Tragiczny wybuch gazu w Katowicach

i

Autor: PAP/Michał Meissner

Wybuch gazu w Katowicach zabił dwie kobiety. Sekcja zwłok wykaże, czy mogły przeżyć

W tragicznym wybuchu gazu w Katowicach Szopienicach zginęły dwie kobiety: to matka i córka. Prokurator zarządził sekcję zwłok, która ma wskazać, co było bezpośrednią przyczyną ich śmierci. Czy mogły przeżyć, gdyby pomoc dotarła szybciej?

Wybuch gazu w Katowicach Szopienicach

Do tragicznego wybuchu gazu doszło w piątek około godz. 8.30. Siedem osób, które przebywały w probostwie parafii ewangelicko-augsburskiej w chwili eksplozji, zostały uratowane. Wśród nich w najpoważniejszym stanie jest poparzony mężczyzna, którego przewieziono do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich oraz dwie siostry w wieku 3 i 5 lat wraz z mamą. Niestety 69-letnia matka i jej 41-letnia córka, które pracowały w parafii, zginęły w gruzach. Ich ciała odnaleziono w gruzowisku po południu.

- Na jutro przewidziane są sekcje zwłok dwóch osób, które zmarły w wyniku tej katastrofy budowlanej - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

Tragiczny wybuch w Katowicach. Kamienica legła w gruzach

Zobacz zdjęcia

Sekcja zwłok ma przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci obu kobiet. Czy mogły przeżyć, gdyby pomoc ratowników nadeszła szybciej, czy też zginęły w chwili wybuchu.

Dlaczego doszło do wybuchu w Katowicach?

Wybuch gazu jest najbardziej prawdopodobną przyczyną zawalenia kamienicy, w której mieściła się plebania kościoła. Ale dlaczego do niego doszło? 

Śledztwo w sprawie wybuchu i zawalenia się budynku plebanii kościoła ewangelicko-augsburskiego wszczęła jeszcze w piątek Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Tego dnia przesłuchani zostali pierwsi świadkowie. Zabezpieczono monitoring z miejsca katastrofy, przeprowadzono oględziny uszkodzonych samochodów.

Od godzin porannych w piątek na miejscu zdarzenia był prokurator; został tam skierowany także biegły z zakresu budownictwa oraz instalacji elektrycznych i gazowych. 

- Cały czas trwają przesłuchania świadków w tej sprawie. Zakończyliśmy również oględziny samego miejsca zdarzenia, ale ono było ograniczone do miejsc, w których było to możliwe ze względów bezpieczeństwa. Inspektor nadzoru budowlanego nie zezwolił na wejście na teren samego budynku - mówi prokurator Marta Zawada-Dybek. 

Ceglany budynek, w którym doszło do wybuchu, zbudowano na przełomie XIX i XX wieku. Był ogrzewany gazem z miejskiej sieci. Gazu używano też do gotowania. Frontowa część trzypiętrowego domu została całkowicie zniszczona. Cały budynek trzeba będzie rozebrać.

Grupa ZPR Media sprzeciwia się głoszeniu opinii noszących znamiona mowy nienawiści przepełnionych pogardą czy agresją. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem, powiadom nas o tym, klikając zgłoś. Więcej w REGULAMINIE