chciałam to pociągnąć dalej po powrocie, ale było bardzo ciężko. Przez pół roku miałam problem z chodzeniem. Byłoby mi ciężko wrócić i do tenisa i do akrobatyki naraz, dlatego musiałam wybrać.

Było o Tobie głośno podczas turnieju Australian Open. Ale przecież masz też inne sukcesy!

Jeśli chodzi o szlem to sam występ jest niejako sukcesem, ponieważ potrzeba trochę czasu i wysiłku żeby do tej drabinki się dostać. Najbardziej dumna jestem oczywiście z ćwierćfinału Australian Open. Ale ostatnie Mistrzostwa Polski – miałam 15 lat i grałam w kategorii do lat 18. Wygrałam je, więc to też dla mnie duży sukces, bo byłam bardzo młoda jak na tą kategorię wiekową.

Doszła do ćwierćfinału Australian Open. Tylko u nas rozmowa z tenisistką młodego pokolenia Weronika Ewald

i

Autor: Arch. prywatne W. Ewald

Wysiłek jest spory. Nie tylko dla Ciebie, ale też dla twoich rodziców. Jak oni sobie radzą z rozstaniami?

Rodzice od samego początku mnie wspierali i wiedzieli z czym to będzie się wiązało.  Wyjazdy są zakorzenione w sport. Myślę, że nie mogłabym inaczej.

To już naturalne, że wyjeżdżasz?

Tak. Dla nas wszystkich to jest naturalna rzecz. Cała rodzina się już przyzwyczaiła, że często mnie nie ma. Jak tylko jestem w domu, to spędzamy razem czas i wykorzystujemy każdą wolną chwile.

Ciekawi mnie, jak wygląda twój dzień treningowy. Domyślam się, że cały dzień jest wyjęty z życia.

Mam 3 treningi dziennie. Rano około godziny 10 mam pierwszy funkcjowy trening, potem koło godz. 15 mam trening przygotowania motorycznego i wieczorem również trening funkcjowy. Każdy z nich trwa około 2 godzin. Czas pomiędzy przeznaczam na to, żeby się zregenerować, zjeść posiłek. Dużo czasu zajmuje mi też rozgrzewka i rozciąganie przed i po treningu. Cały dzień jest praktycznie zajęty. Jak mam jakiś czas wolny to staram się go wykorzystać na naukę. Uczę się w Sopockiej Akademii Tenisowej i uczę się sama. Jeżdżę tylko na egzaminy i muszę sama nadrabiać ten materiał, który miałabym w normalnej szkole.

Ciężki kawałek chleba. Więc, co jest twoim największym marzeniem? Do czego dążysz sportowo?

Największym marzeniem jest to, żeby tenis sprawiał mi tyle przyjemności, ile sprawia teraz. A jeśli chodzi o cele… to chciałabym w przyszłości załapać się do górnych drabinek wielkich szlemów, bo jest to duże wyróżnienie. I chciałabym bardzo zagrać na stadionie Artura Ashe’a na US Open.

Życzę Ci, żebyś nie musiała na to długo czekać.

Dziękuję za rozmowę.

Super Tenis (7.03)